Pinta Jak w Dym – PINTA (Browar Na Jurze) – Polska
Bamberg to malownicza miejscowość w leżącej w północnej Bawarii krainie zwanej Frankonią. Niezbyt duże jak na Niemcy miasteczko, w którym mi...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/11/pinta-jak-w-dym-pinta-browar-na-jurze.html
Bamberg to malownicza miejscowość w leżącej w północnej Bawarii krainie zwanej Frankonią. Niezbyt duże jak na Niemcy miasteczko, w którym mieszka około 70 tysięcy ludzi, może się pochwalić starówką wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO, przydomkiem „frankońskiego Rzymu” oraz dużą ilością browarów. Na dzień dzisiejszy funkcjonuje ich tam aż jedenaście, choć drzewiej bywało ich dużo więcej. Wśród piwoszy Bamberg wywołuje natychmiastowe skojarzenia z piwami warzonymi z wędzonego słodu, przede wszystkim zaś z ekstremalnie wędzonymi piwami z serii Aecht Schlenkerla. Browar kontraktowy Pinta postanowił przenieść bamberską specjalność na polski grunt i uwarzył wędzonego ciemnego koźlaka, co okazało się świetnym, mistrzowsko wykonanym pomysłem.
Poza składnikami sprowadzanymi piwowarzy z Pinty użyli do warzenia również własnoręcznie wędzony słód na drewnie orzecha, który wraz ze słodem wędzonym na buku stanowi o dymioności Jak w Dymu. Piwo przy ekstrakcie 16,5° odfermentowano do poziomu 6,9% alkoholu, a produkt końcowy ma ciemnobrązową barwę oraz tradycyjną, pintowską, czyli mało trwałą pianę, wyjątkiem pozostaje więc pod tym względem póki co tylko Psze Koźlak. Na etykiecie widać kontynuację historii którą rozpoczęto na weizenbocku, kozłowi mianowicie wybito z głowy kozaczenie. Obdarty ze skóry i pozbawiony głowy piecze się grzecznie nad ogniskiem w szczerym polu, podczas gdy futro stanowi ozdobę panny Pinty, ubranej poza tym w skąpy strój moro i dmuchającej w róg. Co na to Greenpeace? Co na to feministki?
Zapach jest zdominowany słodkim kolażem karmelu, czekolady i suszonych śliwek, szczególnie tych ostatnich jest tutaj sporo. W tle znajduje się równomiernie rozłożony dym, kojarzący się zgodnie z etykietą bardziej z ogniskiem niż wędzarnią i zapewniający słodkiemu zapachowi pewien w przyjemny sposób gryzący aspekt. Czuć też nieco ziół, a z owoców zidentyfikowałem również delikatną czereśnię. Jako że woń miejscami, być może jako efekt połączenia elementów karmelowych i ziołowych, przypomina mi trochę coca colę, skojarzenie wędruje momentami ku cherry coke – i proszę się nie krzywić, bo piwo pachnie naprawdę świetnie!
Po pierwszym łyku mogę z satysfakcją stwierdzić, że oto ponownie moją drogę zastąpił fantastyczny koźlak! W trakcie picia czuć cały czas z jednej strony elementy karmelowo-czekoladowe, z drugiej suszono-śliwkowo-czereśniową owocowość, trochę coli (to naprawdę świetne połączenie!), a całość jest lekko słodkawa, choć mniej niż wynikałoby to z zapachu. W lekko gorzkim finiszu czuć owoce, trochę ziół i czekolady oraz dym, który przysparza końcówce nieco dodatkowej wytrawności. Wprawdzie wędzoność jest daleka od poziomu Schlenkerli, ale jest to kolejne wyśmienite piwo rodem z Pinty. Bogaty aromat, pyszny smak, wysoka pijalność – czego chcieć więcej?
Ocena: 8/10
Też mi smakowało to piwo (dzisiaj próbowałem), ale wydaje mi się mało koźlakowe, właśnie przez tą wędzoność. Ogólnie jest bardzo smaczne, ale ja traktuję je jako wędzone, a nie jako koźlaka. Bo koźlaki wolę tradycyjne.
OdpowiedzUsuńSkoro mało koźlakowe, to może właśnie dlatego mi tak smakowało ;) Wyszło pyszne, ale szczerze mówiąc spodziewałem się większej dawki dymu.
OdpowiedzUsuń