Sześciopak polskiego craftu 18
https://thebeervault.blogspot.com/2015/04/szesciopak-polskiego-craftu-18.html
Jak ten czas leci. Ale powoli zbliżam się ku końcowi nagromadzonych zapasów polskiego craftu. Co oznacza, że trzeba się będzie za niedługo wybrać na zakupy. Tym razem dwa piwa nawiązujące stylem bezpośrednio do klasyki oraz cztery wywary nowofalowe.
Serią „Po Godzinach” browar Amber próbuje nieśmiało wybadać rynek piw bardziej niszowych od niefiltrowanych strong lagerów. I powiem wprost, że Koźlak Pszeniczny (alk. 6,2%) się moim zdaniem udał. Aromatycznie nieco bardziej zbliżony do weizena, swoją koźlakowość rozwija na dobre dopiero w smaku. Oznacza to, że początkowy buch bananów zostaje uzupełniony dosadną dawką karmelu, melanoidyn, rodzynek, ale i akcentami toffi oraz ziemi. Piwo jest pełnawe, słodkawe, deserowe. Smaczne. (6,5/10)
Birbantowa Imperial Citra IPA (ekstr. 19,1%, alk. 7,9%) to pierwsze piwo które w tym roku wypiłem w plenerze. Wybór padł na nie, bo nie spodziewałem się po nim rozczarowania. I słusznie. Mariaż cytrusów i brzoskwini, nieco chlebowych słodów, sporego ciała, słodyczy i goryczki wypadł bardzo przekonująco. Dzięki szczodremu nachmieleniu piwo mimo swojej słodyczy nie jest mdłe. Poziom niżej od Imperial Red AIPA, ale nadal bardzo wysoki. (7/10)
Browar Centralny (inicjatywa kontraktowa) nie śpieszy się z premierami – w ciągu niecałego roku istnienia wydał na świat dopiero dwa różne piwa, w związku z czym możnaby pomyśleć, że są one bardzo dopracowane. Niestety, nic z tego. Goldi Basset (ekstr. 15%, alk. 6%) próbuje zwrócić na sklepowej półce uwagę tekstem „FAKtycznie bezDEnne kRÓLEStwo” (srs wtf...), a w aromacie natłokiem nut drożdżowych i owocowo-estrowych (czerwone jabłka). Ten konglomerat ciągnie się aż po gorzki finisz, w którym to dopiero angielskie chmiele objawiają się w postaci ziemisto-trawiastych wtrętów. Szczerze powiedziawszy, moje pierwsze domowe piwo też było bitterem (choć słabszym woltażowo), ale było jednak lepsze, mimo że absolutnie niczego nie urywało. Chcę tym samym dać do zrozumienia, że Goldi Basset smakuje w moim odczuciu jak niezbyt udane piwo domowe. (4/10)
Czarny Karzeł (ekstr. 11%, alk. 3,5%), american stout od Bednar, w pierwszym momencie dzięki kombinacji ciemnej czekolady i żywicy mocno zalatuje black IPA, od której jest jednak bardziej palony, mniej goryczkowy, a dodatkowo ma nuty skóry w smaku. Wydaje się wytrawny, ale nie do końca – co przy takim, niskim stopniu odfermentowania jest całkiem logiczne. Smaczne piwo. (6,5/10)
Topaz (alk. 4,8%) od Innych Beczek nie ma diacetylu mimo że był warzony w czeskim Konicku, można więc odnotować pewien postęp. Poza tym jednak piwo pachnie jak fermentujący, w miarę szczodrze chmielony ejl (mam deja vu, bo dzień przed odkapslowaniem Topaza takowego zlewałem na cichą i było podobnie), jest więc mocno drożdżowo i dość wyraźnie chmielowo, tyle tylko że dodatkowo w bukiecie występuje goździk. Piwo jest poza tym nieco wodniste, mocno nagazowane i chropowate w fakturze. Niby więc orzeźwia, ale i trochę tym nasyceniem rozdyma żołądek, a chmielowość w tym american weizenie nie jest warta większej uwagi. Niemiecka Camba pokazuje jak umiejętnie chmielić nowofalowo hefeweizeny, Inne Beczki tej sztuki niestety jak widać póki co nie opanowały. (5/10)
Alebrowarowy Hard Bride (ekstr. 24%, alk. 9,8%) jest krytykowany za to, że dzięki potężnemu nachmieleniu niewiele w nim zostało z wina jęczmiennego, i zamiast tego smakuje jak coś w rodzaju triple IPA. I w zasadzie sporo jest słuszności w tym stwierdzeniu. Żywica, brzoskwinia, ananas, delikatne kiwi, czerwone gumisie, lekko kwiatowa, okołogeraniolowa nuta (Mosaic?) – bukiet jest złożony, ale poza rzeczonymi gumisiami faktycznie zdecydowanie zdominowany przez chmiel. Piwo jest pełne, słodkie, imperial ajpowe, z mocną goryczką nieco przytrzaśniętą przez co najmniej równie mocną słodycz. Bardzo dobre jako piwo, choć jego grupą docelową są zdecydowanie wielbiciele mocnego nachmielenia, a nie bardziej konserwatywni piwosze gustujący w słodowo-estrowych winach jęczmiennych. Aha, Crazy Mike jest moim zdaniem jednak lepszy. (7/10)
Tradycyjnie powtórzyłbym z zestawu dwa piwa. Birbant i AleBrowar warzą z klasą, choć ten drugi nieco tendencyjnie. Amber broni się dobrą relacją jakości do ceny, Bednary wypadły solidnie, zaś zarówno Browar Centralny jak i Inne Beczki z mojego punktu widzenia póki co nie uwarzyły niczego naprawdę smacznego.