Eibauer Lausitzer Dunkel – Münch-Bräu Eibau – Niemcy
Nie rozumiem po ki licho wschodnioniemieckie ciemniaki tak często okazują się być doprawionymi rakotwórczą sacharyną. Toż to istna plaga! Ku...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/06/eibauer-lausitzer-dunkel-munch-brau.html
Nie rozumiem po ki licho wschodnioniemieckie ciemniaki tak często okazują się być doprawionymi rakotwórczą sacharyną. Toż to istna plaga! Kupiłem łużyckiego dunkela, szukając schwarzbiera który dorównałby Meissner Schwerter St. Afra Dunkel, i chyba wkładając do koszyka Lausitzer Dunkel osiągnąłem dno. Tak to jest jak się zakupy robi na szybko – wystarczyło przeczytać, że w butelce jest słodzik, a na etykiecie browar się chwali, że uwarzył aromatyczno-słodkie piwo i go nie kupować.
Z wyglądu wszystko gra – dunkel jest ciemnobrązowy, a piana raczej drobnoziarnista, utrzymując się w postaci kożuszka dość długo przy życiu. Zapach jest nikły. Karmel, delikatnie palone ziarno, i tyle. Bardzo słaby słodowy zapach, nie wiem gdzie niby ma być ta wyszczególniona na etykiecie aromatyczność. Dobra wiadomość to ta, że piwo nie zakleja słodyczą ust, pod tym względem spodziewałem się gorszego. Choć nadal jest jak dla mnie zbyt słodkie. Zła wiadomość to ta, że tak natrętnej obecności słodzika w żadnym jeszcze piwie nie uświadczyłem. Fuj. Aromatyczności nadal nie ma dużo – piwo jest wodniste i poza lekkim karmelem i śladową słodowością czuć w nim jedynie słodzik. Jednocześnie konsystencja jest dość gęsta – może od słodzika właśnie? Goryczka jest też de facto nieobecna i jest zastępowana charakterystyczną chemiczną cierpkością sacharyny. Czyli inaczej mówiąc – słodzik jest głównym składnikiem piwa i stanowi o jego beznadziejnym całokształcie. Już chyba lepiej wypić szklankę ohydnej coli light niż te paskudztwo.
Ocena: 1,5