Criminally Bad Elf – Ridgeway Brewing – Anglia
Boże Narodzenie tuż za pasem, czas więc na omówienie piwa typowo świątecznego. Nie będzie to jednak polski aromatyzowany lager ani belgijsk...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/12/criminally-bad-elf-ridgeway-brewing.html
Boże Narodzenie tuż za pasem, czas więc na omówienie piwa typowo świątecznego. Nie będzie to jednak polski aromatyzowany lager ani belgijski ejl z dodatkiem przypraw, tylko klasyczne angielskie wino jęczmienne, czyli barley wine. Jest to chyba jedyne wino które jest jednocześnie piwem, przy czym wbrew nazwie jest warzone bez udziału owoców. Nazwa bierze się z jego woltażu, który powinien wynosić ponad 9%, choć warto również zaznaczyć, że barley wine to piwo z silnie owocowym bukietem. Według CAMRA (Campaign For Real Ale) styl został stworzony w XVIII wieku podczas wojen angielsko-francuskich, kiedy wyspiarscy patrioci nie mogli pić z czystym sumieniem francuskiego wina, musieli więc stworzyć coś własnego, pokrewnego winu. Barley wine jest wliczane do tzw. „winter warmers”, czyli piwnych gatunków o silnych właściwościach rozgrzewających, dedykowanych najzimniejszej porze roku. Criminally Bad Elf to drugie najmocniejsze piwo z świątecznej serii browaru Ridgeway, która tematycznie kręci się wokół niesfornego elfa ze zgrai tzw. Santa Clausa, czyli coca-colowego Dziadka Mroza. Seria obejmuje pięć angielskich strong ejli oraz win jęczmiennych, przy czym po nazwie danego piwa można się domyślić którym jest w skali serii. Piwa nazywają się kolejno Bad Elf, Very Bad Elf, Seriously Bad Elf, Criminally Bad Elf oraz Insanely Bad Elf, a na etykiecie każdego z nich znajduje się bajkowy opis dokumentujący kolejne etapy wewnętrznej i zewnętrznej deterioracji pracownika Santa Clausa, który w końcu ląduje w więzieniu, a potem w wariatkowie.
Criminally Bad Elf to barley wine o ekstrakcie bazowym 23° i woltażu 10,5%. Niesamowicie brzydki elf (czy wręcz goblin) zdobiący etykietę wznosi z buńczuczną miną kufel w górę, a na kapslu widnieje jego szef, będący według etykiety na skraju załamania nerwowego, w okularach i z worem pełnym prezentów. Pomarańczowe piwo tworzy średnio obfitą, redukującą się szybko do kożuszka pianę. Słodki zapach łączy w sobie czerwone wino, karmel, suszone owoce, lekką orzechowość, nieco alkoholu, pomarańczę oraz brzoskwinię. Zapowiada się bardzo ciekawie.
Wino... znaczy się, piwo jest nisko nasycone, o wysokiej pełni. Trzeba się nastawić na dość owocowy trunek, a przy tym silnie odczuwalny alkohol, i to przez cały czas picia. Zarówno jeśli chodzi o właściwości grzewcze piwa (wszak to winter warmer), jak i aromat, owe 10,5% czuć wyraźnie, choć nie w sposób prostacko-nachalny. Piwo jest słodkie, ale wskutek alkoholu również cierpkie, co szczególnie czuć w finiszu, gdzie klasycznej goryczki raczej brak, natomiast cierpkość alkoholowa jest znaczna. Posmak jest połączeniem delikatnej czerwonej winności z pomarańczowymi i brzoskwiniowymi żelkami, co brzmi może nieco dziwnie, ale jest bardzo przyjemne.
Ciekawy to trunek, zdecydowanie rozgrzewający, a z gatunków z którymi mam większe doświadczenie najbliższy chyba belgijskiemu triplowi. Oznacza to oczywiście, że Criminally Bad Elf jest diametralnie odmienny od typowych wyspiarskich piw, zresztą w bardzo ciekawy sposób. Jest bardzo dobry i mocno szumi w głowie – ma przecież pół punkta procentowego więcej alkoholu od kultowego, niepijalnego Imperatora. Po ogrzaniu do temperatury pokojowej ciężar alkoholowy nieco maleje i Criminally Bad Elf staje się trunkiem bardziej przystępnym, nie robi już tak ostrego wrażenia jak z początku, zachowując nadal swoją bogatą aromatyczność.
Kończąc koniakówkę z mocnym winem jęczmiennym pozostaje mi życzyć wszystkim czytelnikom Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Ocena: 7/10
Mnie pozostaje jedynie zazdrościć takiego piwa ;)
OdpowiedzUsuń