Altbier – potyczka pospolitego ruszenia
https://thebeervault.blogspot.com/2012/12/altbier-potyczka-pospolitego-ruszenia.html
W poprzednim wpisie był przegląd kölschy, dzisiaj zajmę się gatunkowym adwersarzem piw kolońskich, czyli düsseldorfskim altbierem. Centra warzenia obydwóch gatunków są oddalone od siebie o ledwie parędziesiąt kilometrów, a mimo to (bądź właśnie dlatego) panuje między nimi klimat rywalizacji i wzajemnej niechęci. A konkretniej – między ich konsumentami, którzy zazwyczaj są oddani w pełni jednemu z tych piwnych styli. Patriotyzm lokalny ma tutaj spore znaczenie, tym bardziej dziwi i razi purystów stan rzeczy, kiedy to w Kolonii bez przeszkód można zamówić Diebels Alta, a w centrum Düsseldorfu raczyć się Früh Kölschem. Dywersja zdrajców, kretów i podwójnych piwnych agentów sieje zamęt w obydwóch miastach, tymczasem wyniki finansowe świadczą na korzyść kölscha. Udział w rynku piwnym Nadrenii i Westfalii (poza tym najludniejszym landem związkowym, w Niemczech bardzo rzadko sięga się po przedstawicieli tych gatunków) piwa kolońskiego wynosi 13,65%, natomiast altbiera 8,61%. Nie powinno to dziwić – przy całym szacunku dla niektórych kölschy, jest to styl lekki i mało wymagający, prosty, całościowo podchodzący nieco pod zwykłego, lekkiego jasnego lagera. Nie żeby altbier był gatunkiem niebywale ambitnym, niemniej jednak dysponuje zwykle bardziej zdecydowanym, chmielowym aromatem i częstokroć bardziej wymagającymi nutami orzechowymi, a nawet palonymi. Zobaczmy więc, czego warte są altbiery z niższej półki, zanim w następnym wpisie poznamy potęgę tradycyjnych wyrobów z düsseldorfskiej starówki.
Wszystkie altbiery w tym wpisie mają zawartość alkoholu równą 4,8%, czyli taką samą jak kölsche we wpisie poprzednim.
Schlösser Alt jest pod względem popularności trzecią marką altbiera w Niemczech, za Diebels Altem oraz Frankenheim Altem. Branża ogółem się kurczy pod względem sprzedaży dużych marek, podczas gdy małe browary nadal warzące swoje alty na düsseldorfskiej starówce zwiększają sprzedaż, są jednak ograniczane kwestiami technicznymi. Schlösserowi do dwóch bardziej popularnych marek wprawdzie sporo brakuje, jest jednak piwem wartym uwagi.
Fala opiekanego słodu okraszona jest bardzo hojną dawką trawiastego chmielu oraz nutami orzechów laskowych. Kombinacja aromatyczna kojarzy mi się z opadniętym liśćmi oraz cienkimi, uschniętym gałęziami. Bardzo jesienna woń, współgrająca z bursztynową barwą piwa. Smakowo jest delikatne, słodowe, oszczędnie nasycone. Finisz orzechowo-trawiasty, raczej mocno gorzki, dobrze balansuje słodowość. Wyważone. Naprawdę dobre. (Ocena: 6,5/10)
Hannen Alt powstaje w należącym do Carlsberga browarze, odpowiedzialnym również za całe portfolio dyskontowej marki Landfürst, nad którą to lepiej spuścić zasłonę milczenia. W zapachu, tak jak zapowiada to brązowa barwa, jest moc karmelowych i opiekanych słodów, dających piwu również nieco razowej chlebowości. Nieznaczna obecność suszonych owoców nie może odwrócić uwagi od podstawowego mankamentu – gdzie jest chmiel, do jasnej ciasnej?
Ano tak, jest. Nie w aromacie jednak, a jedynie w goryczce, lekkiej do średniej. Piwo jest wytrawne, wręcz wodniste. Opiekano-słodowe, w finiszu wręcz zahaczające o delikatną paloność. Na tym poziomie byłoby to bardzo średnie, choć pijalne piwo, problem jednak w tym, że finisz jest nieprzyjemnie kartonowy. Nie dodaje to piwu splendoru, choć nadal wyrób Carlsberga się potrafi jako tako wybronić. Jak na wyrób Carlsberga. (Ocena: 4,5/10)
Niederrhein Alt to produkt browaru Bolten, którego głównymi markami są średni Bolten Alt oraz świetny, niefiltrowany Bolten Ur-Alt. Alt ‘dolnoreński’ jest niestety kiepściutki. Kiepska jest szybko zanikająca piana, kiepski i bez wyrazu jest aromat. Mocno zbożowy, opiekany słód, lekko karmelowy, bardzo delikatna chmielowość oraz karton. Smakowo tak jak Hannen Alt, wytrawne i wodniste, mało aromatyczne, o nikłej goryczce, z nieprzyjemnym posmakiem, na który składa się stare, suche zboże oraz karton. Nudne, nijakie, bez wyrazu. (Ocena: 4/10)
Urfels Alt ma na RateBeer raczej kiepskie noty, na które moim zdaniem niezupełnie zasługuje. Owszem, nie jest to nic nadzwyczajnego, ale ten altbier rośnie wraz z piciem i jest przyjemnym trunkiem. Nie do końca jednak wykorzystuje swój potencjał. Piwo jest w pierwszym rzędzie mocno orzechowe (laskowe), co ładnie współgra z jego nieco kasztanowym kolorem. Poza tym opiekana słodowość łączy się z lekkim karmelem oraz dość wyraźnym chmielem w klasyczną, altbierową całość – tyle że właśnie nietypowo zdominowaną aromatem orzechów laskowych.
Smakowo ciekawy, obiecujący, karmelowo-orzechowy początek, przechodzi niestety w wodnisty, wyzbyty substancji finisz. Finisz nadal orzechowy, ale niestety mało aromatyczny, choć za to wyraźnie gorzki. Szkoda że wewnętrzna struktura piwa ma tak nierówny poziom, bo mogłoby być bardzo dobre. (Ocena: 6/10)
Był Traugott Simon Kölsch, jest więc Traugott Simon Alt. Dyskontowy altbier prezentuje się niestety fatalnie. To znaczy – na oko wszystko gra, całkiem ładna i trwała piana unosząca się nad bursztynowym trunkiem robi na tle poprzednich altów w tym wpisie dobre wrażenie. Zapach jest jednak bardzo nikły – karmelowy, opiekany słód, miejscami nutki palone, do tego lekka mydlaność i lekki karton. Piwo pachnie tanio.
Smakowo jest to wodnista, lekko kwaskowa, podpieczona… woda. Woda z mało wyraźnymi przebłyskami palonymi, śladową goryczką oraz bardzo słabymi ale dzięki wodnistości jednak odczuwalnymi nutkami alkoholu. Kto takie coś pije? (Ocena: 3,5/10)
Najlepsze piwo zostawiłem sobie na koniec. Gatzweiler Altbier vel Gatz Altbier jest jedną z popularniejszych marek tego stylu, często oferowaną w gastronomii. Do steka pasował dobrze. Saute zresztą też. Piwo ma cokolwiek niespodziewany aromat orzechowo-kawowy, ze wskazaniem na pierwsze, ale z wyraźną obecnością również drugiego. Dalszy elementem jest zboże składowane w piwnicy, choć jeszcze nie spleśniałe, a na dodatek odrobinka czekolady z orzechami laskowymi. Ciekawe, niespodziewane, dobre.
Smak jest umiarkowanie wytrawny, słodowy, z dość wyraźną goryczką i kawowo-czekoladowo-laskowo orzechowym finiszu. Jest to jeden z bardziej orzechowych, a zarazem ‘ciemnych’ aromatycznie altbierów, a przy tym przyjemnie, aksamitnie nasycony. Nie potrafię się do czegokolwiek przyczepić. Gatzweiler wygrywa potyczkę, stanowiąc zarazem przejście do najbardziej zasłużonych marek altbierowych, które omówię w następnym wpisie. (Ocena: 7/10)