Wells Banana Bread Beer – Wells & Youngs – Anglia
Dostępne w polskich hipermarketach wyspiarskie piwo bananowe cieszy oko swoją masywną, grawerowaną butelką i pomysłową etykietą z kuflem piw...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/04/wells-banana-bread-beer-wells-youngs.html
Przezroczysta butelka zawiera brązowe piwo o średnim odcieniu, generujące niezbyt obfitą ale stale obecną w postaci kożuszka pianę. Wrażenia zapachowe są świetne – dużo słodu i dużo bananów, przez co nazwa „Banana Bread” wydaje się być w pełni usprawiedliwiona. Trochę mi ta woń przypomina papkę bananowo chlebową którą często jadłem jako dziecko. Zapach ma dodatkowo elementy przyprawowe w postaci wanilii i lekkiego cynamonu, a na dokładkę otrzymujemy odrobinę karmelu i bardzo w tle chowający się wstydliwie delikatny trawiasty chmielek. Cóż jednak z intrygującego zapachu jeśli piwo smakowo nie może mu sprostać? Przy dużym wysyceniu smak jest bowiem bardziej delikatny niż zapach. Jego trzy główne komponenty to słód, banan i chmiel, przy czym poziom słodu jest poniżej zadowalającego, banan jest dalece mniej narzucający się niż w zapachu, natomiast nachmielenie jest w porządku – trawiastość jest dobrze wyczuwalna i w miarę umiejętnie współgra z elementami bananowymi, natomiast goryczka jest średnia, czyli jak na piwo aromatyzowane owocowo dość znaczna. Piwo ma profil wytrawny, jedynie smaczki bananowe mają w sobie coś ze słodkawości, ale być może owocowość myli tutaj zmysły. W każdym razie miłośnicy polskich chemikaliów z gatunku Redd’s raczej w tym piwie nie zasmakują. Rzecz w tym że zwolennicy wyspiarskich ejli też niekoniecznie. Wprawdzie jako dodatek do wspomnianych trzech głównych elementów w smaku otrzymujemy odrobinę toffi i przypraw, ale mimo to smak w zasadzie jest wodnisty, a przez swoją niską słodowość i bardzo stonowany poziom bananowości w porównaniu do zapachu – dość pusty. Na dodatek poziom goryczy w zestawieniu z bananowym aromatem jest chyba jednak ciut za wysoki, co pozbawia piwo harmonijności. Jest co prawda oryginalne i całkiem przyjemnie się je pije ale jako kompozycja nie jest bynajmniej oszałamiające. To już lepiej sobie zrobić drinka z mętnego piwa pszenicznego i soku bananowego. Piłem. Dobre.
Ocena: 6/10
Z tym drinkiem to w sumie całkiem świetny pomysł na lato, nie omieszkam spróbować.
OdpowiedzUsuńA Banana Bread Beer trzymałem wczoraj w ręku w supermarkecie rozważając kupno, ale zdecydowałem się na Spitfire'a (udało mi się go dorwać w Piotrze i Pawle).
Dobry wybór - Spitfire o niebo lepszy. No i fajnie masz że w Piotrze i Pawle możesz kupić ejle wyspiarskie, w katowickim nie ma ani jednego Brytyjczyka na półkach.
OdpowiedzUsuńNiestety są obrzydliwie drogie, chyba 11 zł za Spitfire dałem.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu widuję to piwo w warszawskich karfurach i chyba w końcu je sobie kupię. A tak w ogóle - właśnie odkryłam Twojego bloga i jestem zachwycona! Ponieważ nie należę do kobiet pijących Reddsa, będę stąd czerpać piwne inspiracje :)
OdpowiedzUsuńInformacja o "fair trade" nie służy przecież podkreśleniu jakichkolwiek walorów smakowych, znaczy jedynie tyle, że zakupiono produkt bez pośredników z pominięciem wielkich korporacji, płacąc producentom a nie pośrednikom.
OdpowiedzUsuń