Kölsch kölscha kölschem pogania
https://thebeervault.blogspot.com/2012/12/kolsch-kolscha-kolschem-pogania.html
Piwo kolońskie ma więcej krytyków niż zwolenników. Fakt, jest jasne, mocno wytrawne, czasami wręcz wodniste, nieco pokrewne jasnym lagerom. Mogłoby się wydawać mało ekscytujące, jednakże jest to styl subtelny, a niuanse w takich jego przedstawicielach jak Reissdorf Kölsch czy Mühlen Kölsch potrafią zachwycić. Poza tym, jak każdy produkt regionalny – ma swój urok. Kölsche mogą być w Niemczech warzone tylko w Kolonii oraz bezpośrednim sąsiedztwie. Będąc ostatnio w Niemczech postanowiłem zrobić sobie mały przegląd kölschy dostępnych w sklepach piwnych Nadrenii, żeby sprawdzić jak wygląda średni poziom. Okazało się, że niestety poza jednym wyjątkiem to najlepsze kölsche butelkowe chyba już piłem. Na tapetę wziąłem Küppers Kölsch, Sünner Kölsch, Traugott Simon Kölsch, Gilden Kölsch, Sion Kölsch, Sester Kölsch oraz Peters Kölsch, wszystkie jak jeden mąż z zawartością alkoholu 4,8%.
Küppers Kölsch to według kontretykiety „nie byle jakie piwo”. No, nie jest to piwo byle jakie – jest to piwo bardzo konkretne, Küppers Kölsch właśnie, jedyne piwo warzone w należącym do koncernu Radeberger Gruppe browarze Küppers. Piwo zostało uwarzone po raz pierwszy w 1962 roku, a browar jako jeden z pierwszych zaczął eksportować swojego kölscha za granicę, przy czym w latach 80-tych został pierwszym eksporterem kölscha do USA. Obecnie warzy się rocznie około 260 tyś. hl tej marki. Küppers Kölsch ma całkiem trwałą pianę jak na swój gatunek, unoszącą się nad słomkowym piwem. Zapach słodkawy, nieco zbożowa słodowość jest równoważona delikatnym trawiastym chmielem oraz ulotnymi akcentami gruszki.
Piwo jest słodkawe, niezbyt treściwe, choć jak na kölscha nie jest to szczyt wytrawności. Goryczka lekka do średniej, słodowy smak, lekko chmielowy finisz, marginalnie owocowy czy raczej owocawy. Nieco słabe wysycenie. W porządku, choć jest to raczej nijaki wywar. (Ocena: 6/10)
Browar Sünner jest najstarszym nadal działającym browarem w Kolonii, a ufundowany został w 1830 roku; pierwszego kölscha uwarzono tutaj jednak dopiero w roku 1906. Roczna produkcja browaru wynosi obecnie koło 40 tyś. hl, przy czym warzy się w nim poza kölschem również inne marki piw. Osobliwością jest to, że w posiadaniu browaru znajduje się również destylarnia. Sünner Kölsch jest słomkowym piwie o kölschowo (vel szybko) zanikającej pianie. Zapachowo, jako że niestety piwo jest rozlewane do zielonych butelek, początkowo czuć sławetnego ‘skunksa’, a poza tym słodką, zbożowo-chlebową słodowość, wręcz nieco mączną, przywołującą na myśl świeżo zmielone ziarno, ulotny, nieco cytrynowy chmiel oraz delikatną gruszkę.
Piwo jest delikatne, wodniste i lekko słodowe. Finisz z przebłyskami owocowymi, ale i niestety mocniejszymi metalicznymi, główna część lekko słodka, końcówka lekko gorzka. Po akcentach gruszkowych w zapachu spodziewałem się czegoś więcej, tymczasem piwo, owszem, ujdzie, ale w tłoku. (Ocena: 5,5/10)
Traugott Simon Kölsch jest również warzony w browarze Sünner, jest jednak wyraźnie gorszy od Sünner Kölscha. Traugott Simon to marka dyskontowa sieci sklepów z napojami Trinkgut, która zleca warzenie szeregu niemieckich stylów piwnych różnym browarom. Wybór producenta kölscha padł na browar Sünner, który się z zadania nie wywiązał najlepiej, produkując jasnosłomkowe piwo o jeszcze gorszej pianie niż flagowy produkt browaru.
Zapach jest zbożowo-słodowy z bardzo delikatnym chmielem, przy niemalże kompletnym braku akcentów owocowych. Aromat jest więc wyraźnie lagerowy, zrezygnowano z kölschowych niuansów. A szkoda. Smakowo jest słodkawe, wodniste, nijakie, niemalże wyzbyte goryczki, z obecnymi również w Sünnerze echami metalicznymi w posmaku. Plusem jest to, że poza wodnistością jest de facto wolne od typowych wad eurolagerów. Ale to za mało żeby smakować. (Ocena: 4,5/10)
Gilden Kölsch, czyli kolsch ‘cechowy’, warzony jest przez Kölner Verbund Brauereien w ilości 260 tyś. hl rocznie. Napis na etykiecie „Gilden Haus anno 1296” można spokojnie włożyć między bajki o trollach i globalnym ociepleniu. Słomkowe piwo ma nawet jak na kölscha fatalną pianę, zanikającą w oka mgnieniu do zera. Nikły aromat, w którym ciekawostką są nutki jabłkowo-miodowe, jest w głównej mierze słodowy, a wyraźna początkowo chmielowość się niestety bardzo szybko ulatnia.
Piwo jest wprawdzie tylko śladowo słodkawe, ale za to de facto wyzbyte goryczki. Chmielu szukać ze świecą, lekka słodowość, ulotne nuty sadowo-kompotowe – to nie wystarczy. Wodniste, nisko nasycone, lagerowe i nijakie piwo. (Ocena: 4,5/10)
Przeciwieństwem tego typu nijakości jaką sobą prezentuje Gilden Kölsch, jest kolega z tego samego browaru, mianowicie Sion Kölsch. Rozlewany do butelek mających chyba kształtem przypominać wieżę kolońskiej katedry, jego roczna produkcja wynosi około 145 tyś. hl. Kolorystycznie jasna słomka, piana jak na kölscha nie najgorsza – całkiem obfita i średnio trwała. Zapach jest w moim odczuciu jednoznacznie lagerowy. Zbożowa słodowość, lekki trawiasty chmiel, echa jabłka spotykane również w jasnych lagerach oraz nutki metaliczne. W ślepym teście nie rozpoznałbym zapewne, że to kölsch.
Piwo ma wytrawny smak z całkiem mocną goryczką jak na styl. Niezbyt aromatyczny, lekko słodowy, bez odczuwalnej owocowości. Charakterem piwo jest zbliżone do niemieckiego pilsa z średniej półki. (Ocena: 5,5/10)
Sester Kölsch jest pierwszym z omawianych kölschy o którym mogę powiedzieć, że mi zasmakował. Roczna produkcja to około 45 tyś. hl. Piwo jest jasnozłote ze stereotypową, kiepską pianą. Zapach jest słodowy, głęboko w tle znajdują się nutki chmielowe, wyraźne jabłkowo kompotowe, a nawet piwniczne. Skupiwszy się mocno, można nawet wyczuć akcenty gumy owocowej. Jest nieźle, najbardziej owocowy zapach z dotychczasowych kölschy we wpisie.
I te wrażenie pozostaje do końca picia. Nareszcie jakiś kölsch pełną gębą, czyli taki, którego trudno by było pomylić z jasnym lagerem. Owocowość jest typu sadowego, kojarzy się z owocami zbieranymi u babci późnym latem z ziemi. Jest wręcz mocniej wyczuwalna niż słód, choć całościowo nie jest to przesadnie aromatyczne piwo. Smak jest wytrawny, wyzbyty słodyczy, ale również tylko lekko goryczkowy. Ma jednak w sobie to coś, co odróżnia kölsche od jasnych lagerów – i za to da się lubić. (Ocena: 6,5/10)
Ostatni kölsch tego przeglądu udało mi się zakupić krótko po tym jak wypiłem Sestera. Jest to Peters Kölsch, którego roczna produkcja oscyluje wokół 20 tyś. hl i który jako jedyny kölsch z tego wpisu dorównuje tym najlepszym. Rozlewany do bączkowych buteleczek z zamknięciem pałąkowym, wizualnie jest mówiąc wprost brzydki, gdyż piana nad złotym piwem zanika niemalże od razu, ale za to reszta jest bardzo przekonująca.
W zapachu współzawodniczą o prym jasne słody oraz wysoce pożądana, wyraźna nuta gruszkowa. Chmielu nie wyczułem, ale mocna gruszka sprawiła, że za nim nie zatęskniłem. I faktycznie jest to od początku do końca jeden z bardziej owocowych kölschy. Pod tym względem oraz biorąc pod uwagę dodatkowo mięciutkie, kremowe uczucie w ustach skojarzył mi się z moim ulubionym przedstawicielem tego gatunku, czyli Reissdorf Kölschem. Końcówka wytrawna, bardzo lekko gorzka – wszystko jest tutaj takie jak ma być. Czołówka gatunku. (Ocena: 7/10)
Mimo dwóch ostatnich kölschy, na razie poprzestanę na tym i na jakiś czas dam sobie spokój z tym gatunkiem. Potwierdziła się bowiem opinia, że w tym stylu rzadko można natrafić na coś naprawdę ekscytującego.