Tatranský Zámok Premium Dark – Rakovník – Czechy
Ciekawa sprawa z tym Tatrzańskim Zamkiem. Jest to piwo warzone w Czechach z tego co wyczytałem wyłącznie na eksport, i to głównie do Rosji, ...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/02/tatransky-zamok-premium-dark-rakovnik.html
Ciekawa sprawa z tym Tatrzańskim Zamkiem. Jest to piwo warzone w Czechach z tego co wyczytałem wyłącznie na eksport, i to głównie do Rosji, tymczasem mi się je udało zakupić na Słowacji. Ponadto moja butelka została uwarzona w browarze Rakovnik, natomiast znalazłem informację, że Tatranský Zámok był wcześniej warzony w Nachodzie, producenta marki Prímator, której dark lager jest świetny, absolutnie nieporównywalny ze szczochem jakim jest ciemny Tatrzański Zamek. Jeśli wersja warzona w Nachodzie była tak samo kiepska jak ta z Rakovníka, to nie wystawia to piwowarom z Nachodu laurki.
Tymczasem Tatranský Zámok Premium Dark ma ładny kapsel z zamkiem i etykietę z tymże zamczyskiem, która byłaby miła dla oka, gdyby nie kiczowate odblaskowe kolory w obwódce. W zapachu można wyczuć palony słód i chleb, ale nie do końca przyjemny, bardziej przypomina to kanapki które zbyt długo przeleżały w lodówce. Ponadto nasuwają się skojarzenia z suszonymi śliwkami, dymem, kawą i niestety również stęchłą ziemistością. Kolor piwo ma ciemnobrązowy przechodzący w czerń, natomiast w zielonej butelce tym razem na szczęście nie siedział skunks. Piana jest raczej drobnoziarnista i w miarę trwała. Mankamentem jest min. średnio-niskie nagazowanie, zachowujące się dość dziwnie – z przodu nieprzyjemnie szczypie w język, natomiast poza tym jest w zasadzie niewyczuwalne. W smaku wyczuwam palony słód, trochę kawy i w tle lekką owocowość, która odróżnia te piwo od innych czechosłowackich dark lagerów. Piwo jest gęste i ciężkie, za bardzo jak na mój gust. Goryczka jest słodowo-chmielowa i średnio intensywna, ponadto czuć sporo przypalonej skórki od chleba. Z czasem piwo, z początku średnie, staje się nieznośne. Gęstość i lekka słodkość dostają bowiem natrętnego towarzysza w aromacie. Nie cierpię przepalonego słodu. Słód trzeba palić z umiarem, wówczas można uzyskać świetne piwo, ale jak się go pali po to żeby go spalić, to ja za taki aromat dziękuję. W ciemnym Tatrzańskim Zamku czuć po prostu popiół. Trochę bardziej jest obecny w zapachu niż w smaku, ale i tak czyni te piwo z czasem ciężkim do wypicia. Chwilami mam nawet skojarzenia ze spalonymi ziemniakami – czyżby w kadzi wylądowała jakaś skrobia? Nie jest to absolutnie piwo do powtórzenia. Jeszcze niższej oceny nie daję tylko dlatego, że na początku, bardziej schłodzone, było całkiem znośne.
Ocena: 2,5