Astika – Kamenitza – Bułgaria
Piwo reklamowane w północnych rejonach bułgarskiego wybrzeża, z browaru należącego do konsorcjum skupionego wokół Kamenitzy. Nazwa nasuwa sk...
https://thebeervault.blogspot.com/2010/10/astika-browar-kamenitza-bugaria.html
Piwo reklamowane w północnych rejonach bułgarskiego wybrzeża, z browaru należącego do konsorcjum skupionego wokół Kamenitzy. Nazwa nasuwa skojarzenia do mastiki, czyli popularnej bułgarskiej wódki anyżowej, mniej słodkiej od włoskiej sambuki, natomiast bardziej deserowej od greckiego ouzo. Jest to też wódka gęstsza od ouzo, która po schłodzeniu w zamrażarce częściowo ulega krystalizacji, co daje ciekawy efekt wizualny. Mastika dobrym napojem jest, niestety mastika bez „m” dobrym piwem tak do końca nie jest, ale złym też nie.
Nie udało mi się tym razem znaleźć szklanej butelki z etykietą Astiki, pozostał więc tandetny plastik, który Warka w Polsce rozreklamowała jako ekstra opakowanie dla piwa. Ano, jak pan telewizor powiedział że piwo w plastiku to haj lajf, no to haj lajf. Już myślałem, że na etykiecie Astiki znowu łypią na konsumenta jakieś funta kłaków warte medale, ale to tylko jakieś znaczki z symbolami typu lew i korona. Ciekawe, że browar został według etykiety założony w 1980 roku. W samym środku trwania bułgarskiej, dużo bardziej siermiężnej niż polska, komuny? Cośik to podejrzane. Znaczka z koroną wtedy jednak pewnie na etykiecie nie było. Zapach przypominający trochę te piwa polskie z dolnej półki, które należy omijać szerokim łukiem, za to przynajmniej jakieś resztki piany pozostają w szklance przez cały okres picia. Nie to co Ariana ze swoją wstydliwą pianą zapadającą się w otchłań nicości w swojej bezbrzeżnej miernocie. Astika nie zachwyca smakiem, w sumie jest dość podobna do Ariany, z jednym istotnym wyjątkiem, mianowicie goryczką, która w Astice jest obecna jak najbardziej w smaku i posmaku. Nie jest specjalnie mocna, ale czuć ją wyraźnie, w związku z czym Astika dostaje ode mnie zaszczytny tytuł gorzkiego sikacza, jako że poza ową goryczką smaku raczej brak. Przy czym mimo określenia „sikacz” nie jest to piwo bynajmniej złe – pije się je całkiem przyjemnie, a polskie koncerniaki wyprzedza smakowo jak najbardziej. Natomiast w porównaniu do innych bułgarskich piw w wersji butelkowej też powiedziałbym póki co, że najgorsze nie jest. I znowuż jest to piwo, które w słoneczny dzień, na plaży, w otoczeniu pięknych... etc. pije się świetnie. Nawet bym powiedział, że to takie piwo skrojone na Bułgarię – lekkie a z goryczką, ergo smakujące jak piwo a nie jak Ariana. Tylko zapach przeszkadza, ale to taki pomniejszy defekt.
Ocena: 4
Nie udało mi się tym razem znaleźć szklanej butelki z etykietą Astiki, pozostał więc tandetny plastik, który Warka w Polsce rozreklamowała jako ekstra opakowanie dla piwa. Ano, jak pan telewizor powiedział że piwo w plastiku to haj lajf, no to haj lajf. Już myślałem, że na etykiecie Astiki znowu łypią na konsumenta jakieś funta kłaków warte medale, ale to tylko jakieś znaczki z symbolami typu lew i korona. Ciekawe, że browar został według etykiety założony w 1980 roku. W samym środku trwania bułgarskiej, dużo bardziej siermiężnej niż polska, komuny? Cośik to podejrzane. Znaczka z koroną wtedy jednak pewnie na etykiecie nie było. Zapach przypominający trochę te piwa polskie z dolnej półki, które należy omijać szerokim łukiem, za to przynajmniej jakieś resztki piany pozostają w szklance przez cały okres picia. Nie to co Ariana ze swoją wstydliwą pianą zapadającą się w otchłań nicości w swojej bezbrzeżnej miernocie. Astika nie zachwyca smakiem, w sumie jest dość podobna do Ariany, z jednym istotnym wyjątkiem, mianowicie goryczką, która w Astice jest obecna jak najbardziej w smaku i posmaku. Nie jest specjalnie mocna, ale czuć ją wyraźnie, w związku z czym Astika dostaje ode mnie zaszczytny tytuł gorzkiego sikacza, jako że poza ową goryczką smaku raczej brak. Przy czym mimo określenia „sikacz” nie jest to piwo bynajmniej złe – pije się je całkiem przyjemnie, a polskie koncerniaki wyprzedza smakowo jak najbardziej. Natomiast w porównaniu do innych bułgarskich piw w wersji butelkowej też powiedziałbym póki co, że najgorsze nie jest. I znowuż jest to piwo, które w słoneczny dzień, na plaży, w otoczeniu pięknych... etc. pije się świetnie. Nawet bym powiedział, że to takie piwo skrojone na Bułgarię – lekkie a z goryczką, ergo smakujące jak piwo a nie jak Ariana. Tylko zapach przeszkadza, ale to taki pomniejszy defekt.
Ocena: 4