Loading...

Wizyta w Moerser Brauhaus – a myślałem, że Nadrenia altbierem stoi…


Moerser Brauhaus to browar restauracyjny mieszczący się w mieście, niedaleko którego spędziłem parę lat swojego życia. Kiedy już zacząłem się na serio interesować piwem, był już zamknięty (zbankrutował w 2006 roku), od roku jednak ponownie warzy się tam piwa i podaje smaczne jak się okazało dania. W trakcie wizyty w okolicy postanowiłem więc sprawdzić, czy jest to jeden z jasnych punktów na piwnej mapie Niemiec. 

Z zewnątrz całkiem elegancka gospoda, od wewnątrz jednak trochę rozczarowuje. Najwidoczniej powstydzono się wyglądu warzelni, jest ona bowiem skrzętnie ukryta przed wzrokiem gości. Drugim rozczarowaniem jest asortyment piwny. Tylko dwa domowe piwa, i żadne z nich nie jest altbierem? W Nadrenii? Trzydzieści kilometrów na północny zachód od Dusseldorfu!? Skandal! Nic to, do spróbowania były Moerser Hell i Moerser Dunkel, przynoszone przez zachowującą się nieco filuternie kelnerkę. 

Moerser Hell to piwo mętne, słomkowo-złociste, o średnio obfitej pianie. W zapachu czuć słodki, chlebowy słód, drożdże oraz delikatną orzechowość, chmielu natomiast niestety malutko. Mimo tego wybrakowania świeży zapach jest jednak przyjemny. No i faktycznie jest to dobre piwo – wytrawne, choć z odczuwalną bazą słodową oraz średnio mocną goryczką. Nie jest może nadmiernie aromatyczne, ale pije się je przyjemnie (Ocena: 6,5/10).

Nie do końca przyjemnym piwem jest za to Moerser Dunkel. Przede wszystkim nieco niedookreślonym. Oto bowiem przede mną na stole wylądowało mętne, bursztynowe piwo o rozczarowująco nietrwałej pianie. Dunkel? Hmm, raczej marcowe. W zapachu słodki, opiekany słód, toffi i mocne nuty miodowo-kwiatowe. Ciekawy aromat, ale mało ‘ciemny’. Po zapachu spodziewałem się przyjemnego lepienia się piwa w ustach, tymczasem ma ono raczej charakter wytrawny, a przy tym nie jest zbytnio aromatyczne, natomiast całościowo – niestety nudne. Pić się da (Ocena: 5,5/10). 

Jednoznaczny pozytyw trzeba za to dać jedzeniu. Duszony karmazyn z dodatkiem grillowanych warzyw sezonowych, mandarynek i pieczonych ziemniaków, zawinięty w ogromny liść bananowca robił wrażenie na oczach i podniebieniu. Prawdziwy delikates. Dla piw jednak do Moers niekoniecznie warto się fatygować, tym bardziej że w okolicy są bardziej atrakcyjne browary restauracyjne. Ale o tym w następnym wpisie.

piwne podróże 5097544046884523951

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)