Anchor Liberty Ale – Anchor Brewing Company – USA
Piwo Wolności z amerykańskiego browaru Anchor jest uważane za archetypowy przykład gatunku american pale ale. Po raz pierwszy zostało uwa...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/11/anchor-liberty-ale-anchor-brewing.html
Piwo Wolności z amerykańskiego browaru Anchor jest uważane za archetypowy przykład gatunku american pale ale. Po raz pierwszy zostało uwarzone 18.04.1975, w ramach uczczenia dwustulecia słynnej jazdy Paula Revere, amerykańskiego złotnika zasłużonego dla amerykańskiej Wojny o Niepodległość. To właśnie rezolutności tego człowieka Stany Zjednoczone w dużej mierze zawdzięczają uniknięcie porażki na samym początku Rewolucji Amerykańskiej, co umożliwiło późniejszy sukces, który zwieńczył starania o oderwanie się od brytyjskiej macierzy. Paul Revere mianowicie pognał na koniu w nocy ku miejscowościom Lexington oraz Concord, żeby uprzedzić milicję kolonialną o nadciągających wojskach brytyjskich. Pikanterii dodaje fakt, że wojska królewskie miały za zadanie zarekwirować zapasy broni kolonistów oraz aresztować przywódców niepodległościowych – Johna Hancocka oraz Samuela Adamsa. A właściciel amerykańskiego browaru Samuel Adams jest obecnie mocno skłócony z szefostwem browaru Anchor, w którym jest warzony Liberty Ale. Być może gdyby Paul Revere został aresztowany przed dotarciem do celu, zapasy broni zostałyby zarekwirowane, Samuel Adams zgniłby w więzieniu, browaru jego imienia by nie było, a Anchor Liberty Ale nazywałby się Royal Crown Ale i byłby klasycznym angielskim bitterem. Jako że jednak rewolucja wybuchła, toteż piwo rewolucyjne z Anchoru jest wzorcowym przedstawicielem gatunku american pale ale, ma 5,9% alkoholu i butelkowane jest do szkła o typowej dla USA pojemności 355ml.
Zapach tego mętnego, złocistego piwa o puszystej panie uderza w nozdrza tym, co tygryski lubią najbardziej, czyli typowej dla amerykańskich chmieli mieszance mango, cytrusów i sosny, z przewagą tego pierwszego. Przebija się przez tę chmielowość lekko zbożowy słód (tak, tutaj słód przebija się przez chmiel, a nie na odwrót), trochę miodu oraz jeszcze mniej czerwonego winogrona, a chmiel w końcu uwalnia również trochę nut ziołowych. Aromat jest cudowny, przejdźmy więc do smaku...
... który okazuje się niestety rozczarowujący. Jest wytrawny, z cytrusową goryczką na poziomie wysoko pilsnerowym, która jednak wywołuje lekkie zmarszczenie brwi miast uczucia błogiego zadowolenia. Owszem, jest rozległa i dość intensywna, a mimo to brak jej głębi. Nie jest tak miękka jak w genialnym czeskim Raptor IPA, jest bardziej gatunku chropowatego, mało wyszukanego. Sam smak jest chmielowo-owocowy, ale znowuż wybrakowany – brak mu bowiem nieco treściwości. Zbożowy słód jest odczuwalny na języku, ale aromatyczność smaku jest, szczególnie w zestawieniu z zapachem piwa, za mała. Sądzę, że gdyby przy takim profilu smakowym nieco obniżyć intensywność goryczki, rezultat byłby bardziej harmonijny. Tak jak się sprawy bowiem mają, owa chropowata goryczka nie jest równoważona aromatycznością smakową i nawet cytrusowo-miodowy posmak piwa nie jest w stanie tego mankamentu wygładzić. Piwo jest niezłe, spodziewałem się jednak czegoś dużo lepszego.
Ocena: 6/10