Guinness Draught – St. James’s Gate – Irlandia
Dzisiaj będzie sztampowo, bo o ikonie irlandzkiego i na dobrą sprawę światowego piwowarstwa. Historia Guinnessa rozpoczęła się gdy Arthur Gu...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/10/guiness-draught-st-jamess-gate-irlandia.html
Dzisiaj będzie sztampowo, bo o ikonie irlandzkiego i na dobrą sprawę światowego piwowarstwa. Historia Guinnessa rozpoczęła się gdy Arthur Guinness w 1759 roku wydzierżawił nieczynny browar St. James’s Gate na 9000 lat za roczną kwotę 45 funtów szterlingów. Początkowo warzył w nim portera, z czasem charakter piwa uległ zmianie i doszło słowo „stout” mające podkreślać treściwość piwa. Mimo braku przecen, kampanii promocyjnych i reklam, w 1914 roku browar zaopatrywał 10% brytyjskiego rynku piwnego, a w latach 1930-tych firma stała się siódmą największą firmą na świecie. Najciekawsze jest jednak, że Guinness, piwo-ikona Irlandii, o którym można bez przesady powiedzieć, że jest częścią dumy narodowej tradycyjnie katolickich i anty-brytyjskich Irlandczyków, został wymyślony właśnie przez Arthura Guinnessa, który owszem, był Irlandczykiem, ale protestantem. Mało tego, publicznie sprzeciwiał się jakimkolwiek ruchom narodowowyzwoleńczym w okupowanej przez Anglików Irlandii, a były to czasy, kiedy katolicy pod protestanckim butem Londynu cierpieli najróżniejsze szykany. Co więcej, do 1939 roku jeśli piwowar zatrudniony przez firmę zechciał poślubić katoliczkę, wiązało się to automatycznie z jego zwolnieniem. Jestem ciekaw na ile pamięć o tym w Irlandii jest nadal żywa.
Guinness obecnie nie ma oczywiście wiele wspólnego z Guinnessem jaki był warzony na początku istnienia firmy. Tak na dobrą sprawę obecna forma Guinnessa jest efektem zmiany receptury, dokonanej w 1981 roku a wymuszonej spadającymi wynikami sprzedaży. W jej efekcie używany do warzenia słód jest typu pale ale (obok palonego, niesłodowanego jęczmienia), a końcowy produkt jest ponoć dużo lżejszy niż kiedyś. Podczas gdy Guinness Original Stout, sprzedawany w butelkach, zawiera tylko dwutlenek węgla, Guinness Draught ma w środku puszki gadżet zwany „widgetem”, wypełniony azotem, który po otwarciu puszki ulatnia się i powoduje, że piana jest wybitnie kremowa i widoczny jest na ścianach szkła tzw. efekt kaskadowy, a więc wrażenie, że bąbelki opadają miast unosić się ku górze. W połączeniu z niemalże czarnym kolorem piwa wizualnie jest to oczywiście rewelacja.
W zapachu czuć bardzo wyraźnie palony jęczmień, nieco kawy oraz kwaskowaty element, który mi się osobiście kojarzy z kombinacją wanilii i drewna, obecnym również w wielu rodzajach whiskey. Ciekawe, że w ten sposób to dopiero teraz zidentyfikowałem, przy mocnym skupieniu sensorycznym, chociaż Guinnessa Draught w życiu już sporo wypiłem. Ów nieco „whiskaczowy” element jest tutaj zresztą dość silny, silniejszy niż chociażby kawowość, która w Primator Stoucie jest zdecydowanie mocniej naznaczona. Kompozycja aromatyczna Guinnessa Draught jest w sumie prosta i genialnie harmonijna.
Smakowo piwo przy bardzo niskim wysyceniu jest sumarycznie lekkie, co nie dziwi biorąc pod uwagę jego parametry, czyli 10° ekstraktu bazowego i 4,2% alkoholu. Smak jest więc palony o intensywności nieprzesadnej, z goryczką ledwie średnio intensywną, ale za to długotrwałą i rozległą. Posmak jest mieszaniną wymienionych wyżej elementów whiskey z lekko ziemistą kawowością, a przy tym jest również kwaskowaty. Guinness Draught to wybitne piwo sesyjne, w czym swój udział ma również skrajnie niskie nasycenie. Stosunkowo mało intensywna aromatyczność bynajmniej nie przeszkadza, jako że w tym piwie wszystko jest na swoim miejscu.
Ocena: 8/10
W którejś z irlandzkich gazet czytałem jak udowadniano, że Guinness jest bardzo dobry dla kobiet w ciąży, ponoć dostarcza jakieś ważne mikroelementy, które pomagają rozwijać się szkrabowi. Co prawda w ciąży nigdy nie byłem i trudno mi zweryfikować tą tezę to z dużą dozą pewności mogę stwierdzić, że nawet dla osób bez ciąży piwo to poprawia zdrowie... :)
OdpowiedzUsuńMati
Biorąc pod uwagę stan umysłu przeciętnego Irlandczyka, nie jestem pewien czy kobiety w ciąży powinny to odczytywać jako rekomendację :P
OdpowiedzUsuńKażda dawka alkoholu, nawet w najsłabszym piwie jest szkodliwa dla kobiet w ciąży i ich dzieci. Mam nadzieje że to by żart.
OdpowiedzUsuńW latach 80 piwo to było podawane ciężarnym w szpitalach w anglii i było to coś normalnego wtedy, ponadto picie jego było dozwolone (tzn. poza pobytem przez kobiety w ciąży w szpitalu). Podawali właśnie ponoć ze względu na te mikroekenenty. Podejrzewam, że w Irlandii mogło być podobnie.
OdpowiedzUsuń