Loading...

Fajności w plastikowych butelkach

Półtoralitrowe butelki typu PET nie wywołują zazwyczaj pozytywnych skojarzeń w kontekście piwa. Zazwyczaj butelkuje się bowiem w ten sposób eurolagerowe, wodniste miernoty bądź też radlery. Tymczasem sytuacja w Czechach nie jest już tak jednoznaczna, z tego typu opakowania korzystają bowiem nagminnie mikrobrowary, zazwyczaj typu restauracyjnego, i nikogo u naszych południowych sąsiadów to specjalnie nie dziwi ani nie odrzuca. Jednym z takich browarów jest Dvůr Chýně, z którego zakupiłem niedawno w takich brzydkich, zielonych, półtoralitrowych PET-ach Polotmave Čtrnáctkę oraz Simco Ale.

Na pierwszy ogień poszedł lager wiedeński na sterydach Polotmava Čtrnáctka (alk. 6,2%, ekstr. 14%). Piwo cierpi na dość częstą wadę piw z Czech, to znaczy nie pozwolono drożdżom przetrawić do końca to co miały przetrawić. Diacetyl alert! Początkowo natężenie aromatu masła jest nieznośne, wraz z piciem jednak ulega wygładzeniu. W teorii głównym składnikiem aromatycznym miał być karmel, którego faktycznie jest dużo, a przez połączenie z masłem łypie nieco w kierunku toffi. Poza tym piwo dysponuje bardzo przyjemną nutą orzechową.

Niestety, to piwo byłoby świetne bez tego masła. A tak to jest tylko dobre. Solidne ciało będące rezultatem nieprzesadzonego odfermentowania, kremowe, drobnoperliste nasycenie. Docelowo piwo ma smak karmelowo-orzechowy z wyraźną końcówką kojarzącą się ze świeżymi, zielonymi orzechami laskowymi wskutek współdziałania ciemnych słodów oraz chmielu. Temu ostatniemu piwo zawdzięcza również dość mocną, charakterną goryczkę, jeden z wyznaczników czeskich polotmavych. Ciężko się pije takie piwa, człowiek żałuje zmarnowanego potencjału. (Ocena: 6,5/10)

Co ciekawe - państwowa inspekcja żywnościowa w Czechach wykazała, że to piwo w rzeczywistości ma tylko 4,7% zawartości alkoholu, a to już jest wyraźny rozdźwięk między stanem deklarowanym (6,2%) a faktycznym. Mi to absolutnie nie przeszkadza.

Ciekawie zapowiadał się Simco Ale (alk. 5%, ekstr. 13%). Nazwa wskazuje na single hopa, chmielonego amerykańską odmianą Simcoe, w składzie są wymienione enigmatycznie „amerykańskie chmiele”, natomiast etykieta kusi napisem „English pale ale” oraz krzyżem św. Jerzego w tle. Jak się więc sprawy mają? W skrócie jest to piwo z natury angielskie, ale chmielone częściowo po amerykańsku. W zapachu wyraźna karmelowa słodowość, znane z wyspiarskich bitterów jabłkowe estry, ale również wyraźny, cytrusowo-kwiatowy chmiel z Ameryki. Fajnie, że Czesi potrafią stworzyć nowofalowe piwo, które nie jest przechmielone.

Simco Ale ma całkiem solidne słodowe ciało i smak będący zasygnalizowanym, ciekawym połączeniem amerykańskiego chmielu z brytyjską wyrazistą słodowością oraz owocowością. Posmak jest lekko żywiczno-cytrusowy, natomiast dość mocna goryczka ma cechy grejpfrutowe, ale również ziemiste, co skłania do przypuszczeń, że jakiś brytyjski chmiel też się w kadzi zapałętał (Fuggles?). Kremowe uczucie w ustach jeszcze bardziej podbija pijalność tego cacka, które wydawało się bardzo delikatnie utlenione. Bez tej małej wady byłoby mega. (Ocena: 7,5/10)

Czyli co? Plastik górą!

recenzje 4954608546063355985

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)