Borsodi Búza – Borsodi Sörgyár – Węgry
Obcokrajowiec stoi w węgierskim supermarkecie przed nie lada zadaniem. U bratanków bowiem język ojczysty ma wysoki status, tak wysoki, że na...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/10/borsodi-buza-borsodi-sorgyar-wegry.html
Obcokrajowiec stoi w węgierskim supermarkecie przed nie lada zadaniem. U bratanków bowiem język ojczysty ma wysoki status, tak wysoki, że na produktach spożywczych, w tym piwach, nie można znaleźć ani jednego słowa które by było w jakimś języku indoeuropejskim, względnie przypominało coś znajomego. No dobra, ja znalazłem dwa – „liter” oraz „alkohol”. Specjalnie mi to nie pomogło, a ponieważ wcześniej zetknąłem się z węgierskimi jasnymi lagerami i nie zaimponowały mi, przeto szukałem w Tesco w Kiskunfélegyháza jakiegoś piwa ciemnego bądź czegoś innego interesującego. Wybór padł w końcu na Borsodi Búza, widać bowiem że piwo jest mętne, nastawiłem się więc na hefeweizena. Okazało się jeszcze ciekawiej, jest to bowiem witbier. Południowoeuropejski witbier to ogółem fajny pomysł. Oby dorównał chorwackiemu Ožujsko Pšenično. Ten węgierski ma 4,6% alkoholu i jest warzony z udziałem między innymi kukurydzy, co mi się udało odszyfrować z etykiety.
Kolor piwo ma mętny, złoty, dość ciemny jak na witbiera, piana zaś jest w miarę puszysta ale szybko zanika. W zapachu początkowo zdecydowanie dominuje kolendra, ale woń przypomina też trochę gumę owocową, a konkretnie gumę Turbo, którą starsi czytelnicy pewnie pamiętają. Jest w tym piwie więc obecna pewnego, turbowego rodzaju brzoskwiniowość. Przez to wszystko przedziera się trochę zboża i niestety również mydła. Słodkawa a zarazem kwaskowata woń sprawia wrażenie cokolwiek wyperfumowanej. Brzmi to wszystko dziwnie, ale sumarycznie piwo pachnie całkiem smakowicie.
Smak jest niestety nieco wykastrowany, tak się dzieje jak za witbiera bierze się browar produkujący mdłe eurolagery. Piwo jest więc dość wodniste, o profilu słodowo-kolendrowym, kwaskowate, z nieco kartonowym posmakiem. Odczucie w ustach to aksamit, jednak smak mógłby być nieco bardziej intensywny. Sumarycznie Borsodi Búza sprawia wrażenie połączenia amatorskiego, ignoranckiego podejścia do witbiera, z koncernowymi oczekiwaniami decydentów wzdrygających się na myśl o wyrazistości aromatycznej. I najciekawsze w tym wszystkim jest to, że ta kombinacja zdaje egzamin – piwo się bowiem fantastycznie pije. Wchodzi jak masełko, gasi pragnienie, jest nietypowym ale bardzo pijalnym witbierem. Jakościowo nie jest to nic szczególnego, ale w jakiś sposób piwo w swojej nieporadności jest dziwnie harmonijne. Ciekawa to rzecz.
Ocena: 7/10
Właśnie wróciłem z Węgier - no nie jest to kraj dla ludzi lubiących piwo:) wiedziony Twoją rekomendacją i wysoką oceną, Buza było to pierwsze piwo, które otworzyłem na Węgrzech. Nie będę się tu napinał i udawał przekumatego, bo od tego nie jestem, aczkolwiek - naprawdę, próbowałem się mocno skupić pijąc Borsodi pszeniczne, ale nijak nie widzę odzwierciedlenia oceny w jego smaku. Tak, jest okej, ale właśnie mała ilość aromatów i brak wyrazistości najbardziej mnie drażniła. Do picia w upały - pasuje, szczególnie, że teraz na Węgrzech podchodziło pod 40 stopni:) puentując - oceny "siódemki" zwykle rezerwowałeś dla piw, które były "więcej niż dobre" (tak ja czytałem tę ocenę) - a Borsodi Buza może i takie jest, ale tylko w węgierskich warunkach, gdzie nawet nie ma konkurencji ze strony węgierskich browarów. Swoją drogą, tak jak zupełnym szajsem są produkty Soproni i Borsodi (prócz tego pszenicznego), tak dość dziwnym, ale przez to w jakiś sposób ciekawym piwem, był Dreher Bak (bock) jak i zwyczajny (wydawał się zupełnie eurolagerowy), niepozorrny Dreher - jak dla mnie, na tle "oponentów" z dużych węgierskich browarów, całkiem smakowity:)
OdpowiedzUsuńNo, ale wyraźnie zaznaczyłem, że jest to produkt raczej niskojakościowy, a na pewno masowy, który jednak swoją pijalnością przemówił do moich kubków smakowych - co mnie samego zdziwiło :) Co jakiś czas takie coś znajduję, chociażby Fischer Tradition. Co do ocen, to nie odnoszą się tyle do jakości, co do wrażenia sumarycznego jakie piwo na mnie wywarło. Czyli odpowiednim opisem do '7' nie będzie tyle 'bardzo dobre', co 'bardzo mi smakowało' - choć po prawdzie można do tematu podejść tak, że dobre piwo to takie które komuś smakuje, stąd ocenianie jest z zasady subiektywne :) W ten sposób, na zasadzie wyjątku, może podejść człowiekowi nawet eurolager, vide Dreher. Nie pamiętam już dokładnie, ale jeden z wymienionych przez Ciebie lagerów piłem w Kiskunfekelyhaza przed koncertem i przychylam się do opisu 'zupełny szajs' ;)
Usuń