Riebeck Premium Pilsener – Braugold – Niemcy
Piwa mające w nazwie słowo „premium” nie budzą u mnie dobrych skojarzeń, większość z nich bowiem to standardowe euro-lagerowe sikacze. Nie i...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/01/riebeck-premium-pilsener-braugold.html
Piwa mające w nazwie słowo „premium” nie budzą u mnie dobrych skojarzeń, większość z nich bowiem to standardowe euro-lagerowe sikacze. Nie inaczej ma się rzecz z Riebeckiem warzonym we wschodnioniemieckim browarze Braugold w Erfurcie. Nie wiem jak smakowały piwa w NRD, ale nie zdziwiłbym się gdyby Riebeck był takim typowym przedstawicielem kierunku retro, dla sierot po komunie wzdychających z rozrzewnieniem za dyktaturą Honneckera.
Złotko na szyjce wprawdzie zazwyczaj robi dobre wrażenie, ale po ki licho na brzydkiej etykiecie miast jakiegoś herbu umieszczono kocioł, nad którym pali się ogień? Tak, nie pod a nad kotłem. Ciekawe odniesienie do warzenia piwa – jeśli w Braugoldzie tak je pojmują to nie dziwi że im takie siuśki wyszły. Kolor już nieco zniechęca, jako że jest wcieleniem słomkowatości, niejedna słomka mogłaby się od tego piwa uczyć koloru. Zapach jest bardzo lekki, słodowy, lekko skisły. Czuć też drożdże, co zadziwia, jednak przy bliższym przyjrzeniu się widać że piwo nie jest klarowne. Może nie jest mętne, ale mętnawe, pełne farfocli równomiernie rozmieszczonych w cieczy. Mogłoby być więc ciekawie, gdyby nie to że drożdży w samym smaku już zbytnio nie czuć. Na dobrą sprawę to innych rzeczy też nie czuć. Czuć wodę aromatyzowaną lekko słodem, z dodatkiem kwasku w tle. Ów kwasek zastępuje dzielnie nieobecną goryczkę, która musiała wylecieć gdzieś przez jednego z większych pianowych bąbelków, których piwo wyzwala co niemiara. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak napisać, że piana jest mieszanoziarnista, nawet trwała i w miarę puszysta – daleko jej jednak do prawdziwie dobrego standardu. Riebeck ma ponoć 11,6° ekstraktu. Dziwne to, smakuje bowiem jakby miało góra 5°. Jedynym zbawiennym czynnikiem jest to, że aromat nie jest specjalnie okropny sam w sobie – jest po prostu zbyt słaby, wręcz zgoła nieistniejący. Oznacza to, że piwo nie wykręca kubków smakowych jak produkty z Głubczyc, można je więc pić jako alkoholizowaną wodę. Smakuje jak rozcieńczony wodą pół na pół średnio-dolnej klasy euro-lager.
Ocena: 2
Brakuje informacji o zawartości alko. A piwo na zdjęciu prezentuje się naprawdę świetnie z tą pianą. Cóż, przynajmniej ma jakieś zalety, nasze sikacze nawet piany nie potrafią uformować :).
OdpowiedzUsuńAlkoholu ma 5,1%, ale poza pianą piwo nie ma absolutnie żadnych pozytywów. Ciekawe że kosztuje w Niemczech 65 centów, a sikacze to tam zazwyczaj są po 25-35 centów. Za cenę Riebecka można kupić naprawdę dobre piwo.
OdpowiedzUsuń