Lav – Čelarevo – Serbia
Czy Lew upolował Jelenia? Mimo teoretycznej dysproporcji sił nie całkiem mu się to udało. Może zawinił kolor szkła? Tymczasem na tym odcinku...
https://thebeervault.blogspot.com/2010/10/lav-browar-carlsberg-serbia-serbia.html
Czy Lew upolował Jelenia? Mimo teoretycznej dysproporcji sił nie całkiem mu się to udało. Może zawinił kolor szkła? Tymczasem na tym odcinku miłe zaskoczenie – zielona butelka, a tym razem obeszło się bez „skunksa” zapachowego. Piwo musiało być trzymane w odpowiednich warunkach. Lav to drugie pod względem popularności piwo serbskie, aktualnie w stanie posiadania carlsbergowej hydry. Opakowanie bardzo ładne, tak jak w ciemnej wersji Lava, tyle że kolorystyka niebieska miast czarnej. Nawet puszka bardzo ładna, a to się nie zdarza często. Tego Lwa jednak dane mi było wypić przelanego z butelki, jak zaznaczyłem na początku.
W porównaniu z głównym konkurentem krajowym, czyli Jeleniem, Lav wypada trochę słabiej, chociaż nadal nieźle jak na południową Europę. Opakowaniowo prowadzi, profilowana i tłoczona butelka leży w ręce niemal tak dobrze jak meksykański Sol czy brazylijska Brahma. Kolor jest pilsowy, trochę ciemniejszy niż u wielu innych piw południowych. Zapach jest słodowy i lekko chmielowy, odrobinę bardziej intensywny niż u Jelenia, co do piany zaś to charakteryzuje się podobną krótkotrwałością. Wysycenie jest słabsze niż w Jeleniu, ale nadal dość mocne. W smaku Lav jest podobnie wyzuty z cech charakterystycznych jak jego konkurent z Apatina – lekki, mało treściwy aromat słodowy ze średnio-słabą goryczką w posmaku która jest jednak trochę mocniejsza niż w Jeleniu. Nie czuć też elementów metalicznych, mimo wszystko jednak Lav zrobił na mnie sumarycznie trochę gorsze wrażenie. Niemniej jednak jest lekki i dość przyjemny, jeśli chodzi o piwa post-jugosłowiańskie nie jest więc wyborem najgorszym.
W porównaniu z głównym konkurentem krajowym, czyli Jeleniem, Lav wypada trochę słabiej, chociaż nadal nieźle jak na południową Europę. Opakowaniowo prowadzi, profilowana i tłoczona butelka leży w ręce niemal tak dobrze jak meksykański Sol czy brazylijska Brahma. Kolor jest pilsowy, trochę ciemniejszy niż u wielu innych piw południowych. Zapach jest słodowy i lekko chmielowy, odrobinę bardziej intensywny niż u Jelenia, co do piany zaś to charakteryzuje się podobną krótkotrwałością. Wysycenie jest słabsze niż w Jeleniu, ale nadal dość mocne. W smaku Lav jest podobnie wyzuty z cech charakterystycznych jak jego konkurent z Apatina – lekki, mało treściwy aromat słodowy ze średnio-słabą goryczką w posmaku która jest jednak trochę mocniejsza niż w Jeleniu. Nie czuć też elementów metalicznych, mimo wszystko jednak Lav zrobił na mnie sumarycznie trochę gorsze wrażenie. Niemniej jednak jest lekki i dość przyjemny, jeśli chodzi o piwa post-jugosłowiańskie nie jest więc wyborem najgorszym.
Ocena: 4,5
Czy to piwo jest dostępne w polsce?
OdpowiedzUsuń