Loading...

Kocour Haka NZ Lager – Kocour Varnsdorf – Czechy

Bardzo lubię próbować kolejnych wynalazków chyba najbardziej innowacyjnego czeskiego browaru, jakim jest położony zaraz przy saksońskiej gr...

Bardzo lubię próbować kolejnych wynalazków chyba najbardziej innowacyjnego czeskiego browaru, jakim jest położony zaraz przy saksońskiej granicy Kocour Varnsdorf. Zdążyłem się już przekonać, że piwa z kocurem na etykiecie pod względem jakości bywają różne, za to prawie zawsze są oryginalne i ciekawe. Takim połączeniem oryginalności z niestety poziomem nie najwyższych lotów jest Haka NZ Lager. Tak jak Kocour AM Lager jest czeskim pilsnerem doprawianym amerykańską odmianą chmielu Amarillo, tak Haka NZ Lager to pilsner o aromacie nowozelandzkiego (stąd NZ w nazwie) chmielu Motueka. Mimo egzotycznie brzmiącej nazwy, Motueka jest pochodnym tradycyjnego czeskiego chmielu Saaz, vulgo żateckiego, tym bardziej więc ciekawe jak wypada czeski pilsner w połączeniu z mocno zmodyfikowanym potomkiem chmielu zwyczajowo do czeskich pilsnerów dodawanego. Żeby jednak trunek nie wprowadzał przesadnej ilości zamętu do prostolinijnego myślenia statystycznego czeskiego piwosza, dodano również nieco klasycznego chmielu żateckiego. Dla podkreślenia nietuzinkowości piwa, nazwano je od haki, czyli maoryskiego tańca wojennego, który nota bene jest popularyzowany na świecie głównie w ten sposób, że odtwarza go przed każdym meczem nowozelandzka reprezentacja rugby.

W szkle piwo o woltażu 5,6% prezentuje się nadzwyczaj elegancko – mętne, złote, o puszystej jak ta lala, bardzo trwałej pianie. Zapach to początkowo zbożowy słód i lekka cytrusowość, po chwili jednak chmiel Motueka rozwija swoje tropikalne skrzydła. Można więc podziwiać absolutną dominantę, jaką w tym piwie jest mango, do tego również silną marakuję (passiflorę), oraz lekką żywiczność, w którą przechodzi miejscami aromat mango. Brzmi świetnie, tyle że woń jest sumarycznie zbyt delikatna. Obawiam się, że Motueka została dodana jakby od niechcenia pod koniec warzenia, zrezygnowano natomiast (jak przypuszczam) z chmielenia na zimno.

Smak potwierdza moje obawy, gdyż jest słodkawy i bardzo mało aromatyczny. Od zupełnej wodnistości ratuje piwo brak filtracji, natomiast piwo ani nie ma pełni ani specjalnie mocnej goryczki. Jest bardzo delikatne, co tutaj wręcz nasuwa skojarzenia z wyjałowieniem, o niezbyt intensywnym posmaku żywiczno-tropikalnym, który je nieco ratuje. Do gaszenia pragnienia się nadaje, ale nie jest oczywiście zbytnio pożywne. Nadawało by się również jako piwo sesyjne, ale na to piwo ma chyba jednak zbyt dużo alkoholu. Ani nie jest czesko-pilsnerowe (zbyt słaba goryczka) ani tropikalny charakter nowozelandzkiego chmielu aromatycznego nie jest dostatecznie podkreślony. Szkoda, bo założenia były świetne, a wyszło rozczarowanie, które nie ma się co równać z Kocourem AM Lager. Wniosek jest taki, że nie wystarczy dodać do piwa ciekawego chmielu aromatycznego, trzeba to zrobić z głową.

Ocena: 5,5/10
recenzje 1944586429630091639

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)