Landskron Pupen-Schultzes Schwarzes – Landskron – Niemcy
Porzekadło stanowiące, że do trzech razy sztuka sprawdziło się w przypadku wschodnioniemieckiego browaru Landskron, jako że moje trzecie spo...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/01/landskron-pupen-schultzes-schwarzes.html
Porzekadło stanowiące, że do trzech razy sztuka sprawdziło się w przypadku wschodnioniemieckiego browaru Landskron, jako że moje trzecie spotkanie z produktem tego browaru wprawiło mnie w niemały zachwyt. Przy czym nie spodziewałem się wygórowanych wrażeń smakowych, jako że ten schwarzbier jest dosładzany, i to sacharyną, aspartamem i acesulfamem K, zawiera więc całą paletę rakotwórczych, cierpkawych pseudo-cukrów. Z drugiej strony receptura tego akurat piwa jest autorstwa nie żyjącego już browarmistrza, a nie ma przecież przesłanek, by przypuszczać, że warzeniem kiepskiego piwa ku jego czci browar Landskron chce szargać dobre imię nieboszczyka.
Opakowanie jest dość eleganckie, jakkolwiek również osobliwe, ze względu na odwzorowanego na etykiecie woźnicę. Po otwarciu piwa czuć nosem palony słód, odrobinę kawy, leciutką ziemistość, no i przede wszystkim przyjemną chlebowość, która na szczęście dominuje również w smaku. Kolor jest czarny, ale rozjaśnia się bliżej dna ku odcieniom brązu. Piana jest niestety jeszcze gorsza niż w wypadku bocka z tegoż browaru – mieszanoziarnista i nadaktywna, co skutkuje jej rychłym zniknięciem. Na czapę wystającą z kufla nie ma co liczyć, zresztą większość piany zniknęła zanim zdążyłem zrobić zdjęcie. Nagazowanie zresztą też nie zachwyca, jest średnio-duże, za duże na mój gust. Jednak piwo nadrabia te braki swoim nietuzinkowym smakiem. Jest bowiem bardzo orzeźwiające, słodowo-słodkawe, a co najważniejsze – pierwsze skrzypce gra w nim fantastyczna chlebowość. Wbrew obawom podczas picia nie odczuwałem charakterystycznej cierpkości pochodzenia słodzikowego na języku. Dopiero po wychyleniu całego kufla na końcu języka został ten dziwny posmak, zresztą za obecność słodziku jestem zmuszony odjąć część oceny temu poza tym niedociągnięciem smakowo świetnemu piwu. Goryczki jest mało, jeśli nie liczyć leciutkiego „zielonego” posmaku chmielu, ale to przy takiej świetnej chlebowości nie przeszkadza. Należy również nadmienić że jak na 9,8° ekstraktu jest to piwo bardzo treściwe, a jednocześnie przez niskość ekstraktu nie jest ciężkie, co jest ważne przy jego słodkawości. Wielu ludziom słodkawość tego piwa przeszkadza, jednak nie jest ona na szczęście porównywalna w żadnej mierze z polskim Magnusem, a przy tym świetnie współgra z chlebowością. Świetne, oryginalne piwo!
Ocena: 7,5