Brand Sylvester Winterbier – Brand – Holandia
Ciąg dalszy przeglądu piw zimowych/świątecznych wiedzie nas do pogrążonej w depresji Holandii, gdzie w należącym do Heinekena browarze Br...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/01/brand-sylvester-winterbier-brand.html
Ciąg dalszy przeglądu piw zimowych/świątecznych wiedzie nas do pogrążonej w depresji Holandii, gdzie w należącym do Heinekena browarze Brand warzy się „piwo sylwestrowe”. Nazwa odnosi się bardziej do okresu zimowego w którym te piwo jest warzone a nie popijaw noworocznych. Tak przynajmniej myślałem przed wypiciem go, jako że jest to przecież belgijski strong ale o woltażu 7,5%, piwo z założenia degustacyjne. Jak się jednak okazuje, nawet ten gatunek można w taki sposób uwarzyć, że można by go sobie wyobrazić na jakiejś suto zakrapianej prywatce.
Czerwono brązowe piwo generuje w koniakówce mało obfitą i szybko zanikającą pianę. Zapach nie do końca jest taki jakiego się spodziewałem. Czuć co prawda przyprawowo-owocowy bukiet drożdży belgijskich, ale przede wszystkim jest tutaj dużo karmelu, chlebowego słodu oraz chmielu. Zdecydowanie większy nacisk został położony na kombinację słodu oraz chmielu względem estrów (tutaj głównie jabłko oraz czerwona porzeczka) oraz fenoli w porównaniu do innych belgijskich strong ejli.
Smak jest słodki, słodowo-karmelowy z lekkim dodatkiem owoców oraz przypraw, zakończony umiarkowanie gorzkim finiszem. Przyjemna, w miarę rozległa goryczka balansuje słodycz piwa, która jest na górnej granicy, nie osiągając na szczęście poziomu nieznośności. Aromatyczność Brand Sylvestera nie do końca jest wyrazista, a pełnia nawet zadziwiająco niska, lekka do średniej. Sprawia to z drugiej strony, że piwo o umiejętnie ukrytym przed percepcją smakową wysokim woltażu nadaje się również do szybkiej konsumpcji. Jest przeto mocno nietypowe jak na swój styl – bardzo pijalne z jednej strony, nadające się do gaszenia pragnienia i upijania znienacka osób które się tak wysokiej zawartości alkoholu po smaku nie będą spodziewać, a zarazem jest wygładzone, trochę mało wyraziste, taki belgian strong ale dla mas. Stonowana fenolowość i cofnięta wyrazistość czynią te jednak mimo wszystko trochę rozgrzewające piwo Belgiem dla początkujących. Nawet mógłbym je sobie wyobrazić jako napój izotoniczny na stoku narciarskim – w trakcie przerwy szybko wejdzie, zgasi pragnienie, jest mimo wszystko o niebo bardziej aromatyczne od eurolagera, no i nie jest oziębiające.
Ocena: 6,5/10