Wesołych Świąt po szwedzku
https://thebeervault.blogspot.com/2013/01/wesoych-swiat-po-szwedzku.html
W Szwecji tak samo jak w Norwegii z okazji Świąt Bożego
Narodzenia różne browary tworzą swoje ‘julfestowe’ wynalazki. Na mój stół trafiły
cztery takowe, pobieżne zaznajomienie się z ich specyfikacjami prowadzi jednak
do wniosku że jedynie Jämtlands Julöl, jako klasyczny winter warmer, wydaje się
być dopasowany do Świąt Bożego Narodzenia. Jeśli chodzi o pozostałe, to są to
piwa niskowoltażowe – bitter Dugges Easy Christmas oraz lager ciemny Grebbestad
Julöl i wiedeński Nils Oscar Kalasjulöl. Zobaczmy więc jak się prezentują
Szwedzi w porównaniu z Norwegami w temacie piw świątecznych.
Na pierwszy ogień poszedł Grebbestad Julöl, wersja 5,2%.
Istnieje również wersja 3,5%, jak się można domyśleć, w celu sprzedaży z
ominięciem durnych szwedzkich ograniczeń prohibicyjnych. W Norwegii w sklepach
spożywczych można sprzedawać alkohole poniżej 4,75% objętości, w Szwecji ta
poprzeczka jest niższa i wynosi 3,5%. Wszystko powyżej jest do kupienia
wyłącznie w państwowej sieci monopolowej Systembolaget. I oczywiście rozwiązało
to problem alkoholizmu wśród Szwedów.
Piwo świąteczne z browaru Grebbestad to ciemny lager,
niestety niezbyt ekscytujący. Zapach zbożowo-karmelowy, trochę chmielowy, marginalnie
lukrecjowy. Smak raczej wytrawny, lekko kwaskowy, karmelowo-słodowy z lekko
gorzką, delikatnie ziemistą końcówką. W porządku dunkel, ale nie kojarzy mi się
absolutnie ze Świętami. No to w browarze Grebbestad nie poszaleli. (Ocena:
6/10)
Pozostając przy temacie dolnej fermentacji, to w browarze
Nils Oscar postarano się bardziej. Piwo Kalasöl to nilsoscarowy lager wiedeński
z dodatkiem słodu czekoladowego, chmielony kosmopolitycznie czeskim żateckim,
amerykańskim Cascade oraz angielskim Fuggles. Nils Oscar Kalasjulöl (ekstr.
12,7%, alk. 5,2%) natomiast to ‘przyciemniona’ kolorystycznie oraz aromatycznie
wersja Kalasöl. Czy nadaje się więc na piwo świąteczne?
W zapachu cytrusowo-chmielowe przebłyski odmiany Cascade
prześwitują przez przyjemną powłokę nieco chlebowego i orzechowego słodu,
karmelu i rodzynek. Po chwili można również wyczuć trawiastą ziemistość chmielu
Fuggles, najsłabiej obecny wydaje się być za to chmiel żatecki, być może dodany
dla goryczki. Fajnie, że tutaj faktycznie czuć użyte odmiany chmielu.
Piwo pachnie bardzo smakowicie, a smakuje jeszcze lepiej.
Solidne słodowe ciało, drobnoperliste nasycenie i średnio mocna goryczka w
wytrawnym, herbaciano-orzechowym finiszu stanowią o jego sile. Przyjemny
słodowy smak może się swoimi nutami a la mieszanka studencka ze Świętami
kojarzyć – choć raczej nie samoistnie, a poprzez sugestywną nazwę piwa. Zdecydowanie tak
się powinno warzyć vienny. I pakować – czerwony brąz piwa zdecydowanie pasuje
do czerwonej etykiety. (Ocena: 7/10)
Jeszcze ciekawiej zapowiadał się Jämtlands Julöl, english
strong ale i zarazem najmocniejsze piwo w tym wpisie (alk. 6,5%). Nie wiem kto
w browarze wpadł na pomysł umieszczenia na etykiecie piwa świątecznego potwora
z Loch Ness w czapce Santa Clausa, ale rezultat sprawia że mi oczy więdną. W
szkle ląduje brązowy trunek z pianą jak na piwo typu angielskiego przystało,
czyli kiepskawą. W zapachu sporo karmelowego słodu i nut czekoladowych, a do
tego akcenty suszonych owoców i ziemistych, angielskich chmieli. Część słodowa
pokrewna z alebrowarowym Saint No More. Poprawny zapach, szału ni mo.
Szczególnie że i nutki metalowe da się wyczuć.
Ale za to w smaku jest lepiej. Rzadko się trafia na piwa,
które lepiej smakują niż pachną. Piwo bożonarodzeniowe z Jämtland jest właśnie
takim piwem. Piwem o dużej pełni słodu, ciemnej i nieco czekoladowej, choć
jedynie śladowo słodkawej, która przechodzi w raczej wytrawny finisz z dość
mocną, charakterną angielską goryczką. Wydźwięk palono-ziemisty, ze wskazaniem
na drugi człon. Fajne piwo, które tak jak jämtlandzki Postiljon ma swoiście
wyspiarsko-pubowy charakter. Ten browar emuluje angielskie piwa jak żaden inny.
(Ocena: 7/10)
Zostało jeszcze piwo z browaru Dugges, którego Gustafs Finger lepiej by wyszedł na porządnej filtracji. Dugges Easy Christmas to
według RateBeer piwo gatunku bitter. Najmniej alkoholowe piwo w tym wpisie
(4,2%) jest zarazem drugim wyspiarskim. Zobaczmy więc czy jest to taka sama
klimatyczno-pubowa angielskość jak w przypadku wyrobu Jämtland. I czemu jest to
„współczujący ejl”, jak głosi etykieta.
Zapachowo są to klimaty piw świątecznych z norweskich
browarów Aegir oraz Lervig. Czyli jagodowa, wręcz borówkowa owocowość połączona
z komponentą przyprawową (stawiam na cynamon, goździk i skórkę pomarańczy) przy
akompaniamencie słodu (raczej karmelowego) oraz toffi. W odróżnieniu do
wymienionych piw norweskich, Easy Christmas jest bardziej słodki niż kwaskowy w
zapachu.
Smakowo jest to chyba najbardziej wytrawne z wszystkich
skandynawskich piw świątecznych jakie piłem. Wątłe, śladowo karmelowe ciało
słodowe pod względem smakowym jest zdominowane przez przyprawowość (która wszak
jest mało intensywna – tak niewiele trzeba, żeby to piwo zdominować smakowo), a
całość kończy się goryczką na poziomie niskim do średniego. Gdzieś w tle
przewija się delikatny diacetyl, który jednak tutaj sprawia
wrażenie nieco nie na miejscu. Dziwne to piwo, bez ikry, z pustą słodowością
która nie jest w zasadzie niczym kompensowana. Średnie. (Ocena: 5/10)
Zwycięzcą starcia świątecznych piw ze Szwecji zostaje Nils
Oscar Kalasjulöl, śladowo przed Jämtlands Julöl , które jest za to piwem
bardziej klimatycznym. Piwo z browaru Dugges narzuca najbardziej oczywiste
skojarzenia ze Świętami, ale jako kompozycja nie potrafi przekonać.