Niemiecka sztuka warzenia
https://thebeervault.blogspot.com/2015/04/niemiecka-sztuka-warzenia-w-piwnicy.html
Alexander Himburg wydaje się hołdować zasadzie, że za tym co najlepsze, trzeba się rozglądać za granicą. Toteż w browarze Michelstädter pichci kontraktowo style zza mniejszej bądź większej wody, które powoli lecz pewnie zdobywają kolejne przyczółki w ojczyźnie Wertera i domów wyzbytych wentylacji. Braukunstkeller to jeden z bardziej cenionych niemieckich nowofalowców. Dość powiedzieć że poza żelaznym repertuarem zbudowanym wokół piw jasnych, mocno chmielonych, Alexander w swoim browarze uskutecznia również sztukę produkcji imperial stoutów, leżakowanych w beczkach po różnych mocnych, zacnych trunkach. Dziś jednak nie o tym, a o podstawowej ofercie BKK, na którą składają się cztery piwa mocno albo nawet bardzo mocno chmielone. Jedno z nich, mianowicie Laguna IPA, będzie dostępne w wersji lanej pojutrze na Beer Geek Madness.
Pale Ale (alk. 5,1%) to piwo osobliwe. Na tyle osobliwe, że pomyślałem sobie, że mogłoby wyjść spod ręki Kopyra. No bo z jednej strony bazy słodowej specjalnie nie ma, nie licząc marginalnych nutek zbożowych w aromacie. Byłoby to zrozumiałe, wszak jest to APA. Tyle że w smaku od razu atakuje goryczka, już na samym przedzie języka, zmywając tym samym jakąkolwiek słodycz resztkową którą piwo mogłoby jeszcze posiadać. I ta goryczka przetacza się przez język i pozostaje, podczas gdy smak sam w sobie jest krótkotrwały. Szybko przemijające, bardzo przyjemne nuty chmielowe z okolic grejpfruta, tropików i żywicy mogły by się jednak odznaczać większą trwałością, ewentualnie goryczka mogłaby się wraz z nimi urywać. Bo tak to mamy wysoce wytrawne, cienkie piwo które bardziej męczy tą zalegającą, grejpfrutową goryczką niźli orzeźwia. Dla fanów Sharka et al., do którego swoją drogą jest bardzo podobne. (5/10)
Mandarina IPA (ekstr. 16%, alk. 6,1%) jest piwem uwarzonym całkowicie poprawnie, a zarazem rozjeżdżającym się z moim gustem. Bardzo lubię niemiecką odmianę chmielu po którym dostało swoją nazwę. To piwo bezbłędnie pachnie mandarynką. Ma też nuty grejpfruta i innych cytrusów, ale mandarynka zdecydowanie wiedzie prym. W przecieiwństwie do wielu innych piw tego gatunku pachnie jednak wytrawnie, co znajduje swoją kontynuację w smaku. Jak widać po parametrach, ciało słodowe jest solidne, ale zarazem jest wyzbyte choćby i namiastki słodyczy. Wskutek czego piwo jest gęstawe, mocno gorzkie, ale jednocześnie wyzbyte równowagi, przechylone w stronę finiszu, którego szorstka goryczka skupia na sobie całą uwagę. Mandarynkowy smak i miękkość części głównej na plus, ale ja jednak wolę bardziej zbalansowane piwa. (6/10)
Laguna IPA (ekstr. 16%, alk. 6,1%) ma mimo tożsamych z Mandariną parametrów tę szczątkową, balansującą goryczkę słodycz której szukałem. Niby jest to ‘west coast IPA’, a więc mocno gorzka, tymczasem nie ma w tej kwestii przegięcia i jest balans. Jest też solidna podbudowa słodowa, miękkość oraz nachmielenie, które jest mocno ‘zielone’ – rześkie nuty żywicy i trawy łamane są wtrętami słodkich cytrusów, białych winogron, mango, a nawet kiwi. Smak jest nieco bardziej owocowy od aromatu. Elegancko zaprojektowane i wykonane piwo. (8/10)
Amarsi (ekstr. 16%, alk. 7,1%) to kolejna IPA. Chmiele Amarillo i Simcoe dały temu piwu bardzo rześki bukiet – żywica, woda kolońska, mango oraz cytrusy (pomarańcza i mandarynka). Mimo głębszego odfermentowania niż w Lagunie i Mandarinie, ciało pozostaje w rejonie średnim, a miękkość jest doprowadzona wręcz do ekstremum. Goryczka jest trochę bardziej stonowana niż w Lagunie, a nieco bardziej wyraźna słodycz wzorowo balansuje piwo. Zaprojektowane na medal – idealnie zbalansowane, wysoce pijalne. Bomba. (8,5/10)
Mogłoby się wydawać, że oferta Barukunstkeller jest tendencyjna, jednokierunkowa. Może to i prawda, ale w obranym kierunku, czyli szczodrym nowofalowym chmieleniu, doprowadzono swój fach do mistrzostwa, nie zapominając przy tym o umiejętnym, dopasowanym słodowaniu. No i nie zapominajmy, że Alexander robi również stouty imperialne leżakowane w drewnie. Ale o tym będzie w innym wpisie.
Sześciopak byś Pan zrobił, a nie...
OdpowiedzUsuńNo ale w sześciopaku zazwyczaj nie ma tak dobrych piw jak Laguna czy Amarsi, a ja lubię jednak dać się raz na jakiś czas wprawić w zachwyt. Ale jest zaplanowany na jutro.
Usuńostatnio trafiłem Amarsi w lokalnym getraenke markt i potwierdzam, zgodnie z recenzjami na ratebeerze bardzo fajne piwko.
OdpowiedzUsuń