Leżajsk Pszeniczne – Bracki Browar Zamkowy – Polska
Gdy podczas tegorocznej Brackiej Jesieni, w trakcie zwiedzania browaru w Cieszynie zstąpiłem do fermentowni, mój nos wypełnił od razu charak...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/11/lezajsk-pszeniczne-bracki-browar.html
Gdy podczas tegorocznej Brackiej Jesieni, w trakcie zwiedzania browaru w Cieszynie zstąpiłem do fermentowni, mój nos wypełnił od razu charakterystyczny aromat bananów i goździków. Piwa pszeniczne stają się powoli coraz bardziej popularne w Polsce, nic dziwnego więc, że Grupa Żywiec postanowiła się podłączyć pod modę, szczególnie po tym jak Kompania Piwowarska wypuściła na rynek Tyskie Książęce Pszeniczne. Podczas gdy te ostatnie to jednak wielka mistyfikacja, jest to bowiem w rzeczywistości holenderski Grolsch Premium Weizen z „tyską” etykietą, GŻ uwarzyła w Brackim Browarze Zamkowym własnego hefeweizena... który nie nazywa się jednak Brackie Pszeniczne, tylko Leżajsk Pszeniczne. Taki urok firmy która posiada parę browarów – marka Leżajsk jest w Polsce o wiele bardziej rozpoznawalna, rachunek ekonomiczny przemawiał więc pewno za tym, żeby piwo nawiązywało nazwą do innego browaru niż ten, w którym zostało stworzone. Szkoda jednak że nigdzie na butelce nie ma informacji o miejscu uwarzenia jej zawartości. Drugą osobliwością jest to, że monopol na sprzedaż dostała sieć supermarketów nazwana po pewnym owadzie, co ze względów logistycznych było decyzją z pewnością trafioną. Inna rzecz ile klientów Biedronki kupujących w niej piwa pokusi się na mętną pszenicę – nawet jeśli jej cena leży poniżej 3zł. Piwo w sprzedaży jest już od prawie miesiąca i jestem ciekaw jak rynek je przyjął. Z tego co słyszałem są już kłopoty z jego dostaniem, zakładam więc że ze sprzedażą pierwszej partii nie było problemów. Z drugiej strony nie wiem ile osób po wypiciu pierwszego zechce kupić następne. Ja do tej grupy niestety nie należę.
Zacznijmy może od tego, że piwo zakupiłem parę dni po wejściu na rynek i trzymałem w ciemnych i chłodnych warunkach, więc po zakupie nie miało zbytnio szans się zepsuć. Warka miała datę przydatności 30.03.2012 – może więc ta późniejsza udała się lepiej, szczególnie porównując moje wrażenia z innymi recenzjami. Po degustacji nie mam jednak ochoty na drugie podejście, a jeśli browar nie radzi sobie z kontrolą jakości to nie powinien oczekiwać zrozumienia. Kolorystycznie piwo jest ciemnozłote, piana natomiast, daleka od pszenicznej puszystości, przejawia jak na hefeweizena zdecydowanie nadmierną aktywność, za sprawą czego jej dość szybko ubywa. Ale nie samym wyglądem piwo żyje.
Za to jeśli pachnie jak kiosk Ruchu albo stoisko z gazetami w supermarkecie to naprawdę nie ma jak go bronić. Gdzie tu banany? Gdzie te goździki? Gdzie ten zapach z warzelni Brackiego Browaru Zamkowego? Owszem, pod grubą powłoką kartonu i nieco lżejszą zbożową warstwą słodu gdzieś tam są poupychane jakieś goździki, a już zupełnie pod spodem, przy odrobinie wysiłku, można wyczuć szczątkową bananowo-gruszkową owocowość. Na dodatek fenole są tutaj jak na hefeweizena zadziwiająco mało aromatyczne, a jednocześnie ostre, kojarząc się wręcz z niektórymi piwami belgijskimi. Jak można wywnioskować, taki aromat to dramat, brak w nim choćby szczątkowej harmonii, a na dodatek jest zdominowany powstałym najprawdopodobniej wskutek utlenienia zapachem gazet i kartonu. Być może późniejsze warki tego papierowego aromatu już nie posiadają, wszystko jest bowiem kwestią tego, jak dawno piwo zostało uwarzone i w jakich warunkach chowane. Ja sobie nie mam nic do zarzucenia, w Biedronce też raczej długo nie leżało, winę ponosi więc prawdopodobnie albo browar albo dystrybutor.
No dobrze, a jak wrażenia po wypiciu? Piwo pszeniczne trudno jest zepsuć, Grupie Żywiec się tego jednak udało dokonać. Niemal niemożliwe jest za to zepsuć je kompletnie, toteż Leżajsk Pszeniczne mimo aromatu kartonu i innych niedostatków jest zdatne do wypicia, choć jak daleko sięgam pamięcią, jest to chyba najgorszy hefeweizen jaki piłem, nie licząc dwóch piw, z których jedno było skwaszone, a drugie najprawdopodobniej skażone DMS-em. Leżajsk Pszeniczne jest trunkiem dość wodnistym, owocowość można na dobrą sprawę poczuć dopiero w posmaku, w którym to i tak jest mocno przytrzaśnięta aromatem zboża i lekką trawiastością. Goździków jest nieco więcej, ale i tak są to jeno nędzne strzępy. Karton w trakcie picia się nie narzuca na szczęście aż tak mocno jak w zapachu, ale co z tego, skoro piwu brak charakteru, fenole i estry są mocno wyciszone, a całość jest zbyt wodnista? I pytam się raz jeszcze – kaj te banany? Kwaskowato-gorzkawy smak nie wykazuje znamion jakości i piwo robi jeszcze gorsze wrażenie niż Okocim Pszeniczne. A miało być tak pięknie.
Ocena: 3,5/10
Addendum 09.12.2011: Z kronikarskiego obowiązku, jak również z powodu wyrzutów sumienia które mnie gryzły, podejrzewając że nieco skrzywdziłem Leżajsk Pszeniczne swoja recenzją, postanowiłem spróbować je wczoraj po raz kolejny. Na szczęście trafił mi się egzemplarz nieutleniony, wyzbyty aromatu kartonu... reszta była jednak taka sama. Czyli owocowość niemalże doszczętnie przykryta słodem, goździk którego mało a jednocześnie jest ostry no i goryczka, za mocna i zdecydowanie zbyt długo wybrzmiewająca jak na hefeweizena, w dodatku mająca cechy cierpko-alkoholowe. Piwo ledwie znośne. Warka z datą ważności 05.05.2012
Ocena: 3,5/10
I potem człowiek się nie dziwi jak ludzie gadają, że przennicze piwa są niedobre, skoro piją taki szajs.
OdpowiedzUsuńZrobiłem kilka piw pszenicznych i wręcz powiedziałbym, że trudno jest je zrobić dobrze, tak jak większość piw o niemieckich korzeniach - są proste, ale polegają na doskonałym zbalansowaniu i dlatego każda niedoróbka świeci jasno jak księżyc w pełni. Dlatego nie zgadzam się z tezą, że piwo pszeniczne jest trudno zepsuć. Nie ma tam dominanty, która mogłaby przykryć niedociągnięcia.
OdpowiedzUsuńMoże. W takim razie ja po prostu dotychczas miałem te szczęście, że na złą pszenicę niezwykle rzadko trafiam.
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że są lepsze....niemieckie paulanery, ukraińskie obolony i poznański pszeniczniak z brovarii...to są moje ulubione pszenice.
OdpowiedzUsuń