Shumensko Premium Beer – Shumensko – Bułgaria
Oto i kolejny koncerniak bułgarski, na dodatek z nieszczęsnego koncernu Carlsberg. Znowu nie jestem w stanie stwierdzić, czy przejęcie przez...
https://thebeervault.blogspot.com/2010/10/shumensko-premium-beer-browar-carlsberg.html
Oto i kolejny koncerniak bułgarski, na dodatek z nieszczęsnego koncernu Carlsberg. Znowu nie jestem w stanie stwierdzić, czy przejęcie przez międzynarodową korporację (tfu, tfu!) miało jakiś wpływ na smak piwa. Browar Shumensko został założony w 1882 roku przy współudziale czeskiego browarnika, a skończył w łapskach duńskiej hydry, przykra sprawa. Paru Bułgarów przekonywało mnie że to najlepsze bułgarskie piwo, ale po pierwsze: nie musi to nic znaczyć, jako że wybór krajowych piw w Bułgarii jest mały, a po drugie: w Polsce wiele ludzi uważa, że najlepsze polskie piwo to Tyskie, no bo "jak coś z mniejszego browaru może być dobre?"
Kwitując więc popularne przesądy wzruszeniem ramion możemy się skupić na Shumensku, którego niezaprzeczalnym atutem jest opakowanie. Tłoczona butelka z logo browaru i herbem, nazwa piwa cyrylicą, mała kontretykieta z tyłu i, poza eleganckim, czerwono-złotym krawatem, brak etykiety przedniej. Nawet tymbarkowy kapsel, ostatni fetysz na bułgarskim rynku piwnym, wygląda stylowo, w kolorystyce krawata z logiem i herbem. Ale opakowanie to akurat najmniej istotny element piwa, przyjrzyjmy się więc zawartości. Ekstraktu jest jedynie 10,7°, nie dziwi więc jasnosłomkowy kolor, ale prawdę mówiąc, jest to chyba i tak najjaśniejsze piwo bułgarskie z jakim się spotkałem. Alkoholu też jedynie 4,6%, zapowiada się więc bardzo lekkie piwo do gaszenia pragnienia. Piana niezła, mieszanoziarnista, od malutkich pęcherzyków po bardzo duże wszystkie rozmiary obecne, opada dość powoli i można z niej zrobić wystającą czapę. Zapach jest mało intensywny, wyważony słodowo-chmielowy, niespektakularny, ale w porządku. Smakowo piwo niestety idzie trochę w stronę Ariany ze względu na swoją dość jednoznaczną wodnistość, z drugiej strony przyjemniej się go pije. Wysycenie jest małe, aromat o niskiej intensywności, goryczka śladowa, trzeba się momentami skupić żeby ją w ogóle wyczuć. Ale z drugiej strony piwo smakuje w miarę „świeżo”, że tak powiem. Nie czuć chemiczności, już bardziej porównałbym je do niektórych 10°-ekstraktowych „wyćapnych” piw słowackich w rodzaju Smadnego Mnicha. Nie ma też wyczuwalnej u Ariany a nie pasującej do filtrowanych lagerów kwaskowatości. Lekki minus Shumensko dostaje za metaliczne elementy w smaku, słabo wyczuwalne tak jak i goryczka. Zaskoczyło mnie to piwo, jako że lane było jednak bardziej treściwe. Shumensko z butelki zaś to antyteza treściwości oraz znakomity przykład piwa bez charakteru, ale ponieważ jest bardzo łagodne w smaku, a z drugiej strony mimo wszystko nie sprawia takiego wrażenia oranżadkowatości jak np. czarnogórski Nik Cool, uważam je za jeszcze zdatne do picia. W większych ilościach i silnie schłodzone, bo do degustacji raczej się nie nadaje. Ot taki znośny sikacz.
Ocena: 3,5
Ocena: 3,5
Kolor porażający :) ale nie zgodzę się że jest on charakterystyczny dla 10-tek wystarczy popatrzeć na Konstancin Lekki nie wspominając o czeskich desitkach. Ostatnie raz takie cudo widziałem w Tesco-owych sikaczach i w Augustiner Lagerbier Hell piwo było wyśmienite ale ten kolor :(. Ciekawy blog przeglądam z przyjemnością
OdpowiedzUsuńDzięki! Co do koloru to też racja, Kastel ma z pewnością śladowe ilości ekstraktu a pamiętam że był dość ciemno-złocisty.
OdpowiedzUsuńJakaś straszna pijanica te artykuły pisze.
OdpowiedzUsuń