Buffalo Belgian Stout – Van Den Bossche – Belgia
Belgian stout to bardzo młody styl piwny, w oficjalnej klasyfikacji BJCP podpadający pod bardzo pojemny, zbiorczy i cokolwiek sztuczny termi...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/11/buffalo-belgian-stout-van-den-bossche.html
Belgian stout to bardzo młody styl piwny, w oficjalnej klasyfikacji BJCP podpadający pod bardzo pojemny, zbiorczy i cokolwiek sztuczny termin “belgian specialty ale”, będący swoistym koszem rozmaitości. Warzone w Belgii stouty mają trochę wspólnego z irlandzkimi pierwowzorami, trochę z imperial stoutami, a ponadto ze względu na warzenie przy udziale belgijskich drożdży mają również cechy charakterystyczne tradycyjnych belgijskich piw górnej fermentacji. Na pierwszy rzut oka piwo wygląda jak na Belgię dość egzotycznie – nazwa Buffalo Belgian Stout, kojarząca się z dzikim zachodem, tudzież etykieta z ujeżdżającym bizona kowbojem całościowo robią jednak bardzo dobre wrażenie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że belgijskie piwa zazwyczaj nie słyną z eleganckich etykiet. Ciekawa jest również historia piwa. Otóż w 1907 roku amerykański cyrk Buffalo Billa zawitał do flandryjskiego miasteczka Sint-Lievens-Esse. Wszyscy zatrudnieni w miejscowym browarze wybrali się na widowisko, pozostawiając w browarze do nadzoru jedynie młodego adepta sztuki piwowarskiej, który wskutek zaniechania „zepsuł” piwo. Te jednak okazało się bardzo smaczne, a nazwano je w nawiązaniu do okazji powstania Buffalo. Obecna wersja Buffalo zaczęła być warzona w browarze Van Den Bossche w 2007 roku w ramach uczczenia wydarzeń które miały miejsce sto lat wcześniej. Oczywiście brzmi to bardzo naciąganie, ale zawsze to miło kiedy piwo ma podbudowę w jakiejś legendzie.
Buffalo Belgian Stout jest jak na stouta dość jasny, mianowicie ciemnobrązowy, daleki od klasycznej stoutowej czerni, piana zaś jest drobnoziarnista i średnio obfita – można by ją nazwać stoutową, ale belgijskie strong ejle też często mogą się taką pianą pochwalić. W mocno palonym zapachu początkowo faktycznie dominuje stoutowa gorzka czekolada oraz starte ziarno kakaowca, można również wyczuć muśnięcie wanilii. Po lekkim ogrzaniu jednak belgijskość piwa wychodzi na wierzch. Co najmniej na równi z czekoladą czuć owocowość pochodzącą od belgijskich drożdży, w tym piwie kojarzącą mi się z owocami leśnymi, szczególnie z ostrężynami. Mocno obecna jest również lukrecja, a i ogólnie przyprawowość piwa jest na belgijskim, czyli wysokim poziomie. Charakter belgijski tego stouta jest co prawda równoważony przez gorzką czekoladę i kakao, ale w takim dajmy na to Maredsous Brune stoutowe elementy są również dość prominentne, a piwo te nie rości sobie pretensji do bycia stoutem. Buffalo Belgian Stout robi jednak dużo lepsze wrażenie, jest aromatycznie bardziej zdecydowany i harmonijny.
Smakowo jest to piwo w sam raz na chłodny wieczór. Przy wysokim nasyceniu konsystencja jest gęsta a smak słodki nawet jak na standardy belgijskie. Ogółem palono-owocowy, od połowy ostry połączeniem alkoholu (9%) i przyprawowości, w zejściu czekoladowo-gorzkawy, z posmakiem startego, surowego kakao. Piwo jest harmonijne, ciężkie, aromatyczne i rozgrzewające. Wysoki woltaż piwa jest odczuwalny, ale zarazem umiejętnie wkomponowany w konkretną aromatyczność tego niestandardowego stouta. Świetne piwo!
Ocena: 8/10