Palatin Ležiak Tmavý Original – Popper – Słowacja

Łudziłem się przez jakiś czas, że udało mi się zakupić wersję Paladyna o ekstrakcie 16°, a spotkała mnie niemiła niespodzianka, jako że Palatin którego nabyłem na Słowacji to konwencjonalna wersja, o ekstrakcie na pewno nie przekraczającym 12°. Szkoda, tym bardziej że słabszy Paladyn zawiera witaminki E150a-d oraz E954. Ta ostatnia to słodzik, browar Popper folguje bowiem dość irytującej modzie na Słowacji polegającej na dodawaniu chemicznych ekwiwalentów cukru do piw ciemnych. Jak będę miał okazję to zakupie Paladyna w pełnej zbroi (16° ekstr.), jako że ten słabszy przyodziany jest nie dość że tylko w kolczugę, to jeszcze na dodatek nie najlepszej jakości.

Bardzo ciemny, brązowy kolor i czapowata, trwała piana nie są dla słowackiego ciemniaka niczym nadzwyczajnym. Zapach jest całkiem ciekawy choć odrobinę zbyt słodki. Mieszanina palonego słodu, mielonego kakao, odrobiny kawy i karmelu oraz nutek ziemistego chmielu jest wzbogacona elementami lukrecji co czyni woń nieco odstającą od konkurencji. Smak jednak niestety rozczarowuje. Kolejne słodkie piwo ciemne. Jakby było jeno lekko słodkawe to wszystko by grało, a tak to Palatin jest typowym piwem deserowym. Szczytów słodyczy w porównaniu do np. Schwarzer Abt wprawdzie nie osiąga, a jeśli chodzi o wodnistość plasuje się niewiele niżej od tego niemieckiego schwarzbiera, ale sumarycznie i tak nie jest dużo lepsze. Czuć głównie karmel, odrobinę kakao i palonego słodu, a poza tym niestety daje o sobie znać cierpkość słodzika oraz bardzo lekka ziemistość. Goryczka jest lekka, niemniej odczuwalna, a choć piwo nie zakleja ust, to jednak poziom słodyczy jest zdecydowanie zbyt wysoki. Byle jaki, zbyt słodki słowacki dark lager.

Ocena: 4