Lwów. Miasto snów. Część 2
Lwów zaprezentował mi się jako miasto skrojone na potrzeby sybaryty. Multum pierwszorzędnych, niedrogich restauracji, wszędzie dobra i tan...
Lwów zaprezentował mi się jako miasto skrojone na potrzeby sybaryty. Multum pierwszorzędnych, niedrogich restauracji, wszędzie dobra i tan...
Na szybko, w ramach uzupełnienia ostatniego wpisu, wziąłem na tapet nie tylko Janusza Moczywąsa, ale i pozostałe medalowe piwa browaru Wa...
Mało którą kwestię, która elektryzowała craftową brać w ciągu ostatnich miesięcy, uważałem za wystarczająco ciekawą, żeby ją skomentować....
„Ha! Zatrzimał maszinu na sroadku ulijcy! W Polszu eto nemożlijwe, nie?” Uśmiechnąłem się, widząc, jak sympatyczny taksówkarz wiozą...