Loading...

Haust za Haustem. Jak trzeba, to trzeba.

Zielonogórski Haust ma zadatki na bycie jednym z ciekawszych browarów restauracyjnych na polskim piwnym krajobrazie. A to dlatego, że jako jeden z niewielu już od jakiegoś czasu waży się na śmiałe w polskich warunkach eksperymenty stylistyczne. Ponadto, za co wdzięczni są ludzie spoza Zielonej Góry, sprzedaje swoje wyroby w sklepach specjalistycznych w innych miastach. Niby logiczne – skoro jest browar i ma moce produkcyjne które przewyższają zapotrzebowanie lokalne, to następnym krokiem jest ekspansja rynkowa. Logiczne, a jednak poza Haustem niewiele browarów restauracyjnych tak czyni. Przyjrzyjmy się więc, co tam w polskim zagłębiu winiarskim upichcili.

Na początek Haust Pils, czyli nieśmiertelny standard polskich browarów restauracyjnych. To znaczy, tak jest w teorii, bo większość tego typu przybytków pilsem nazywa słodkawo-nijakiego, marginalnie nachmielonego jasnego lagera. Czy w przypadku Hausta jest na odwrót, to znaczy zgodnie z prawdą?

No niestety. Po pierwsze, piwo jest odfiltrowane, co jest rzadką praktyką w przypadku browarów restauracyjnych. Po drugie, zapach jest słodki, landrynkowo-słodowy i mocno jabłkowy. Chmielu malutko, za to jest kapka mydła. Nie jest dobrze. Po trzecie, smak też jest słodki, co prawda goryczka pod względem intensywności jak na polskie warunki daje radę, ale jest cierpka, ściągająca, nieprzyjemna. Po przełknięciu w gardzieli zostają jeno delikatne nutki chlebowo-maślane. Całość jest wybitnie niezłożona, rozklekotana. Amatorska. Niedobre to, nie wypiłem do końca. (Ocena: 3/10)

Haust American Lager Freestyle zapowiadał się najciekawiej, a to dlatego że piwo jest chmielone na zimno amerykańskimi szczepami chmielu. Wiecie jak to czasami bywa z piwami w przezroczystym bądź zielonym szkle, buchającymi w nos sławetnym odorem „skunksa” przy otwarciu, po którym po paru chwilach ostają się na szczęście tylko szczątki? Z haustowym American Lagerem jest podobnie, tyle że pod nieco innym względem, no i na nieszczęście. Zaraz po odkapslowaniu z butelki wydostaje się silny aromat chmielowy, żywiczny, przypominający również owoc mango. A po paru chwilach zonk, okazuje się bowiem, że uleciał z butelki niczym wyzwolony dżinn. Po przelaniu się znowu pojawia, tym razem dodatkowo szafując brzoskwiniowością i ziołowością, ale w formie szczątkowej - pierwotnej intensywności niestety nie osiąga.

Filtrowane piwo smakowo jest na szczęście poprawne, wytrawne i chmielowe, a w finiszu gorzkie, i to nie w taki nieprzyjemny, ściągający sposób jak w haustowym Pilsie. Jest jednak niestety wodniste, co dodatkowo jest podkreślone niskim, płaskim nasyceniem. Kocour potrafi podobne rzeczy dużo lepiej robić, tutaj piwo wieje nudą i ponownie wydaje się być nieco rozklekotane, zbyt mało zintegrowane. Gorzka woda z niespecjalnie podbitym aromatem chmielowym. Ech... (Ocena: 4,5/10)

Haust Bock to piwo po którym się spodziewałem najmniej a od którego dostałem najwięcej. Parametry cokolwiek nietypowe (ekstr. 14%, alk. 7,8%), wskazujące na użycie jakichś dodatkowych cukrów do fermentacji. Zapach typowo koźlaczy, czyli słodki, słodowy, karmelowy, mocno rodzynkowy, z nutami suszonych śliwek i skórki od chleba. Marginalnie palono-ziemisty. Nie przepadam za rogacizną w kuflu (co innego na talerzu), ale aromat jest dobrze skomponowany.

Smak stanowi jego rozwinięcie, jest zaskakująco mało wytrawny (biorąc pod uwagę wspomniane parametry, chyba że ktoś się na etykiecie pomylił), słodki, aromatyczny, z lekko gorzką końcówką. Karmel się ładnie komponuje z suszonymi owocami, a alkohol jest bardzo dobrze schowany. Jak już wspomniałem, nie przepadam za tym stylem, więc weźcie sobie poprawkę na moją ocenę. Dla wielbicieli koźlaków będzie chyba w sam raz. (Ocena: 6/10)

recenzje 4226161464231827668

Prześlij komentarz

  1. Ciekawa sprawa z tym American Lagerem... Piłem go kilkukrotnie z beczki (nawet kilku różnych beczek) w Setce i był wyśmienity za każdym razem. Podejrzewam, że winny jest sposób/długość przechowywania przez sklep...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świeżutkie było i prosto z lodówki. Ono nie było zepsute, było po prostu kiepsko uwarzone.

      Usuń
  2. A kiedy była degustacja??

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno tegoroczne warki American Lagera i Red AIPA są gorsze niż zeszłoroczne. A szkoda bo wiele sobie obiecuję po Hauście.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)