Loading...

Rzemieślniczy szał, czyli Polska goni Zachód i potyka się o te same badyle.

Wszystko wskazuje na to, że 2013 rok będzie stał pod znakiem browarów oraz piw rzemieślniczych. Do istniejącego Artezana dołączą między innymi Szał Piw, Ursa Maior, Pracownia Piwa, Zarzecze, własny przybytek AleBrowaru i pewnie parę innych.  I bardzo dobrze. Piwne rzemieślnictwo, nadwiślańska wersja craft brewing na dobre zagości w polskim piwnym światku. Polska będzie mogła na swoje sztandary dumnie wpisać hasło "rzemieślniczej rewolucji" i kroczyć w awangardzie światowego ruchu piwno-rewolucyjnego... coraz bardziej osamotniona. Reszta już będzie gdzie indziej.

Do Polski dotarły więc pojęcia 'craft beer' oraz 'beer evangelism'. Pojęcia z których co bardziej wpływowe postacie zagranicznej blogosfery piwnej (Pivni Filozof, Jeff Alworth et. al.) albo się naśmiewają albo je ignorują. Albowiem drugie z nich to bufonada, natomiast pierwsze to w sporej mierze pustosłowie.

Skupmy się na 'piwowarstwie rzemieślniczym'. Moim zdaniem nie powinno być problemów z definicją. Browar rzemieślniczy powinien być mały i w dużej mierze niezautomatyzowany. Rzemiosło jest bowiem synonimem rękodzieła, a co za tym idzie, gotowy produkt, czyli w tym wypadku piwo, powinno być dziełem ludzkich rąk, a nie zautomatyzowanej linii produkcyjnej. I tyle. W związku z tym browar EDI, który w butelkach firmowanych swoją nazwą czasami sprzedaje gęstwę drożdżową, czasami ocet piwny, a czasami nawet ponoć piwo bez jakichkolwiek wad (choć w dalszym ciągu z tego co słyszałem niedobre), jest browarem rzemieślniczym tak samo jak rzemieślnikiem jest szewc, który przyszyje mi krzywo podeszwę do buta. Zgadza się, badziewnym rzemieślnikiem. Ale rzemieślnikiem. 'Rękodziełowcem'.

Michał Saks w swoim dzisiejszym wpisie za Randym Mosherem podaje, że decydujący o 'rzemieślniczości' browaru jest wpływ piwowara domowego na gotowe piwo. Jest to moim zdaniem zbędne zawężanie definicji. Co bowiem jeśli tenże piwowar w domu nie robił nic, ale przyswoił sobie teorię i wdraża ją w życie w mikrobrowarze w sposób profesjonalny, wyciskający łzy szczęścia z oczu piwnych sekciarzy? To będzie rzemieślnikiem na zasadzie wyjątku, uznania zasług? Przypomina mi to nieco kuriozalne próby administracji naszego kochanego państwa ustalenia kto jest prawdziwym bacą a kto nie jest.

Natomiast Michał wyznaje tak jak ja zasadę, że 'rzemieślniczość' nie odnosi się do jakości produktu.

Cały obecny bałagan i spory o definicję piwa rzemieślniczego bierze się wszak stąd, że podejmuje się próby nacechowania tego czysto technicznego pojęcia w sposób wartościujący. 'Rzemieślniczy' w odniesieniu do browaru ma być synonimem serca włożonego w gotowy produkt, rękojmią jakości, wskazówką dla klienta że ma do czynienia z dobrym piwem. No właśnie, i w tym tkwi szkopuł - to klient jest ostatecznym celem toczącej się debaty. Najbardziej na niej zależy oczywiście nowo powstającym browarom. Jest to naturalna kolej rzeczy, warto sobie to jednakże uświadomić. W interesie mikrobrowarów leży stworzenie hasła wytrychu, na które klient będzie podświadomie reagował pozytywnie, tak jak teraz robi to w odniesieniu do 'piwa niepasteryzowanego' czy też 'browarów regionalnych'. Nie ma to nic wspólnego z interesem klienta, który przeciwnie, powinien być na tego typu pojęcia wytrychowe szczególnie wyczulony.

A skoro już musimy importować wzory zachowań z zagranicy, przyjrzyjmy się jak to tam wygląda. Wygląda tak, że coraz więcej osób śmieje się z pojęcia 'craft beer', po tym jak coraz więcej takich 'piw rzemieślniczych' okazuje się być w ich mniemaniu funta kłaków wartych. W takich momentach część koncentruje się na zawężaniu definicji tak, żeby nadal odnosiła się do piw wysokiej jakości, ale coraz więcej osób zaczyna wzruszać ramionami na sam dźwięk pojęcia piwa rzemieślniczego, stosując wobec niego brzytwę Ockhama. Wymienieni blogerzy to tylko wierzchołek góry lodowej. 

Jak już napisałem, według mnie pojęcie 'browaru rzemieślniczego' oraz jego produktu, 'piwa rzemieślniczego', jest jedynie pojęciem technicznym, stąd nie widzę problemu w definicji, która jednakże musi być taka szeroka i neutralna, jak ją nakreśliłem.

Nie da się natomiast w sposób koherentny i obiektywny połączyć definicji 'piwa rzemieślniczego' z dobrym piwem.

Żeby 'piwo rzemieślnicze' oznaczało 'piwo dobre' musielibyśmy wpierw uściślić czym jest dobre piwo. A prawda jest brutalna - nie ma czegoś takiego jak obiektywnie dobre piwo. Każde piwo jest tak dobre jak danemu konsumentowi smakuje, jest to tylko i wyłącznie kwestia gustu. Szkopuł w tym, że piwowarzy rzemieślniczy próbują narzucić konsumentom poprzez asocjację swoją definicję piwa dobrego/smacznego. A konsument powinien się nie dać i słuchać tego co mu własny gust podpowiada.

Piwa nie dzielą się bowiem na koncernowe, regionalne, rzemieślnicze, domowe, kontraktowe, restauracyjne etc. pp. To znaczy, owszem, taki podział istnieje, ale jest on dla konsumenta absolutnie zbędną nadbudową.

Najbardziej naturalny podział jest ten na piwa dobre i złe. Na smaczne i niesmaczne. A o tym które są którymi, każdy decyduje sam dla siebie.

'Piwo rzemieślnicze' oraz 'dobre piwo' to dwa pojęcia na zupełnie różnych płaszczyznach. I każda próba nagięcia tych płaszczyzn nadludzkim wysiłkiem, żeby spowodować ich przecięcie, będzie koniec końców skazana na porażkę. 

Na koniec cytat w moim tłumaczeniu z bloga Beervana, który ładnie podsumowuje problem łączenia płaszczyzn i jego nierozwiązalność:
"Jeśli ktoś chciałby argumentować w sposób orientacyjny, że wielkie browary przemysłowe zazwyczaj produkują mniej interesujące piwa, myślę że miałby sporo racji. Ale w momencie kiedy zaczyna się mówić o mikrobrowarach, browarach tradycyjnych, niezależnych czy brewpubach, i próbuje się je łączyć w jakiś sposób z jakością piwa, traci się wiarygodność. Istnieją browary przemysłowe, które warzą świetne piwo, podczas gdy część browarów tradycyjnych produkuje absolutną lurę. Sporo rodzin traktuje swoje browary jako bankomaty, nie troszcząc się o jakość produktów, a każdy pewnie doświadczył eskapady do brewpubu, która się skończyła skosztowaniem eksperymentu biologicznego, omyłkowo przez kogoś nazwanego piwem."

publicystyka 7076124221213092644

Prześlij komentarz

  1. Świetny tekst na temat piwa (które zresztą sam warzę). Musze jednak zabrać głos w sprawie błahej, aczkolwiek dla mnie (z racji prowadzonej encyklopedii) drażniącej: memu z kotem przechodzącym kryzys wieku średniego użyłeś drogi autorze nieco niepoprawnie :P

    Niemniej jednak pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy więc, że użyłem go jako prosty obrazek odarty z semantyki memowej ;)

      Usuń
  2. Od jakiego momentu zaczyna się automatyzacja? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie, ale to raczej do technologów. Na pewno nowy browar BrewDoga nie wygląda mi na rzemieślniczy, co nawet śmiesznie wychodzi biorąc pod uwagę wizerunek jaki sobie kreują. Jeszcze bardziej zdumiewa taki Samuel Adams, dla którego specjalnie swego czasu zrewidowano definicję piwowarstwa rzemieślniczego w Stanach. I wszystko po to, żeby browar robiący świetne piwa w ilości prawie trzech milionów hektolitrów rocznie nadal mógł używać desygnatu 'craft'. Taki rzemieślnik przemysłowy ;)

      Usuń
  3. W moim wpisie celowo użyłem stwierdzeń „jak na razie” i „na dzień dzisiejszy”, bo dzisiaj w każdą obecną na naszej scenie inicjatywę rzemieślniczą jest zamieszany piwowar wywodzący się z piwowarstwa domowego. Jest to jakąś regułą i według mnie gwarantem ciekawych piw. Zapowiadane na ten rok nowe inicjatywy też są dziełem piwowarów domowych.

    Piwowar rzemieślnik powinien swobodnie poruszać się po kilku stylach piw, mieć doświadczenie z różnorodnymi surowcami. Jak na razie nie widzę innej możliwości niż piwowarstwo domowe na zdobycie takich doświadczeń. I tak przez jakiś czas myślę że pozostanie.

    Co nie znaczy że skreślam inne możliwości zdobywania doświadczenia i stawanie się piwowarem rzemieślnikiem. Jednak nie mamy takich przykładów. I na dzień dzisiejszy stwierdzenie że za piwem rzemieślniczym stoi piwowar domowy jest w 100% trafne. Jestem jednak w pełni gotowości zrewidować ten pogląd w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co piwowar domowy jest zamieszany, ale nie przekonują mnie definicje tymczasowe. Z tym 'gwarantem ciekawych piw' to już różnie może być. Nie wiem czy macherzy Antidotum przed przygodami z browarami restauracyjnymi nie warzyli w domu, nie wiem też jak się sprawa ma w przypadku Edi'ego. Przy bliższym przyjrzeniu się niektórym inicjatywom można by się chyba wyzbyć iluzji. Inna sprawa, że jeśli chodzi o wyroby piwowarów domowych, to spotkałem fantastyczne i niepijalne, ciekawe i nudne, piwowar piwowarowi nierówny. Kopyr u Ciebie na blogu wspomniał o Wojtku Frączyku, który moim zdaniem jest utalentowanym piwowarem, robi rękodzieło, a nie miał wcześniej żadnego doświadczenia.

      Usuń
  4. Bardzo dobry wpis zarówno Twój, jak i Michała Saksa. Co najważniejsze to jest szansa, że dzięki takim dyskusjom jednak unikniemy podobnego zacietrzewienia jak w US i przepychanek, kto ma prawo do "certyfikatu rzemieślniczości" a co za tym idzie, domniemania dobrej wytwarzanego jakości piwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o to, żeby gasić pożar u zarodku i nie pozwolić na powstanie pomysłu 'certyfikowania' piwowarów, do czego mogłoby koniec końców niestety dojść. Wydaje mi się, że Jim Koch musiał co niektórym osobistościom w USA ostro włazić w tyłek, a może nawet posmarować kasą żeby nie ogłoszono, że przemysłowy 'Samuel Adams' już nie jest 'craft'. Bo 'craft' to etykieta która się przekłada na konkretne korzyści finansowe.

      Usuń
  5. Trudno się nie zgodzić z powyższym. Może nie do końca zgadzam się z kompletnym brakiem "obiektywizacji" pojęcia "dobre piwo" bo zawsze walczę z prostym (prostackim) stwierdzeniem o gustach (że każdy ma swój i koniec kropka). Uważam, że nad gustem się pracuje tak jak nad wszystkim. Dzisiaj można pić Tyskie, a za rok nie brać go do ust bo się popracowało nad własnym smakiem i "gustemm" bo nie jest to coś danego raz na zawsze przez Naturę czy inny Absolut.
    Z resztą i całym wydźwiękiem artykułu się zgadzam bo dzisiaj producentom się wydaje, że wypchną każde piwo za sporą cenę jeżeli tylko nazwą go "rzemieślnicze".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W odniesieniu do sztuki czy innych przejawów ludzkiej aktywności związanych z czymś więcej niż konsumpcją owszem, formacja i ewaluacja odwołująca się do obiektywnych standardów jest jak najbardziej na miejscu. Ale piwo to typowe dobro konsumpcyjne, stąd dyskutować o nim można jak najbardziej, natomiast nie sposób ustalić na poziomie obiektywnym co to jest dobre piwo. Można jedynie powiedzieć że jakieś piwo jest mniej bądź bardziej wyrafinowane, złożone itp.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)