Lapin Kulta - Hartwall - Finlandia
Chyba najbardziej znane fińskie piwo, butelkowane przez Heinekena do zielonego szkła opatrzonego niebieską etykietą z zachodzącym słońcem. P...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/06/lapin-kulta-hartwall-finlandia.html
Chyba najbardziej znane fińskie piwo, butelkowane przez Heinekena do zielonego szkła opatrzonego niebieską etykietą z zachodzącym słońcem. Prezentuje się nieźle, choć rzut oka na kontrę powoduje rozbawienie skomasowaniem marketingowego bełkotu. Otóż Lapin Kulta „nabiera charakteru dzięki jęczmieniowi dojrzałemu pod słońcem północy, nieposkromionej wodzie rzecznej i północnej dumie.” Tak właśnie – północnej dumie. Takie słowa w opisie eurolagera w zielonym szkle. Na takie dictum wypada odpowiedzieć, że słońce na północy nie grzeje przesadnie intensywnie, więc nie dziw że ten jęczmień taki zmarniały, a i sądzę że ta nieposkromiona woda prosto z fińskiej rzeki chyba lepiej smakuje niż Lapin Kulta.
Piwo jest warzone od 1873 roku w Tornio, miasteczku leżącym w północnej części Finlandii przy granicy ze Szwecją, a smakuje jak wymysł technologów z dużego browaru, których celem było stworzenie szczocha dla ludzi którzy o piwie nie mają zielonego pojęcia, poza tym że „Hajneken rzondzi!” Piana jest mieszanoziarnista i mało trwała, sama ciemnozłota ciecz zaś początkowo pachnie jeszcze nieźle, po czym szybko ulega degradacji. Początkowo jest lekki skunks, poza którym chmielu nie czuć zbytnio, jest też słód w postaci elementów zbożowych i lekka ciasteczkowość. Po wywietrzeniu skunksa czuć jednak trochę niezepsutego chmielu oraz jabłek. W tym momencie woń piwa jest jeszcze niezła, ale krótko potem staje się niedobra. Za dużo tutaj jabłkowości, słód zatraca swój zbożowy profil, chmiel traci na intensywności, na przód wysuwa się natomiast pewien dziwny element przypominający olej po usmażeniu w nim frytek.
Wysycenie zaskakuje jak na ojrolagera, bowiem jest tylko średniointensywne, smak natomiast jest tylko potwierdzeniem, a wręcz pociągnięciem w dół niezbyt pozytywnych wrażeń zapachowych. Piwo jest bowiem słodkie. A jak niearomatyzowany jasny lager jest słodki, to nie jest dobrze. Lekko wodnisty Lapin Kulta dysponuje mało wyszukaną słodowością, słodyczą, lekką trawiastością chmielu, imitacją goryczki, a w posmaku odczuwalnym mimo ledwie 5,2% alkoholem oraz kwaśnością i mokrym kartonem. Paskudny rozpuszczalnikowy posmak po przełknięciu dopełnia destrukcji nadziei na przynajmniej znośne piwo. Całość jest dopasowana do bezguścia konsumenta masowego, archetypowy ojrolagerowy szit. Lapin Kulta jest wszystkim, czym jasny lager nie powinien być.
Ocena: 1,5