Wesołych Świąt po norwesku
https://thebeervault.blogspot.com/2013/01/wesoych-swiat-po-norwesku.html
Warzenie piw okazyjnych na Święta Bożego Narodzenia ma w Norwegii długą tradycję. Nie wiem czy istnieje obecnie jakikolwiek liczący się browar, który by z tej okazji nie wypuszczał na rynek jakiegoś piwa sezonowego. Od cenionych mikrobrowarów po mniej cenione makrobrowary, tradycja to tradycja. Te większe z reguły zadowalają się uwarzeniem ciemnego koźlaka, czego efektem Borg Juleøl 6,5%, choć zdarzają się też ciężkie old ejle jak Aass Juleøl 9%. Obydwa piwa są również warzone w wersjach 4,5% oraz 4,7%, które mogą być sprzedawane w Norwegii zgodnie z prawem poza państwową siecią monopolową (bariera prohibicyjna wynosi 4,75% zawartości alkoholu). Ciekawiej do tematu podchodzą mniejsze browary. Lervigs Jul oraz Ægir Julebrygg 4.7% to przyprawowe ale typu belgijskiego, natomiast Berentsens Jule Avec to ciężkie kowadło, któremu najbliżej do wysokokalibrowego piwa świątecznego z browaru Ass, znaczy Aass.
Browar Berentsens raczy konsumenta szkaradną etykietą przypominającą zachodnioniemieckie bombonierki z lat 80-tych, którą umieszcza na swoim bożonarodzeniowym old ejlu. 9% alkoholu zapowiada nie lada orzech do zgryzienia, tym bardziej że old ale to w moim odczuciu taki górnofermentacyjny odpowiednik koźlaka dubeltowego. Nos rejestruje obecność ciemnych, karmelowych, nieco czekoladowych słodów, trochę ziemistych i orzechowych, sporej ilości lukrecji, suszonych śliwek i rodzynek oraz nutek porto i alkoholowych.
Podczas picia orzechowość i czekoladowość stają się wyraźniejsze, drugie w części głównej, a pierwsze w końcówce, tak że całość w ustach robi wrażenie gorzkiej czekolady z orzechami. Piwo umiejętnie łączy lekką słodycz z nieprzesadzoną goryczą oraz wysoką treściwość i aksamitne nasycenie z alkoholowym, rozgrzewającym, nieco cierpkim a jednak przyjemnym finiszem. Głębokie piwo o stylowo świątecznym smaku. (Ocena: 7/10)
Aass Juleøl Premium jest najmocniejszym (alk. 9%) z trzech piw świątecznych z browaru Aass, według RateBeer jest to old ale. Kto pamięta moje perypetie z browarem Aass słusznie podejrzewa mnie o rezerwę wobec ichniego świątecznego wywaru, chociaż noty na RateBeer zbiera dobre. Aromat jest w zasadzie podobny do piwa z browaru Berentsens, tyle że sprawia wrażenie mniej bogatego. Można w nim znaleźć również karmel, suszone owoce oraz orzechy. Wydaje się nieco bardziej owocowy, co go w przyjemny sposób zbliża do rejonów dubbeli oraz koźlaków typu belgijskiego. Nie czuć też alkoholu a jako całość wydaje się lepiej zintegrowany.
Smak potwierdza pierwsze wrażenie. No brawo! To w Aass potrafią warzyć dobre piwo! Alkohol jest faktycznie ukryty po mistrzowsku, a odczuwalny jest tylko w formie fali ciepła grzejącej gardło. Smak jest lekko słodkawy i lekko gorzkawy, wyzbyty cierpkości, mniej sugestywny i złożony niż w Berentsens Jule Avec, ale za to lepiej zbalansowany. Sumarycznie daje to remis – Berentsens nadaje się bardziej do szukania wrażeń, natomiast Aass do spokojnego, nie absorbującego sączenia. (Ocena: 7/10)
O browarze Ægir napiszę więcej z okazji omówienia jednego z ich najwyżej notowanych piw, tu tylko nadmienię że jest to jeden z najbardziej cenionych norweskich i ogólnie skandynawskich mikrobrowarów. Piw świątecznych warzy się w Ægirze trzy różne, z czego dwa z taką samą nazwą, ale odmiennym woltażem. Tak, chodzi tutaj o możliwość sprzedaży przynajmniej jednego z nich poza państwową siecią monopolową, czyli w supermarketach i sklepach spożywczych. Piwo które otrzymałem charakteryzuje się zawartością alkoholu równą 4,7%, a więc poniżej obowiązującej w Norwegii poprzeczki pół-prohibicyjnej. Ægir Julebrygg Red Label jest piwem przyprawowym, słabszą wersją siedmioprocentowego Ægir Ylir Julebrygg. Trzecim piwem świątecznym z tego browaru jest Ægir Julebrygg Green Label, będący typowym ‘winter warmerem’ czyli english strong ale’em o woltażu 7%.
Macherzy browaru odwołującego się swoim wizerunkiem do skandynawskiej mitologii popełnili jednak nie lada głupotę, radząc zupełnie chyba serio, żeby w trakcie konsumpcji ich wywaru świątecznego skierować myśli ku „naszym wikińskim przodkom, którzy pili piwo bożonarodzeniowe na cześć ich norweskich bogów.” Bożonarodzeniowe. Christmas beer. Norweskich Bogów. Srsly...
Ciemne, szarobrązowe piwo pięknie się pieni i zaskakuje kwaskowym aromatem owocowym z pogranicza czerwonej porzeczki, białych winogron, borówek i może jeszcze żurawiny. Obok owoców jagodowych można w nim wyczuć delikatną nutkę żywiczną, kapkę ciemnego słodu oraz szczyptę anyżu. Co trzeba przyznać, to że ten rodzaj ostrawej, jagodowej owocowości świetnie się komponuje z nutką przyprawową, co sumarycznie daje piwu eleganckiego, kwaskowego pazura.
Smakowo jest raczej wytrawne. Ciemnosłodowa, nieco karmelowa baza niesie ze sobą jagodowy, lekko kwaskowy smak, który wieńczy delikatna, nieco żywiczna goryczka, wybrzmiewająca nutkami ostrawo-kwaskowymi. Finisz grzeje trochę gardło, co przy tak niskim woltażu oznacza zapewne, że przyprawowość została faktycznie uzyskana nie tylko za pomocą drożdży, ale że w piwie wylądowała również jakaś przyprawa. Stawiam na goździk i cynamon – te dwie bowiem rozgrzewają i przy odrobinie fantazji może i mógłbym poświadczyć o ich obecności. Cholera, nawet na ustach piwo trochę grzeje! To jeszcze nie koniec pochwał. Otóż drobnoperliste, gęste nasycenie sprawia że piwo rośnie w ustach niczym Duvel, i to w wersji kremowej! Tym samym względna wytrawność trunku jest równoważona niesamowicie miękkim, pełnym uczuciem w ustach. Nad wyraz nieszablonowe piwo, lekkie i bogate zarazem. Sesyjne, a jednak również degustacyjne. Nie jest to typowe piwo świąteczne, ale... piłbym! (Ocena: 7,5/10)
Hansa Julebrygg jest jednym z dwóch tożsamych woltażowo (alk. 6,5%) koźlaków z browaru Hansa Borg. Ma fajną, świąteczną etykietę i faktycznie dość koźlakowy aromat – czyli karmel, nieco zboża, suszone śliwki (i rodzynki), a nawet nieco borówek. Trzy ostatnie elementy są jednak niestety odczuwalne jedynie peryferyjnie. Ciemnobrązowy koźlak jest najgorszym piwem świątecznym z Norwegii które wylądowało na moim stole.
Piwo dysponuje średnią pełnią, a jednak przez obecny alkohol mniej więcej od połowy ust zaznacza się jego wytrawność, kulminująca wręcz suchym finiszem. W posmaku czuć nieco ciemnych owoców (szczególnie borówek) i opiekanego zboża, jednak piwo jest stworzone bez finezji, w odbiorze słodowość i owoce nie tworzą zgranej całości, a bardzo wytrawny, nieco cierpki, alkoholowy finisz tutaj nie pasuje. Nieudane piwo. (Ocena: 4,5/10)
W browarze rzemieślniczym Lervig warzy się dwa piwa świąteczne, w tym podpadającego pod norweską pół-prohibicję, bardziej alkoholowego belgijskiego ejla (alk. 6,8%) z serii Brewer’s Reserve, którego miałem okazję skosztować. Lervigs Jul to piwo mocno przyprawowe, ciemnoowocowe, fermentowane chyba belgijskimi drożdżami. Zapachowo oznacza to, że w brązowym piwie trafiają na siebie ciemna, nieco karmelowa słodowość z jednej strony, rodzynki i suszone śliwki z drugiej, z trzeciej imbir, a przede wszystkim silny anyż, natomiast z czwartej kwaskowa nuta przyprawowa, występująca w piwach fermentowanych po belgijsku. Najsilniejszym elementem, choć wcale nie przykrywającym inne, jest tutaj intrygujący anyż. Jak to dobrze że lubię anyż.
Smak jest dość pełny, lekko kwaskowy, o miękkim, słodowym ciele, dość przyprawowy. Kończy się lekko do średnio mocną goryczką oraz fajnym anyżowym wydźwiękiem. Jako że sporo osób anyżu nie lubi, mogą w tym piwie nie zasmakować. Nie żeby był szczególnie mocno obecny, ale jest jednak na tyle odczuwalny że ci którzy mają z nim problem, będą raczej mieli problem również z tym piwem. Ja lubię anyż więc problemu nie mam, szczególnie że i jako kompozycja całościowo uważam Lervigs Jul za przekonujący trunek, a przy tym ciekawy i oryginalny. Bardzo fajne piwo. (Ocena: 7/10)
Zwycięzcą przeglądu piw norweskich okazał się według mojego podniebienia raczej nisko notowany Ægir Julebrygg Red Label. Z góry mogę zdradzić, że jedno z piw świątecznych z Nøgne Ø, o których będzie mowa w następnym wpisie, niemalże mu dorównało.