Loading...

Bernard Sváteční Ležák – Bernard – Czechy

Proszę, proszę – Czesi też mikrofiltrują. Tak przynajmniej wynika z daty ważności tego kupionego na początku maja niepasteryzowanego pilsner...

Proszę, proszę – Czesi też mikrofiltrują. Tak przynajmniej wynika z daty ważności tego kupionego na początku maja niepasteryzowanego pilsnera, wyznaczonej na 29.09.2011. Cóż, przynajmniej możemy się troszkę mniej wstydzić praktyk naszych rodzimych koncernów, robiących klientów w bambuko. Bernard ma dziwną politykę jeśli chodzi o butelki dla swoich piw. Z jednej strony należą się słowa uznania za krachlę (niestety plastikową), ale ta etykieta… Podobnie jak na swoich piwach bezalkoholowych, tak również na pilsnerze świątecznym (będącym najprawdopodobniej po prostu regularną wersją bernardowego pilsnera w innym opakowaniu) umieszczona została podobizna pewnego łysego jegomościa, będącego osobliwym skrzyżowaniem psychopaty i czeskiego pijaka. Na okazyjnej etykiecie piwa świątecznego ten odpychający jegomość jest przebrany w kostium królika, a w zębach trzyma przedmiot kształtem przypominający marchewkę. Dziwni ci Czesi, nie ma co. 

Jeśli chodzi o sam browar, to etykieta zawiera perfidne oszustwo. Rok na niej widniejący (1597) wraz z adnotacją że jest to browar rodzinny, zawiera bowiem dwie fałszywe sugestie. Tymczasem Bernard to browar założony dopiero w 1991 roku, w którym w dodatku połowę udziałów wykupił 10 lat temu belgijski Duvel Moortgat, tyle więc o jego rodzinnym charakterze. Czas się skupić na meritum.

Jak na piwo niefiltrowane Bernard Świąteczny jest podejrzanie klarowny, nie wiem jak to interpretować. Piana jest niewątpliwie piętą achillesową Bernarda – gruboziarnista i szybko zanikająca. Zapachowo jest to klasyczny, rasowy pilsner. Lekka piwniczność tworzy tło dla mocnego chmielu i początkowo również mocnego słodu o średnio naznaczonej zbożowości, który jednak z czasem przesuwa się za bardzo w tło, na czym zresztą oparta jest moja krytyka tego piwa. Smak jest lekki, zbyt lekki. Początkowo Bernard smakuje bardziej jak desitka niźli dwunastka. Na domiar złego w początkowej fazie picia obecna jest również trochę drażniąca metaliczność. Jak się człowiek jednak przestawi na mniej treściwe piwo, to pije się je przyjemnie, przynajmniej w ciepły dzień. Mocną stroną świątecznego Bernarda jest niewątpliwie jego goryczka, ponad średnio-mocna, minusem to, że piwu brakuje pełni. Dominacja chmielu jest bezkompromisowa, wskutek czego słód, zamiast z nim współgrać, zepchnięty jest w tło. Jako że chmiel użyty jest chyba po klasycznemu żatecki, to nie potrafi wygładzić tego mankamentu ciekawymi smaczkami owocowymi. Reasumując więc Bernard jasny mnie trochę rozczarował, ciekaw natomiast jestem jego ciemnego brata.

Ocena: 6
Bernard Sváteční Ležák 6887399412645250165

Prześlij komentarz

  1. Jasne, że Czesi miktofiltrują. Bernard, Krakonos, Skalak itd. Piłem to piwo w wersji bożonarodzeniowej. Wydawało się całkiem sympatyczne

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo sympatyczne jest, ino bez rewelacji. A z tym Krakonosem mnie zagiąłeś, myślałem że są bardziej porządni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłem na stronie Krakonosa, tłumaczyłem przy użyciu google translatora:
    "Browar produkuje piwo Krakonos klasycznej technologii, niepasteryzowane, mikrobiologicznie filtrowane."

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten człek na etykiecie to Stanislav Bernard - współwłaściciel browaru, który ze zrujnowanego browaru stworzył jedną z najlepiej rozpoznawalnych marek piwa w Czechach. I moim zdaniem to dobry pomysł z jego facjatą na etykietach - widać że gość na dystans do siebie

    OdpowiedzUsuń
  5. W międzyczasie się tego dowiedziałem. Na innych Bernardach wygląda bardziej normalnie, ale co do Świątecznego, to nie zmienię zdania - robi psychiczne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)