Lipcowe Niepasteryzowane – Jagiełło – Polska
Początkowo myślałem że nazwa browaru jest arbitralnym nawiązaniem do polskiej rodziny królewskiej, tymczasem browar został założony w 1993 r...
https://thebeervault.blogspot.com/2010/12/lipcowe-niepasteryzowane-jagieo-polska.html
Początkowo myślałem że nazwa browaru jest arbitralnym nawiązaniem do polskiej rodziny królewskiej, tymczasem browar został założony w 1993 roku przez niejakiego Lucjana Jagiełło, który najwidoczniej postanowił zdyskontować swoje znane, a nietuzinkowe nazwisko, czemu trudno się dziwić. Baniaczek 0,33l, ale z długą szyjką, plus stylizowana na staroświecką, a w rzeczywistości sprawiająca wrażenie tandetnej PRL-owskiej nalepki etykieta raczej większej ilości konsumentów nie przyciągną. Zapach jest nie tyle słodowy co słodkawy, chmiel czuć jedynie daleko w tle. Oby smak okazał się lepszy.
Kolor jest dość ciemny jak na lagera, a z doświadczenia wiem że takie właśnie ciemnozłote polskie piwa często okazują się słodkawe. Piana jest gruboziarnista i dość szybko znika. Zapach po nalaniu do kufla traci nieco swojej słodkości i zaczyna przypominać Noteckie, co jest dość dobrym znakiem. W smaku jednak Noteckiemu nie dorównuje. Jest dość gęste, średnio nagazowane, początkowo słodowe, w dość trwałym posmaku lekko goryczkowato-chmielowe, ale ogólnie niezbyt intensywne. Razi natomiast dość wyraźna metaliczność aromatu, która u piw fermentacji górnej może przejść, natomiast u lagerów już przeszkadza. W Lipcowym ta metaliczność jest w sumie pokrewna niektórym leczniczym wodom mineralnym, w trakcie picia jednak z czasem zanika. Alkoholu jest dość dużo, „do 6%”, ale na szczęście tego nie czuć. Lipcowe Niepasteryzowane jest piwem dobrej klasy, ale nie zwalające z nóg. Mimo niezbyt nachalnego, słodowego aromatu jest dość gęste, więc z jednej strony lekkie w smaku, ale przez konsystencję raczej nie przeznaczone do nadmiernej konsumpcji. Można więc pić, ale na rynku jest sporo lepszych niepasteryzowanych piw. Ale że jest dużo lepsze od wszystkich polskich koncerniaków, z Kasztelanem włącznie, to chyba jasne?
Kolor jest dość ciemny jak na lagera, a z doświadczenia wiem że takie właśnie ciemnozłote polskie piwa często okazują się słodkawe. Piana jest gruboziarnista i dość szybko znika. Zapach po nalaniu do kufla traci nieco swojej słodkości i zaczyna przypominać Noteckie, co jest dość dobrym znakiem. W smaku jednak Noteckiemu nie dorównuje. Jest dość gęste, średnio nagazowane, początkowo słodowe, w dość trwałym posmaku lekko goryczkowato-chmielowe, ale ogólnie niezbyt intensywne. Razi natomiast dość wyraźna metaliczność aromatu, która u piw fermentacji górnej może przejść, natomiast u lagerów już przeszkadza. W Lipcowym ta metaliczność jest w sumie pokrewna niektórym leczniczym wodom mineralnym, w trakcie picia jednak z czasem zanika. Alkoholu jest dość dużo, „do 6%”, ale na szczęście tego nie czuć. Lipcowe Niepasteryzowane jest piwem dobrej klasy, ale nie zwalające z nóg. Mimo niezbyt nachalnego, słodowego aromatu jest dość gęste, więc z jednej strony lekkie w smaku, ale przez konsystencję raczej nie przeznaczone do nadmiernej konsumpcji. Można więc pić, ale na rynku jest sporo lepszych niepasteryzowanych piw. Ale że jest dużo lepsze od wszystkich polskich koncerniaków, z Kasztelanem włącznie, to chyba jasne?
Ocena: 6