Cztery lekkie ciemniaki
https://thebeervault.blogspot.com/2013/02/cztery-lekkie-ciemniaki.html
Kiedy zazwyczaj mam ochotę na piwo ciemne, sięgam po coś ciężkiego z głębokim aromatem. Czasami jednak wolę się napić piwa ciemnego które nie jest przysadziste niczym kowadło, a wówczas dobrym wyborem jest czeski bądź monachijski dunkel albo niemiecki schwarzbier.
Köstritzer Schwarzbier (alk. 4,8%) jest najbardziej znanym przedstawicielem tego saksońskiego gatunku piwnego. Wbrew nazwie piwo nie jest czarne jeno ciemnobrązowe, ma za to dość puszystą pianę oraz prosty a zarazem sympatyczny aromat – delikatnie palone zboże, karmel, chleb razowy, kapka trawiastego chmielu i kawy.
Smakowo wytrawne acz z wyczuwalną bazą słodową, o lekko kremowym odczuciu w ustach i śladowo gorzkim, delikatnie palonym, razowo-chlebowym finiszem zahaczającym nieco o kawowość, choć wydatnie mniej niż ma to miejsce u najbardziej udanych reprezentantów stylu. Piwo nie jest specjalnie wyraziste, ale przyjemne. I o to chodzi, wszak ma to być piwo stołowe. Dużo bardziej udane od nijakiego schwarzbiera z czeskich Krušovic. (Ocena: 6,5/10)
Szwedzi z browaru Sigtuna uwarzyli Dunkel Lagera (alk. 5,5%), celując w „styl monachijski”. Piwo jest jaśniejsze od Kostritzera, a w zapachu dysponuje dużą ilością karmelu i ciemnego pieczywa, z dodatkiem mineralnej ziemistości oraz kawy. Znowuż prosty zapach, ale ładnie skomponowany.
Jest to piwo lekkie, kwaskowe i wytrawne. Wbrew deklaracjom browaru wydaje się być bliższe schwarzbierowi niż monachijskiemu dunkelowi, tym bardziej że w trakcie picia najsilniej można czuć kawę, która się posiłkuje ciemnym pieczywem, zaś finisz jest lekko gorzki, o kawowo-palonym, nieco ziemistym posmaku. Bardzo fajne. (Ocena: 7/10)
Kozel Černý (ekstr. 10%, alk. 3,8%) to piwo które było być może pierwowzorem dla Książęcego Ciemnego Łagodnego. Od polskiego koncerniaka czeski koncerniak jest lepszy, ale nie o wiele. W zapachu przede wszystkim karmel i kandyzowany cukier, słabsze nutki kawowe, czekoladowe i lukrecjowe. Nudne, choć w porządku. Smak jest jak na mój gust zbyt słodki, choć może śladowo mniej od Książęcego. Karmel też się podczas picia chyba nieco mniej narzuca. Końcówka śladowo gorzka i śladowo kawowa. Ciut lepiej wyważone i pijalne od Książęcego, ale nadal ta sama liga. Na śniadanie mała szklanka może być. (Ocena: 5,5/10)
Sundbytunet ByBayer (alk. 4,7%) z norweskiego browaru restauracyjnego Sundbytunet zapowiadał się ciekawie. Bayerem w Norwegii nazywa się tradycyjnie piwa monachijskie ciemne, a przedrostek \by\ znaczy \miasto\, jest to więc ‘miejski dunkel’. Ciemnorubinowe piwo jest nie tylko pod względem barwy, ale i aromatu najjaśniejszym z wszystkich czterech. Orzechowość, lekko opiekana chlebowość (skórka od chleba) oraz lukrecja – wszystkie trzy elementy są obecne mniej więcej jednakowo, czyli niezbyt mocno, są również wyczuwalne szczątki nieco miętowego chmielu, natomiast zaskoczyło mnie, że nie wyczułem karmelu.
Jest to piwo stołowe, czyli lekkie choć i nieco treściwe, z nienarzucającym się aromatem, niskogoryczkowe. W posmaku w końcu wydaje się marginalnie przewijać karmel, poza skórką od chleba. Sam smak jest lekko ciemnawy, choć bardziej w stylu frankońskim niż monachijskim (czyli w połowie drogi między ciemnym a ‘półciemnym’, na pewno nie palony ani nawet mocniej karmelowy), a piwo się pije przyjemnie. Większego wrażenia jednak nie robi. Mogę je sobie wyobrazić w roli piwa podawanego do obiadu w górskim schronisku. Czyli jemy grochówę, wypijamy kufel i idziemy dalej hen. (Ocena: 6/10)