Borbecker Helles Dampfbier – Stern-Brauerei – Niemcy
Padłem ofiarą podłego oszustwa! Zakupiłem w południowej Bawarii piwo mające Dampfbier w nazwie, które okazało się nie dość że z północnoniem...
https://thebeervault.blogspot.com/2011/02/borbecker-helles-dampfbier-stern.html
Padłem ofiarą podłego oszustwa! Zakupiłem w południowej Bawarii piwo mające Dampfbier w nazwie, które okazało się nie dość że z północnoniemieckiego browaru, to jeszcze zwykłym lagerem typu dortmundzkiego, a nie żadnym dampfbierem. Cieszyłem się jak dziecko na degustację piwa z gatunku hybrydowego, powstałego z biedy i konieczności w XIX-wiecznej Bawarii, a dostałem mdłego sikacza, który mnie w błąd wprowadził swoją bezczelnie nawiązującą do innego stylu piwa nazwą. Borbecker Helles Dampfbier jest dampfbierem bowiem na takiej samej zasadzie, na jakiej spółka o nazwie „Republika Afrykańskiej Laponii” byłaby państwem a spółka o nazwie „Browar Gontyniec” jest browarem. Z odrobiną dobrej woli tylko mogę dojść do wniosku, że nazwanie tego piwa dampfbierem wyniknęło nie z chęci oszukania klienta, tylko ze zwykłej niewiedzy – może w Stern-Brauerei nikt po prostu nie słyszał o tym archaicznym piwnym stylu. Żeby Borbecker Helles Dampfbier było przynajmniej dobrym piwem, ale niestety nie jest.
Po etykiecie obiecywałem sobie wiele, jest bardzo ładna kolorystycznie, z odwzorowanymi zabudowaniami browaru. Na kontretykiecie znajduje się informacja, że receptura tego piwa jest autorstwa pierwszych browarmistrzów z browaru Stern. Cóż, nie jest to browar stary, ma ledwo ponad 100 lat, ale prawdopodobnie wówczas piwo zostało tak myląco nazwane, w zagłębiu Ruhry nie wiedziano być może po prostu jakie piwo wynaleźli krótko wcześniej bawarscy biedacy. Kolorystycznie piwo nawiązuje do słomki, do której ostatnio ewidentnie mam pecha, piana zaś jest raczej drobna, ale zbyt aktywna i przez to szybko zanikająca. Zapach to absolutnie nic nadzwyczajnego, początkowo chlebowo-słodowy, później element chlebowy zanika i pojawia się woń ziarna, poza tym jest lekko słodkawy. No i jest nuta jabłka, która jednak w wypadku Borbeckera bardzo przeszkadza. Interesującą rzeczą jest, jak z pozoru podobne elementy kompozytowe aromatu w jednym piwie harmonijnie ze sobą współgrają, a w innym piwie się ze sobą kłócą. Jabłka w aromacie lagera to dość częsta sprawa, jednym razem są świetnym, orzeźwiającym elementem, innym razem wykrzywiają nozdrza i przeszkadzają. Borbecker Helles Dampfbier niestety należy do drugiej kategorii. Jabłkowość pachnie trochę zgnile, zbyt intensywnie i zbyt słodko. Byłbym zapomniał – chmielu w zapachu nie czuć w ogóle. Smak jest przede wszystkim dość wodnisty. Piwo jest wybitnie słodowe, aczkolwiek jest to słodowość mdła, pozbawiona jakiegokolwiek polotu. Jabłka w samym smaku czuć mniej intensywnie niż w zapachu, co trochę ratuje te piwo. Aromat jest odczuwalny de facto tylko w trakcie picia, nie pozostaje bowiem w ustach po przełknięciu, znikając szybko i ciągnąc za sobą zupełnie niespektakularną, niemalże nieuchwytną goryczkę. Wysycenie jest średnie. Nie dość że piwo rozczarowało mnie swoim gatunkiem, nie przystającym nijak do nazwy, to w dodatku samo w sobie jest mdłe i bez charakteru. Jest lekko słodkawe i w miarę picia z neutralnego staje się denerwujące. Piłem piwa dużo gorsze, ale z niemieckich nie było ich zbyt dużo.
Ocena: 3
Dampfbier to w Niemczech nie tylko okreslenia specyficznego gatunku (mhm, Zwieseler...), ale i rowniez "metoda wytwarzania". Niektore browary w XIX w., ktore w XIX w. chcialy sie pochwalic swa "nowoczesnoscia", reklamowaly sie jako wytwarzajace "Dampfbier", poniewaz...uzywaly maszyn parowych (chyba do rozlewania...).
OdpowiedzUsuńAle tak, to nie do konca zostales oszukany. W moim mniemaniu Borbecker to typowy, stary eksport z Zaglebia Ruhry. Takie piwa niegdys dominowaly te okolice, zanim robotnicy i gornicy nie wzbogacili sie i nie zaczeli pic pilsenery :) Eksport byl zawsze tanszy, bo mozna go bylo warzyc na miejscowej wodzie, ktora do najlepszych nie nalezala.
Może nie zostałem oszukany formalnie, ale szukałem właśnie tego bawarskiego, na Zwiesela zresztą poluję od jakiegoś czasu. Jakbym wiedział, że Borbecker to zwykłe helles to bym go nie kupił, jako że nie przepadam za tym stylem.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie na odgrzanie tego starego karminadla. Na początku roku przywiozłem sobie m.i. dwie butelki tego dampfbira. Odkapslowawszy łyknąłem, ale chyba nawet nie dopiłem. Koniec końców byłem całkowicie sagłasnyj z powyższą opinią. Ale! Drugą butelkę walnąłem gdzieś w kąt. Przeleżała w tym kącie w bardzo niedogodnych warunkach (temperatura pokojowa), tracąc ważność piątego lipca b.r. Wczoraj tak od niechcenia przez wielkie N schłodziłem i łyknąłem! Arcydzieło! Za takiego browca dałbym się chyba pochlastać. Wydawało mi się że to jakiś Augustiner warzony na specjalną okazję a nie zwykła "parówa" z Essen. I bądź tu człowieku mądry!
OdpowiedzUsuńDziwne rzeczy mają czasami miejsce. Kolega mi opowiadał historię o pewnym Harnasiu który sobie tak przekiblował spory szmat czasu poza datę ważności, ułożył się i może nie stał się arcydziełem, ale był bez problemu do wypicia. Myślę sobie, że być może w przypadku niektórych piw te miodowe nuty od utlenienia mogą jednak stanowić pozytywny dodatek.
Usuń