Dorada – Compañia Cervecera de Canarias – Hiszpania

Mało kto wie, że hiszpańskie Wyspy Kanaryjskie swoją nazwę zawdzięczają nie kanarkom, lecz dużej ilości dzikich psów, które tam mieszkały w trakcie osiedlania tego archipelagu. Canis to po łacinie pies, dorada zaś to rodzaj ryby morskiej, bardzo popularnej w Hiszpanii. Czemu zdecydowano się nazwać piwo po rybie, tego nie wiem, choć akurat piwo Dorada, podobnie jak surowa ryba – śmierdzi, do czego za chwilkę wrócę. Compañia Cervecera de Canarias to pierwszy browar na Teneryfie, ufundowany w 1939 roku. Piwo zaczął jednak warzyć dopiero w roku 1945, jako że wcześniej z wiadomych względów zamówiona w Niemczech instalacja warzelnicza nie miała jak dotrzeć na wyspę. Dzisiaj browar buńczucznie deklamuje, że jest jedną z głównych sił napędzających gospodarczy, przemysłowy i społeczny rozwój Wysp Kanaryjskich. Ale właścicielem przybytku jest nie kto inny jak wszędobylski SAB Miller, więc takie deklaracje nie dziwią. Czas więc sprawdzić czy za wielkimi słowami kryje się chociaż ździebko jakości.

Piwo o woltażu 4,7% ma słomkową barwę i bardzo gruboziarnistą, wręcz mydlaną pianę, która w oka mgnieniu przenosi się w niebyt. Zapach jest taki, jakiego można oczekiwać po południowoeuropejskim (czy wręcz geograficznie afrykańskim) pale lagerze. Kwaskowaty słód współistnieje z bardzo słodką nutą jabłkową, z dodatkiem lekkiej metaliczności, która w tym piwie pewnie robi za chmiel. Trochę tutaj też kartonu i mokrej ścierki, świetnie!

Wysoko nasyconemu piwu brakuje jakiejkolwiek pełni. Jest to wodnisty trunek o kwaskowo-słodkim, słodowo-jabłkowym smaku i krótkim, nieco jabłkowym finiszu z lekką, tępą goryczką. Aromatu chmielu oczywiście brak. Nawet na Kanarach przy 30 stopniach w cieniu nie byłoby to chyba piwo łatwe do wypicia.

Ocena: 2/10