Loading...

Kocour Ken – Kocour Varnsdorf – Czechy

Nazwa tego scottish ale’a wprawdzie nic nie mówi o jego stylu, ale za to nawiązuje do jego twórcy – oczywiście nie żadnego tam kocura, ale K...

Nazwa tego scottish ale’a wprawdzie nic nie mówi o jego stylu, ale za to nawiązuje do jego twórcy – oczywiście nie żadnego tam kocura, ale Kena Duncana z browaru Inveralmond, producenta min. znanego i cenionego Blackfriara. Został on poproszony o opracowanie receptury ejla w szkockim stylu dla specjalizującego się w różnorodności gatunkowej czeskiego browaru Kocour. Po degustacji piwa mam wrażenie, że pan Duncan podjął się tego zadania, żeby trochę poeksperymentować, czego prawdopodobnie w macierzystym browarze w Szkocji robić mu nie wolno. Niestety, jeśli faktycznie istnieją ograniczenia Inveralmondu wobec pana Duncana, to Kocour Ken jest znakomitym argumentem za tym, aby takowe obowiązywały. Nie wiem zresztą czy sam Ken Duncan jest zadowolony w efektów swojej inwencyjności, i czy nie przeszkadza mu że piwo będące jej owocem nosi jego imię.

W butelce opatrzonej szablonową ale i klimatyczną kocourowską etykietą postnuklearną znajduje się piwo o ładnym, ciemnoczerwono-brązowym, lekko mętnym kolorze oraz raczej drobnoziarnistej, średnio trwałej pianie. Apetyczna woń piwa robi nadzieję na skosztowanie nielichego trunku. Piwo pachnie bowiem początkowo niemal jak woń unosząca się w piekarni przez swoją bardzo silną, świeżą chlebowość. Czuć również toffi, a pod spodem znajduje się nieco mniej intensywna warstwa owocowo-estrowa. Po chwili na front wysuwają się owe owocowe, ejlowe nuty, wspomagane elementami wędzonymi, a całość jest okraszona przyjemną chmielowością cytrusowo-ziołową. To jest dobry zapach… po czym przychodzi kolej na rozczarowanie. Piwo jest słodko-gorzkawe, ale elementy słodkawe są niestety mocniej wyczuwalne. Na początku robią jeszcze wrażenie umiejętnie wkomponowanych w całość, ale po chwili zaczynają przeszkadzać. Stale obecna chlebowość oraz estrowość robią wrażenie lekko przytłumionych słodyczą, a nachmielenie jak na mój gust jest zbyt mało zdecydowane. Jest to co prawda zgodne z wymogami stylistycznymi scottish ale, ale przy takiej słodyczy przydałoby się coś dla przeciwwagi. Na dobrą sprawę cytrusowo-ziołowy chmiel czuć wprawdzie w aromacie, ale cierpka, nie pasująca do tego stylu goryczka nasuwa u mnie skojarzenia z alkoholową, co zadziwia biorąc pod uwagę że piwo ma jedyne 5,1% etanolu. Efekt całościowy jest taki, że słodycz wdziera się na tylne partie języka i jest kontrowana słabą, alkoholową goryczką. Zestawienie nie jest najlepsze i piwo mimo swojej słodyczy i średnio-niskiego wysycenia jednocześnie jest dziwnie ostre, niezbyt przyjemne na języku. Estrowość jest fajna, ale poza tym piwo jest niestety rozczarowaniem.

Ocena: 4
Kocour Ken 94006268945303845

Prześlij komentarz

  1. Spróbowałbym. Z ejlami to jest tak, że ich smak może jednego oczarować, a drugiego odrzucić. Jednym Zawiercie bursztynowe smakuje, dla innych goryczka jest za mocna, a mój pewien kumpel twierdzi, że Leffe nie da się pić :). Tak czy inaczej imponuje mi polityka browaru Kocour. Nawet Grodziskie próbowali uwarzyć. Po prostu szacunek dla nich. Szkoda, że w Polsce czegoś takiego brak, ale szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się gdyby w naszych realiach krajowych taki browar szybko zbankrutował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że to zależy od dystrybucji, nastawienia na eksport i dedykowanych konkretnemu stylowi mocy produkcyjnych. Świadomość konsumencka jeśli chodzi o piwa w Polsce się wszak coraz bardziej rozszerza. Jak już koncerny zaczynają łamać pale/strong lagerowy paradygmat, to dla pewnej części konsumentów jest to na tyle bezprecedensowe doświadczenie, że na własną rękę zaczynają szukać bardziej egzotycznych specyfików.

    Może jednak nie być aż tak różowo. Na stronie Kocoura można przeczytać, że próbują zrobić zamieszanie na zachowawczym czeskim rynku piwnym i jak widać im się udaje. Problem polega jednak na tym, że czeski rynek piwny wbrew pozorom może być i tak mniej skostniały od polskiego, wszak poza Kocourem inne browary też tam robią piwa dymione, stouty czy różnej maści ejle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam fakt wyprodukowania danego stylu nie jest wystarczający. Chodzi o to, czy są jakikolwiek browary utrzymujące się na czymś innym, niż flagowym pale lagerze? Jedyny przychodzący mi do głowy browar, który MOŻLIWIE ma dużą część zysków z piw górnej fermentacji, to Browar Na Jurze, bo stout i bitter stamtąd miały dość entuzjastyczne przyjęcie u polskich maniaków dobrego piwa. Ale żeby wysnuwać tutaj jakieś tezy, trzeba by mieć dane sprzedaży, bo skąd wiemy czy ów browar nie opiera swych dochodów w większości na lokalnej sprzedaży Jasnego Pełnego?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiemy również czy najlepiej sprzedającym się Kocourem nie jest przypadkiem klasyczna czeska dwunastka, którą również mają w swojej ofercie. Poza Wielką Brytanią, Irlandią, Belgią i częścią browarów niemieckich, amerykańskich i francuskich (może jeszcze skandynawskich?) raczej mało jest miejsc gdzie to nie lager byłby wiodącą marką danego browaru. Musiałby to być bardzo mały browar. Po prostu jest to najbardziej popularny gatunek na świecie i to się raczej nie zmieni, więc nie ma się co dziwić. Starczy jeśli polskie browary rozszerzają swoją ofertę o jakieś ciekawe wynalazki.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)