Pinta Ale Szycha – Pinta (Browar Na Jurze) – Polska
Kiedy macherzy projektu PINTA ujawnili niedawno, że na koniec roku na rynek wypuszczą polskie piwo typu ale, zaczęło się spekulowanie. Co n...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/12/pinta-ale-szycha-pinta-browar-na-jurze.html
Kiedy macherzy projektu PINTA ujawnili niedawno, że na koniec roku na rynek wypuszczą polskie piwo typu ale, zaczęło się spekulowanie. Co niektórzy mieli nadzieję, że nowa Pinta okaże się polską wersją IPA, nazwaną oczywiście PIPA. Okazało się jednak, że Ale Szycha to nie żaden mocarz, przy 13,1° ekstraktu ma bowiem 5% alkoholu. Co jednak wzbudza czujność, to że użyto podczas warzenia goryczkowego chmielu Marynka oraz aromatycznego Lubelskiego, w dodatku w postaci świeżych szyszek miast granulatu, którego potraktowano metodą chmielenia na zimno. Normalnie chmieli się piwo dwufazowo, raz w trakcie warzenia żeby nadać mu goryczkę, a drugi raz pod koniec warzenia, żeby nadać mu aromat, ponieważ olejki eteryczne zawarte w chmielu przy niższych temperaturach nie uciekną kolokwialnie rzecz ujmując w powietrze, lecz zostaną w piwie – za to chmiel pod koniec warzenia już nie doda piwu tak dużej goryczki. Chmielenie na zimno (dry hopping) to zaś chmielenie czysto aromatyczne, w Polsce niestety prawie wcale nie stosowane. Przeprowadzane jest już po uwarzeniu piwa, kiedy to chmiel w niskich temperaturach nie doda już piwu wartości goryczkowych, tym więcej je jednak wzbogaci o swój aromat. Na etykiecie Ale Szychy są odwzorowane zapewne lubelskie uprawy chmielu, więc tematycznie wszystko się zgadza.
Wizualnie złote piwo o lichej pianie niestety wrażenia dobrego nie robi – wygląda jak zwykły lager z kiepską pianą, czyli polska norma. Po odkapslowaniu zgodnie z oczekiwaniami w kierunku nosa buchnął charakterystyczny, ziołowo-trawiasty aromat chmielu Lubelskiego. Ku mojemu zaskoczeniu po przelaniu do szkła chmiel się jednak szybko ulotnił, pozostawiając za sobą głównie zbożową słodowość i landrynkową owocowość, a także element usytuowany gdzieś pomiędzy migdałami a marcepanem. Chmiel jest wciśnięty głęboko w tło, a słodkawa woń ogólnie nie poraża intensywnością. Nie tak powinno pachnieć piwo chmielone na zimno.
Smak jest dość słodki i owocowy, ale w nieprzyjemny, landrynkowy sposób, a w finiszu czuć wprawdzie lekką goryczkę, która jednak jest cierpkawa, co odbija się na przyjemności picia, której Ale Szycha niestety nie potrafi zapewnić. Co więcej, dokończenie butelki polskiego ejla sprawiło mi nawet pewien kłopot. Jedna rzecz, że piwo nie jest tym czego człowiek się spodziewa jak słyszy o chmieleniu na zimno, mimo wszystko nie musiała to być jednak doskonała recepta na tragedię – wszak przy dobrym smaku piwo mogło się obronić mimo niskiego poziomu chmielu. Tyle że niestety – słodkie, nijakie piwo z lekką goryczką i zbożowo-landrynkowym posmakiem oraz niewyraźną, trawiastą chmielowością rozczarowuje i jest jak dotychczas najgorszym piwem Pinty. Zakładam, że po prostu wyszło nie tak jak miało wyjść.
Ocena: 3,5/10
Miejmy nadzieję, że ta warka to wypadek przy pracy. W takiej postaci piwo jest skazane na porażkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://smakpiwa.wordpress.com/