Armagedon!
https://thebeervault.blogspot.com/2012/12/armagedon.html
„Spróbuj nim stanie się koniec.” No dobra, spróbuję. Szkoda tylko że nie zdążyłem skosztować piwa Armagedon 2012 w oryginale. Część ludzi może bowiem pamiętać, że taką samą nazwę co nowe wypusty Krajana miały piwa z nieistniejącego od 2008 roku krakowskiego browaru Relakspol. Armagedon 2012 występował w wersji jasnej, mocnej oraz ejlowej, w ówczesnych realiach prawdziwy rarytas na polskim rynku. Trudno, nie udało się. Niemniej jednak ciężko pochwalić Krajana za tak zuchwałą kradzież nazwy. Dodatkowo ponoć Majowie jednak odwołali koniec Świata, a poza tym planuję jeszcze parę lat przeleżakować parę cięższych piw, więc sorry, ale nici z tego końca. No cóż, mam wobec tego nadzieję, że mnie Armagedony 2012 z Krajana nie unicestwią, szkoda by było. Ciekawe tylko, czy marki przetrwają koniec roku, no bo skoro armagedon jeszcze teraz się nie wydarzy, to nazwa straci swoją efekciarską aktualność.
Armagedon 2012 Jasne (ekstr. 12,1%, alk. 5,5%). Prosta, schludna, atrakcyjna etykieta. Złocista barwa, poprawna piana. W zapachu czuć słód. Zbożowy, chlebowy, może nieco słomowy. No i tyle. Chmiel najwidoczniej gdzieś uciekł, skutkiem czego słodki zapach swoim wyzbytym równoważnika natężeniem cukrów niestety jest nieco landrynkowy. A, jednak chmiel się znalazł, ale w ilościach raczej typowych dla polskich lagerów, czyli dodany wedle zaleceń homeopaty. Bardzo delikatny diacetyl. Celowaliśmy w czeskie piwo, co? No to trzeba było tego chmielu jednak nieco więcej sypnąć. Gwoli ścisłości jednak wypada nadmienić, że sam słód jest dość przyjemny, wyzbyty kwaskowości spotykanej w koncernowych eurolagerach. Tyle że aromat jest wybitnie w jedną stronę.
No i właśnie – piwo jest za słodkie. Dość pełne jak na jasnego lagera, ze sporą ilością cukrów słodowych, za to tylko lekko gorzkie. Czysto słodowe de facto. Jako produkt końcowy piwo nie jest najlepsze, choć mogłoby posłużyć jako baza do bardziej asertywnie chmielonego pilsa. Słodowość przyjemna, ale ja za takimi jednostajnie jasnosłodowymi piwami nie przepadam. Są jednak ludzie, którym taki profil odpowiada i dla nich będzie to, jak myślę, udane piwo. (Ocena: 5/10)
Armagedon 2012 Ciemne (ekstr. 14%, alk. 6%). I znowuż – prosta, schludna, atrakcyjna etykieta. Złocista barwa... nie, wróć. Ciemny brąz, poprawna piana. Zapach to karmel, karmel i karmel, nieco wręcz kandyzowanego cukru. Już mi się przypomniało dlaczego z taką rezerwą podchodzę do polskich dunkeli. Zaraz, czyż to nie Krajan warzył uprzednio niepijalnego ciemnego Gniewosza? O nie... A, jest sukces! Wyczułem kapkę ciemnego chleba oraz lukrecji. Kapkę dosłownie. Słodki ten zapach, oj słodki...
... oj słodycz! Dla mnie Książęce Ciemne Łagodne jest zbyt słodko-karmelowe, ale Krajan dowalił tutaj tyle słodyczy jakby chciał walczyć o względy wielbicieli Karmi. Słodkie aż zalepia, a słodycz tłumi aromat. Bardzo delikatne ale jednak obecne nutki alkoholowe w słodkim (a jakże) finiszu nie pomagają. Nie potrafię pić takich piw, choć mają one swoją grupę docelową, a ciemny Armageddon 2012 wadliwym piwem w sumie nie jest. On chyba po prostu miał tak wyjść. Nie dla mnie. (Ocena: 3/10)
Nazwa adekwatna do zawartości.
OdpowiedzUsuńDwa bardzo solidne piwa. Osobiście cenię trunki łagodne w smaku i oba Armagedony takie są. Przy tym absolutnie nie dziwi słodycz ciemnej wersji - jeszcze za "starych" czasów Krajan warzył słodkie ciemniaki, jak choćby często polewane z beczki nad morzem Irlandzkie. Mi ten kierunek odpowiada, więc wypiłem z przyjemnością. Jasny wariant owszem, głównie słodowy, ale nie zabrakło delikatnego chmielowego balansu. Udane wyroby :)
OdpowiedzUsuńNa mnie jasny Armagedon robił wrażenie pełniejszego helles, tyle że ja helles nie lubię. Ale uwarzone porządnie.
Usuń