Piwo z plastiku
https://thebeervault.blogspot.com/2013/03/piwo-z-plastiku.html
Plastikowe butelki typu PET. Mniej eleganckim opakowaniem na piwo byłyby z pewnością plastikowe tytki w których za poprzedniej komuny sprzedawało się mleko. Poza tym nie potrafię niczego innego wymyślić. To taka uwaga dla tych, którzy bezkrytycznie chwalą czeską kulturę piwa, jeżdżąc po tej polskiej jak po łysej kobyle z wtartym żelem. Wiadomo, czeski rynek piwny jest o niebo ciekawszy, ale u nas plastiki z etykietą Warki zostały wyśmiane i zepchnięte w ekonomiczny niebyt, podczas gdy za Olzą plastik jest cały czas na fali. Jakby jednak nie było, plastikowe butelki to najtańsza forma sprzedaży piwa w sklepach, za sprawą czego sporo czeskich mikrobrowarów w ogóle taką sprzedaż prowadzi. Dzięki temu można się w domu raczyć produktem browaru który większość swojej produkcji sprzedaje na miejscu w restauracji bądź w paru okolicznych knajpach z KEG-a. No i dodatkowo 12-13zł za półtora litra czeskiego piwa to w Polsce całkiem rozsądna cena. Zobaczmy więc co takiego udało mi się ostatnio zakupić.
Najbardziej ostrzyłem sobie podniebienie na filtrowaną dwunastkę z Kouta (alk. 5%). Koutský 12° Světlý Ležák ma zapach genialny w swojej prostocie - jasny, lekko chlebowy słód okraszony hojną dawką ziołowego, żateckiego chmielu. I tyle. Żadnego diacetylu, żadnych innych przeszkadzajek, ale przecież jest to dokładnie to co człowiek chce mieć w swoim kuflu kiedy ma ochotę na czeskiego pilsa. Piwo jest średnio pełne, o wyraźnie chmielowym smaku, z fantastyczną, mocną goryczką, która pod względem intensywności znajduje się w górnym przedziale pilsowym. Posmak żatecko-chlebowy, nie wyczułem żadnych nut maślanych. Drobnoperliście nasycone piwo pije się tak szybko jak szybko napisałem powyższe słowa. Super pijalność! Co Kout, to Kout. (Ocena: 7,5/10)
Bělečský Car 12° Světlý Ležák (alk. 5,1%) nawet jak na plastik jest rozlewany do wyjątkowo tandetnych opakowań. Ale nie o opakowanie chodzi, a o zawartość, a ta w niczym nie ustępuje Koutowi. W zapachu chmiel żatecki, jasny słód, diacetyl (masło) w ilościach akceptowalnych oraz bardzo delikatne nutki miodowe. Smakowo piwo jest wyraźnie chlebowe, co w połączeniu z diacetylem tworzy posmak chleba z masełkiem, ale również ewidentnie chmielowe. Goryczka mocna, ale słabsza niż w Koucie, natomiast pijalność jest na tym samym poziomie, piwo jest tak samo sesyjne. Klasyczny czeski pils na bardzo wysokim poziomie. (Ocena: 7,5/10)
Trochę mnie za to rozczarował Rampušák 12° Kvasnicový Ležák (alk. 4,9%). Zapach trochę mniej chmielowy niż w poprzednich dwóch piwach, bardziej słodowy, lekko maślany i metaliczny. Chlebowy słód oraz drożdże są odpowiedzialne za odczucie ciastowości, a dodawszy małą wadę w postaci aromatu jabłek, otrzymujemy coś w rodzaju jabłecznika. Na metalowej tacy. Smakowo jest mimo wyraźnej słodyczy najmniej treściwe - ma bowiem niską pełnię. W końcówce lekko gorzkie, za to bardzo chlebowe, z nutkami piwnicznymi. W porządku, nic ponadto. (Ocena: 6/10)
Ferdinand Světlý Ležák Nefiltrovaný okazał się taki jak się obawiałem, czyli bardzo podobny do wersji filtrowanej, ergo całkiem smaczny i pijalny, ale bez fajerwerków. Już po wyglądzie można się było tego zresztą spodziewać - drożdży w butelce było dodanych od niechcenia, mimo zapewnień na etykiecie, że jest to prawdziwy kvasnicak. W zapachu początkowo sporo ziołowego żateckiego chmielu i nieco chleba, po lekkim ogrzaniu profil zmienia się na zdecydowanie słodki, jasno słodowy, okraszony bardzo delikatną chmielową pieprznością. W smaku typowa dla Ferdinanda, zbyt wyraźna słodycz, dla której przeciwwagę stanowi dość mocna goryczka, która jednak zarazem jest za bardzo zalegająca. Poza tym piwo jest zdecydowanie słodowe. Całkiem fajnie się to pije, ale nie ma tutaj tego, czego w czeskim pilsie szukam. (Ocena: 6/10)
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń