Piwny weekend w Pradze. Addendum - komentarz Łukasza
Komentarz do pobytu w Pradze autorstwa Łukasza, czyli parę recenzji: Na ten dzień czekałem długo - kolejne odwiedziny czeskiej stolicy, ...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/12/piwny-weekend-w-pradze-addendum.html
Komentarz do pobytu w Pradze autorstwa Łukasza, czyli parę recenzji:
Ocena: 4-/10
Na ten dzień czekałem długo - kolejne odwiedziny czeskiej stolicy, ale tym razem bez zbędnego zwiedzania, co pomogło skupić się na głównym celu: drink all the beers! All, ale może z wyjątkiem Gambrinusa ;) W Pradze to zadanie jednak niewykonalne - na każdym kroku jest knajpa oferująca świetne piwo. Dobre piwo jest WSZĘDZIE! Nawet w afgańskiej knajpie, po której nie spodziewałem się fajerwerków, leją wyśmienitego Pilsnera. No cóż - zakasaliśmy rękawy i z wywieszonymi jęzorami ruszyliśmy do pierwszego celu naszej piwnej eskapady. Po kilku chwilach dotarliśmy do knajpy Nota Bene, która to wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Przybytek urządzony jest w nowoczesnym, ale przytulnym stylu, dobrze oświetlony i gustowny, aż zachęcający do wyluzowania się, zamówienia piwka i czegoś do jedzenia.
No to zamawiamy! Na pierwszy ogień poszła Matuska Svatomartinsky Special. Po chwili kelner postawił przede mną trunek o pięknym ciemnobursztynowym kolorze z seksowną kremową pianką. Niestety tego dnia lekki katar uniemożliwił mi rozwodzenie się nad zapachami dochodzącymi z kufelka. To nawet dobrze, bo chciałem się, cholera, napić w końcu piwa! No to chlup i po pierwszym łyku zostałem w cudowny sposób przetransportowany do mojego ogródka, gdzie w bród jest agrestu czy też innych czerwonych porzeczek. Ot, taki przydomowy ogródek w kuflu. Piwo wydawało mi się dosyć treściwe, z dominującą owocowością, z gdzieniegdzie rozbrzmiewającymi delikatnymi nutami toff, a wszystko wykończone intensywną, ale wyśmienicie pasującą tutaj pilsnerową goryczką. Matuska Svatomartinske to piwo genialne, za którym już tęsknię.
P.S. Skubaniec nieźle kopie!
Podsumowanie:
- duża owocowość (agrest, czerwona porzeczka)
- pilsnerowa goryczka
- mocne
Ocena: 8+/10
Następne piwo, które zostało przetestowane pochodziło ze stajni Kocoura. Niestety zamieszanie z nalewakami w NB uniemożliwiło mi identyfikację modelu piwa, co w pewnym sensie je nawet uchroniło przed defamacją, gdyż był to całkowicie nieudany produkt Śierściucha. Nie wiedziałem, że Kocour to spółdzielnia mleczarska, bo ów tajemniczy trunek z powodzeniem mógłby być sprzedawany na dziale z nabiałem z powodu wszechobecnego masła w smaku i zapachu! Oprócz masła w aromacie można wyczuć także słomę, co prowadzi do konkluzji, że piwo jedzie wiochą. W finiszu dla odmiany czuje się masło, tym razem topione. Nie ma co więcej się rozpisywać: piwo jest nudne jak droga między Wrocławiem a Poznaniem i słabsze od powieści Doroty MASŁOwskiej.
Podsumowanie:
- masło maślane
- kocour bez pazurów
- zmarnowane 48 koron za kufelek
Ocena: 4-/10
Przyznam otwarcie, że nie jestem fanem gatunku IPA, gdyż wiele piw tego sortu jest nudnych i jednowymiarowych z powodu intensywnego chmielenia. Nie inaczej jest z opisywanym tutaj delikwentem, czyli Brevnov Klasterni IPA: w aromacie "zaskakujące" cytrusy oraz iglaki. Na mój gust za dużo tych iglaków, bo sprawiają, że piwo robi się ciężkie w odbiorze. Ochrzciłem je mianem "Breżniewa", ponieważ jest to niezwykle ciężkie piwo i przytłaczające, dosyć ponure nawet, właśnie jak polityka Breżniewa. Wyczuwa się w smaku delikatne nutki marakuji oraz lekkiego toffi, ale niestety są one rozwalcowane przesadzoną chmielowością. Piwo jest męczące i nie należy do gatunku tych rozrywkowych, jednakże nie mogę mu odmówić dobrego wykonania, bo na pewno nie jest to piwo złe. Niezłe nawet, natomiast brakuje mu pewnego rodzaju stonowania i wyważenia proporcji.
Ocena: 7/10
Podsumowanie:
- przesadzona chmielowość
- treściwy byku
- ociężały jak Sylwester Stallone w Expendables 1
- niewyważone proporcje
autor: Lukas