Emelisse Winterbier – Emelisse – Holandia
Ostatnie póki co piwo świąteczno-zimowe na blogu pochodzi z Holandii, z nadmorskiego browaru w okolicy którego zimy z pewnością nie są prze...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/01/emelisse-winterbier-emelisse-holandia.html
Ostatnie póki co piwo świąteczno-zimowe na blogu pochodzi z Holandii, z nadmorskiego browaru w okolicy którego zimy z pewnością nie są przesadnie siarczyste. Mimo to uwarzono klasycznie rozgrzewający trunek o ekstrakcie 22° i woltażu 9%, klasycznie rozgrzewającego gatunku belgian strong ale (według zapewnień browaru jest to quadrupel, czyli jeszcze stopień powyżej tripela, ale na to ma zbyt mało alkoholu). Wszechobecna śliwkowość Emelisse Winterbier kojarzy się dość jednoznacznie z Wigilią, zadanie uwarzenia piwa świątecznego zostało więc wykonane.
Zaczyna się od wyglądu – śliwkowo brązowe piwo (kolor EBC 35) tworzy niewiele więcej piany od kompotu ze śliwek, nawet przy agresywnym nalaniu. W zapachu czuć karmel, odrobinę czekolady, delikatną winność, przede wszystkim jednak suszone owoce. Prym wiedzie śliwka, sprawiająca wrażenie lekko podwędzanej, są jednak również obecne morele. Jak na swój gatunek przyprawowość jest nikła, delikatny anyż nie jest ostry, pomijając już fakt, że nie jest w piwach pochodną belgijskich drożdży.
W smaku na początku największe wrażenie robi wysoka, oleista pełnia. Piwo porównałbym obrazowo do staroświeckiej wiejskiej pierzyny z gęsich piór – taka kołdra jest duża, puszysta i bardzo miękka. Takie właśnie wrażenie robi Emelisse Winterbier, niemalże wyzbyte ostrej fenolowości a jednocześnie bardzo gęste piwo. Smak jest ewidentnie mocno skoncentrowany na suszonych owocach, przede wszystkim śliwkach, ale i również morelach. Jak już się ta masa owocowa w słodkiej zalewie przetoczy przez język, pozostawia po sobie lekką, chmielowo-alkoholową goryczkę oraz posmak podwędzonych śliwek i anyżu. Oraz rozgrzane gardło – wszak to winterbier. Bardzo oryginalne podejście do stylu, zezujące chyba w kierunku ciemnego (doppel?)bocka. Nietuzinkowe, choć dla mnie odrobinę za słodkie – te 35 EBU goryczki słabo się przebija przez wysoką pełnię. Spróbować jednak warto, jakościowo jest przednie.
Ocena: 6,5/10