Pelforth Brune – Pelforth – Francja
Oj mam problem z należącym do Heinekena francuskim browarem Pelforth. Specjalizuje się on w wyrobie piw degustacyjnych, będących autorskimi ...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/03/pelforth-brune-pelforth-francja.html
Oj mam problem z należącym do Heinekena francuskim browarem Pelforth. Specjalizuje się on w wyrobie piw degustacyjnych, będących autorskimi wariacjami na temat różnych piwnych stylów, które są bardziej sesyjne niż klasycznie degustacyjne. Owocem tego są piwa, których styl niezbyt pasuje do ich dużego ciężaru. George Killian’s to zbyt ciężki irish red ale, Pelforth Blonde to zbyt ciężki lager, Pelforth Brune natomiast to zbyt ciężki brown ale.
Mały, pelforthowski baniaczek o pojemności 250ml, opatrzony firmową etykietą z pelikanem, zawiera brązowe ale przejrzyste piwo o drobnoziarnistej i dość trwałej pianie, biorąc dodatkowo pod uwagę jego wysoki woltaż (6,5%). Zapach jest niewątpliwie oryginalny. Początkowo można by pomyśleć że Pelforth Brune nie jest piwem, pachnie bowiem jak sok owocowy. Nie pamiętam żebym się kiedykolwiek spotkał z aż tak intensywną owocowością w piwie niearomatyzowanym, wypierającą wszelkie inne elementy aromatyczne. Słodki, winno-owocowy zapach składa się z elementów ciemnego winogrona, jeżyn, malin, borówek oraz rodzynek. Dopiero po chwili przebijają się przez tę owocową powłokę nieśmiało piwne akcenty w postaci lekko karmelowego słodu, bardzo lekko czuć również ziemistość. Niestety, w pierwszym momencie zapach jest świetny i intrygujący, ale po chwili zaczyna przeszkadzać jego słodycz i ciężar. Piwo jest gęste i średnio-intensywnie wysycone, a i w smaku dominuje typowa pelforthowska przyciężkawość. Jak się można było spodziewać, tutaj również na pierwszym planie jest owocowość, ale elementy karmelowo-palono-ziemiste są jednak bardziej prominentne niż w zapachu. Alkohol jest dużym mankementem piwa. Początkowo jeno przyjemnie grzeje gardło, ale po chwili niestety czuć jego charakterystyczną cierpkość. Piwo jest dość słodkie, kontrowane nikłą goryczką oraz wspomnianą, niezbyt przyjemną alkoholową cierpkością. Francuska wariacja na temat brown ale niezbyt przypadła mi do gustu, jest po prostu zbyt ciężka jak na swój styl. Ja rozumiem, że piwa degustacyjne (a takim według etykiety ma być Pelforth Brune) są z definicji trochę bardziej ciężkie, ale albo trzeba przyjąć, że Francuzi tutaj z ciężarem przesadzili albo po prostu brown ale to gatunek który się nie nadaje do konwersji na piwo wybitnie degustacyjne. Niektórzy recenzenci przyrównują Pelforth Brune do Newcastle Brown Ale. Być może gdyby z Newcastle usunąć część goryczki a z reszty wyciągnąć ekstrakt, to ten ekstrakt właśnie tak by smakował. Ale na szczęście Newcastle tak nie smakuje.
Ocena: 5