Das ist hopfengestopft!
https://thebeervault.blogspot.com/2015/03/das-ist-hopfengestopft.html
Żywię sentyment do badeńskiego Häffner Bräu, jako że był to pierwszy nowofalowy niemiecki browar którego piwa miałem przyjemność kosztować. No, może nie jest do końca nowofalowy, bo w ofercie ma też sporo niemieckiej klasyki, ale 2-3 lata temu chmielone na zimno ajpy z Niemiec to była niezła egzotyka. Większości piw z tamtych czasów już się w browarze nie warzy, a Thomas Wachno, piwowar który namówił szefostwo na serię piw chmielonych na zimno pod nazwą Hopfenstopfer, się nieco usamodzielnił. Trzy piwa o których było jakiś czsas temu głośno udało mi się w końcu zdobyć. Oczekiwania miałem spore, bo do tej chwili żaden nowofalowiec niemiecki nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Haffner/Hopfenstopfer...
El Dorado (ekstr. 13,6%, alk. 4,6%), jak sama nazwa wskazuje jest doprawiony chmielem o tej samej nazwie, ale w kadzi wylądował również German Cascade. To ma być lekkie piwo na upały, choć po spojrzeniu na ekstrakt początkowy i stopień odfermentowania można być sceptycznym. Pachnące przyjemnie cytrusami (szczególnie pomarańczą i mandarynką) piwo było niestety absolutnie przegazowane, co znowuż skutecznie odciągało uwagę od jego pełni. Można wyczuć poza cytrusami również trochę brzoskwini i niestety kartonu, zaś goryczka jest lekka. W połączeniu z przegazowaniem lekkie utlenienie ostatecznie dołuje to piwo. Miało być lekkie i orzeźwiające, tymczasem pije się je wolno, bo rozdyma usta i żołądek. Coś tu poszło nie tak, jest to najsłabszy Hopfenstopfer jakiego piłem. (4,5/10)
Comet IPA (alk. 6,8%, 65 IBU) jest w istocie uwarzona z dodatkiem Cometu, Taurusa i Saphira, co czyni piwo reprezentantem niemieckiej odmiany stylu. Piwo mocno zalatuje drożdżami w formie zapachu znanego z fermentującego piwa. Przez tę powłokę przedziera się cytrusowa, głównie mandarynkowa chmielowość, ale to niestety drożdże tutaj dominują. To w aromacie, bo na szczęście smak, poza wyraźną słodyczą kontrowaną wytrawną, ale stosunkowo ułożoną goryczką, jest już bardziej chmielowy, cytrusowy, a i również nieco słodowy. Trawiasty charakter niemieckich chmieli jest jak najbardziej obecny, a wysycenie wysokie, choć nie przekraczające granicy przesycenia. Drożdże pojawiają się w finiszu, gdzie przewija się również mało uchwytna nuta porzeczkowa. Moim zdaniem nasycenie pasuje do lżejszego piwa, APA chociażby, a poza tym słodycz trochę zalega, goryczka nie wywiązuje się z zadania spłukania jej z kubków smakowych po przełknięciu. Może być, ale od tego browaru wymagam więcej. (5,5/10)
Incredible Pale Ale (alk. 6,1%, 55 IBU) jest mocno górnolotnie nazwany, a po wypiciu poprzednich dwóch Hopfenstopferów moje oczekiwania wobec niego znacząco się obniżyły. Nos rejestruje chmielowe cytrusy, zioła i miętę, pomelo. Wzrok rejestruje mało apetycznie wyglądającą zawiesinę. Język rejestruje przegazowanie. Casus De Molena sprzed paru lat, amatorszczyzna pod tym względem, niestety. Podobnie jak w Comecie, goryczka jest zbyt słaba żeby balansować całkiem pokaźną słodycz piwa. Smak? Chmielowy, cytrusowy, w porządku, choć bez szału. A przegazowanie fatalne... (4,5/10)
Ogromne rozczarowanie, szczególnie po poprzednich piwach z tej serii. Nie zniechęciło mnie to jeszcze całkowicie do Hopfenstopfera, choć pierwsze kroki w tym kierunku zostały poczynione.
miałem wszystkie trzy powyższe piwa tak przegazowane że jakbym pił szampana, nie dało się przelać do szkła. Więcej nie kupię.
OdpowiedzUsuńMam informację, że to zeszłoroczne warki były skopane, ponoć obecnie problem nie występuje. Ponoć.
Usuń