Loading...

Leffe Blonde – Stella Artois – Belgia

Jedno z najbardziej znanych piw belgijskich, uważane przez wielu za klasyka swojego gatunku. Tym gatunkiem jest belgian pale ale, różniący ...

Jedno z najbardziej znanych piw belgijskich, uważane przez wielu za klasyka swojego gatunku. Tym gatunkiem jest belgian pale ale, różniący się znacznie od angielskiego pejl ejla (bittera) charakterystyką smakową, a często również ciężarem oraz zawartością alkoholu. Waloński browar Abbaye de Leffe jest obecnie własnością giganta Anheuser InBev, toteż i dystrybucja Leffe w Europie przynajmniej jest niezła, z pominięciem Polski oczywiście. Dla przykładu w takiej Bratysławie byłem w aż trzech pubach w których lano Leffe w wersji ciemnej i jasnej z kija, a jestem pewien że tego typu przybytków jest u naszych południowych sąsiadów jeszcze więcej. Wracając jeszcze do browaru – mimo że Leffe jest reklamowane jako piwo klasztorne, to jest w istocie warzone w browarze Stella Artois. Nie dziwi to, biorąc pod uwagę sprzedawane rok w rok ilości tego piwa, ale jest nieuczciwe wobec konsumenta. Wyjaśnienie tego stanu rzeczy jest proste, trzeba się tylko trochę wgłębić w historię browaru.

Otóż klasztor Notre Dame de Leffe został ufundowany w 1152 roku, i oczywiście niemalże od początku braciszkowie zajmowali się poza modłami również warzeniem piwa. Klasztor wraz z browarem ma więc długą, ale również burzliwą historię – w 1794 roku, w trakcie trwania Wielkiej Rewolucji Antyfrancuskiej został wraz z browarem zniszczony. W 1952 roku zaś klasztor podpisał pionierskie porozumienie z browarem Lootvoet. Otóż browar mógł używać nazwy klasztoru dla swojego piwa, w zamian za płacenie tantiem. W międzyczasie został wykupiony przez Interbrew, dzisiaj InBev, czyli część składową gigakoncernu Anheuser-Busch InBev. Tak więc dzisiejsze Leffe ma z historycznym pewnie tyle wspólnego co głównonurtowe media z prawdomównością i obiektywizmem. W dodatku tego typu uzgodnienia są ponoć w Belgii (jak i w Polsce – vide piwa tynieckie) bardzo popularne, tak więc zdecydowana większość belgijskich piw „klasztornych” są klasztorne tylko z nazwy.

Nie oznacza to oczywiście, że są przez to złe, ale jak się o tym wie, to czar pryska. Co do Leffe Blonde, to po początkowym degustacyjnym zachwycie przyszła kolej na rozczarowanie. Bardzo ciekawe że moja ocena tego piwa przeszła taką ewolucję w trakcie picia kielicha o pojemności ledwo 0,3l. Drobniutka, kremowa piana byłaby idealna, gdyby jej tak szybko nie ubywało, a tak to dość szybko obnaża górną taflę bursztynowo-złocistego trunku, oblepiając wszakże ścianki kielicha. Zapach jest zdecydowanie słodowy, owocowy, a konkretniej bananowy, oczywiście bez goździków. Ów typowy dla belgijskich ejli bananowy aromat jest produktem belgijskich drożdży, które wytwarzają duże natężenie estrów. Piwo jest gęste, aksamitne, gładko przechodzi przez gardło, wysycenie zaś jest nikłe. Goryczka jest również nikła, bardzo w tle jedynie czuć nieco chmielu aromatycznego. Sam smak jest raczej lekki, słodowy i bardzo owocowy. Pierwszym skojarzeniem jest banan, potem śladowo również chyba papaja. Brzmi bardzo ciekawie, nieprawdaż? Gdzie w takim razie czai się haczyk? Haczykiem jest alkohol. Leffe Blonde to standardowe belgijskie pale ale, więc alkoholu ma jak na piwa belgijskie niezbyt dużo, mianowicie 6,6%. Cóż jednak z tego, skoro nawet przy niegroźnej wydawałoby się zawartości alkoholu piwowarom nie udało się ukryć go w tle? Już po paru łykach w tle dość lekkiego piwa pojawia się ciężar alkoholu, który po wypiciu 2/3 kielicha staje się niestety bardzo wyraźny. Z czasem – o zgroza! – wręcz zaczyna po umyśle przelatywać etykietka spirolowatości, którą piwu można by przypiąć. Piwo mogło być bardzo dobre, jednak natrętna obecność alkoholu znacznie obniża jego wartość smakową. Dużo lepsze jest Leffe Brune.

Ocena: 6,5/10
Leffe Blonde 4836781205496260155

Prześlij komentarz

  1. Kumpel z USA ostatnio mi się żalił, że kupił 6pak Leffe i się przejechał, twierdzi, że ohyda. Sam muszę sprawdzić :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no, bez przesady, gdyby nie ten wyczuwalny alkohol to byłoby to świetne piwo. Proponuję spróbować wersję ciemną, tam alkoholu nie wyczułem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do odwiedzin mojego bloga, poświęconego w całości piwnym podróżom: http://piwnyturysta.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)