Loading...

Sześciopak polskiego craftu 14

Trzy style nowofalowe – IPA, imperial IPA oraz APA, a dla kontrastu trzy piwa w spokojniejszych, starszych stylach, czyli hefeweizen, milk stout oraz saison. Przy czym ten ostatni to de facto gruit. No i wszystkie piwa poza jednym pite z kija, jak się ponoć należy.

Lubię sytuacje, kiedy niepozorne z pozoru piwo kryje czapką większość konkurencji. Tak rzecz się ma w przypadku Polskiej Pszenicy (alk. 4,5%) ze świętochłowickiego Redenu. Uwarzona w całości z polskich surowców koi zmysły połączeniem biszkoptów, bananów i goździka, miękko sunie po podniebieniu wraz z lekkim kwaskiem oraz musującym nasyceniem i finiszuje nieco drożdżowo. Bardzo stylowy hefeweizen, do którego nie można się moim zdaniem w żaden sposób przyczepić. Brawo! (7/10)

Miałem sobie na jakiś czas odpuścić Bednary, po paru niemiłych doświadczeniach z ich piwami pod rząd, ale jednak skusiłem się na laną wersję Sweet Boya (alk. 4,6%). Całe szczęście zresztą, bo mimo że nie jestem fanem milk stoutów, piwo uwarzone z okazji urodzin potomka właściciela browaru okazało się najlepszym piwem od nich jakie piłem. Delikatnie palono-ziemisty aromat zdominowany przez kawę z mlekiem, a raczej mleko z kawą jeszcze niczego szczególnego nie zapowiadał, ale za to aksamitna gładkość na podniebieniu, która tutaj nie współwystępuje z przesadzoną słodyczą, a za to ładnie akcentuje kawowe nuty w smaku kupiła mnie na fest. Świetny wywar. (7,5/10)

Mikołowski Kraftwerk warzy ostatnio piwo za piwem, za każdym razem kombinując ze składnikami tak, żeby wyszło coś nietypowego. Południca (ekstr. 13,5%, alk 5,5%) to ‘Polish black saison’ z dodatkiem kwiatów lipy, rozmarynu, tymianku, szałwii, skórki słodkiej pomarańczy i wędzonych śliwek. Efektem tego, z saisona w piwie nie zostało praktycznie nic, tak samo słowo ‘black’ określa w zasadzie tylko kolor, a nie smak piwa. Piwo pachnie albo jak rasowy gruit albo jak ziołowy syrop który dostawałem często jak byłem mały. Elementy owocowe jak i cała reszta są zdominowane przez zioła. Czuć w zasadzie wszystkie, przy czym aromat to bardziej tymianek i szałwia, a w smaku z kolei rządzi rozmaryn. Smaku, który jest wyzbyty słodyczy, ale również kojarzonej z saisonami rześkości. W zasadzie smakuje właśnie jak rozwodniony, wyzbyty słodyczy syrop ziołowy. Moim zdaniem chłopaki przeholowali z ilością ziół, w związku z czym niestety nie jestem w stanie zrozumieć tego piwa. (4/10)

Widawa Equinox (ekstr. 16%, alk. 6,2%) jest zgodnie ze swoją nazwą piwem single hop. Tyle że wbrew nazwie sporo osób się pytało barmana, czy to nie aby inny chmiel jest odpowiedzialny za niemiły zapach który się rozplenił w tym piwie. Swoją drogą, ciekawa to rzecz, że niektórzy piwosze, jak im piwo wali siarką i dieslem, są w stanie je pochwalić jak wiedzą, że taki aromat pochodzi prawdopodobnie od chmielu nowozelandzkiego, a jednocześnie zjechać z góry na dół jeśli przyczyną smrodu jest siarka właśnie, czyli waaaada. Nie rozumiem tego, bo smród to smród, i tyle. W nowej Widawie jest tyle siarki, że jak tankuję auto na stacji to aromat jest bardziej subtelny. Da się jednak tego Equinoxa wypić, bo ma przyjemną, średnio pełną bazę słodową, mocną goryczkę, a poza tym jednak również trochę grejpfruta w smaku. Sumarycznie mogłoby więc być gorzej. (5/10)

Na siarkowość cierpi również nowa Pinta miesiąca, czyli ryżowa imperial IPA o nazwie Raj z Rajs (ekstr. 19,1%, alk. 7,9%). Grejpfrutowy, nieznacznie melonowy aromat chmielu Galaxy może się podobać, tak samo jak gęstawe uczucie w ustach. Oprócz wspomnianej siarki na minus są też subtelne nutki mydlane, a mocna, szorstkawa goryczka również wypadła nie do końca przekonywująco. Czuć moc tego piwa, pije się je w miarę dobrze, ale niekoniecznie bym je powtórzył. Do Imperium Atakuje w każdym razie nie ma startu. (6/10)

Kontraktowiec Inne Beczki postanowił warzyć swoje piwa za granicą, a konkretnie w czeskim Konicku. I cóż tu dużo mówić, potwierdzają się w ich piwie wszystkie obawy – warzenie u Czechów obarczone jest podwyższonym ryzykiem wadliwych piw. Witkac (ekstr. 13,3%, alk. 5%) to american pale ale, ale o słodyczy która dominuje goryczkę. Mógłbym tutaj spekulować czy to było zamierzone, czy coś przypadkiem nie zostało poknocone przy zacieraniu, ale to tylko takie moje luźne domysły. Początkowy buch marakuji i cytrusa nastraja optymistycznie, ale zderzenie z rzeczywistością jest trochę bolesne. Pomarańczowa cytrusowość pomieszana z wtrętami dwuacetylu i siarki stanowi istotę tego piwa. W smaku dochodzą estry owocowe oraz wpomniana już wcześniej słodycz. Dwuacetyl od biedy mógłby ujść, zaokrągla smak w nieco maślankowy sposób, ale jako całość Witkac niestety nie przekonuje. (5,5/10)

Po obiecującym początku przegląd wypadł tak jak większość pozostałych, czyli tak sobie. Fajnie jednak że Bednary zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie, a i Reden się popisał. Piwni tradycjonaliści powinni się cieszyć z takiego obrotu rzeczy.

recenzje 7966773758236964909

Prześlij komentarz

  1. Kraftwerk to jakaś porażka, żadne piwo od nich mi nie smakowało.

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie było ostatnio kranoprzejęcie Reden/Kraftwerk i wg mnie najlepsze piwa z K. to M16 i Rogaty, a wcześniej jeszcze dymiony Leśny Dziad był ok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziad mnie ominął, M16 wziąłem ze sobą w góry, jestem dobrej myśli :)

      Usuń
  3. Czy te naftowo-nowozelandzkie docinki to chodzi o nelson sauvin? Ja mam go całkiem sporo w lodówce i w żadnym wypadku nie pachnie mi naftą tylko agrestem i winogronami :P

    Remas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano. Ktoś tutaj kiedyś mi zarzucał że nie doceniam tego smrodu. Z tego co wywnioskowałem, to użyty nieumiejętnie tak potrafi capić. Ale np. czeski Kounicky Single Beer Nelson to świetnie użyty NS. Jakbym wlazł w krzak agrestu, zero siarczanych klimatów.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)