Jihlavský Radniční Právovárečný Pivovar – wycinek z portfolio
https://thebeervault.blogspot.com/2013/02/jihlavsky-radnicni-pravovarecny-pivovar.html
W czeskiej Jihlavie mieszczą się dwa znane browary. Ten większy, czyli browar Jihlava, zrzeszony w konsorcjum K Brewery Trade, odpowiedzialny między innymi za markę Ježek, oraz browar restauracyjny Jihlavský Radniční Právovárečný Pivovar. Przeglądając stronę internetową tego drugiego wysznupałem, że nie dość że warzą dużą ilość piw fermentacji górnej, to w dodatku szczególną estymą darzą nowozelandzki chmiel Hallertau Aroma, który pakują nawet do piwa pszenicznego. Wygląda to wręcz jakby zamówili za dużo tej jednej odmiany i musieli ją poupychać gdzie się tylko dało. Z Pragi sobie przywiozłem trzy sztuki piw z Jihlavy, czyli piwo owocowe, amber ale oraz tajemniczy, leżakowany w drewnianych beczkach XXI, któremu stylistycznie najbliżej do gatunku belgian strong ale. Co ciekawe, najlepszym piwem okazało się piwo aromatyzowane mandarynką.
Zuzana (alk. 4,8%, ekstr. 12,1%) to szereg piw owocowych z Jihlavy. Wszystkie mają tę samą etykietę, na której potem długopisem dopisywany jest owoc – wiśnia, gorzka pomarańcza, borówka czy też właśnie mandarynka. Nazwa odnosi się do niejakiej Zuzanny (surprajz!), która mocno nagrzeszyła i w ramach zadośćuczynienia przekazała znaczną sumę pieniędzy na wytopienie dzwonu św. Jakuba w Jihlavie. Aromat mandarynkowej Zuzany jest... mandarynkowy (surprajz 2.0!), skórkowo-cytrusowy, słodki i rześki, minimalnie słodowy. Bardzo przyjemna mandarynka, mimo że zapach może się również nieco kojarzyć z landrynką, a ponadto po lekkim ogrzaniu ujawnia się delikatny diacetyl. Dodany aromat jest wprawdzie wyraźny, ale pijąc Zuzanę czuć bez dwóch zdań, że mamy do czynienia z piwem. Smak jest cytrusowy, końcówka natomiast przekonuje do siebie wyraźną goryczką i chlebowo-chmielowym, żateckim posmakiem. Takie piwa owocowe to ja rozumiem – lekkie i rześkie, ale z charakterem. (Ocena: 7/10)
Miałem spore oczekiwania wobec Jihlavskiego Amber Ale (ektr. 14%, alk. 6%), które nie zostały spełnione. Piwo bynajmniej nie jest bombą chmielową, tyle że Czesi w tym przypadku przesadzili w drugą stronę – pod względem aromatu jest bowiem wręcz niedochmielone. Obrazowo przypomina cienką kromkę chleba, posmarowaną grubą warstwą toffi. Czyli jest chleb, karmel i diacetyl. Do tego kapka zielonego, nie pachnącego w tym piwie egzotycznie chmielu Hallertau Aroma z Nowej Zelandii, Cascade z USA oraz żateckiego z Czech, dodanych jakby od niechcenia. Właściwie nie sposób wyczuć obecności dwóch pierwszych chmieli, co prowadzi do konstatacji że mogły ich w kadzi wylądować homeopatyczne ilości. Poziom estrów (aromatów owocowych) również jest niski. W smaku jest kwaskowe, w przednich partiach wytrawne, w tylnich gęste, wręcz tłuste w maślany sposób. Mało aromatyczne i, co ciekawe, przy deklarowanych 44,9 EBU tylko lekko gorzkie. Nudne i bez charakteru, choć mam wrażenie że po prostu warka była nieudana. (Ocena: 5/10)
Najbardziej ciekawie zapowiadał się XXI, który swoją nazwę zawdzięcza ekstraktowi początkowemu równemu 21%, odfermentowanemu do 9% alkoholu. Leżakowany przez pięć miesięcy w dębowych beczkach (!) oferowany jest jako odpowiednik koniaku wśród piw. Aromat jest faktycznie niezwykle złożony. Karmel, ciemne i suszone owoce – czarna i czerwona porzeczka, rodzynki, borówki, figi – echa czerwonego wina, nutka starego, suchego drewna i słodkiej czekolady. W ustach dość pełne ciało, owocowy, winno-dębowy smak. Słodki, lekko kwaskowy, przechodzący w karmelowo-czekoladowe nuty w rozgrzewającym, alkoholowym finiszu. Mimo obecności smaku alkoholu, piwo ma tę charakterystyczną gładkość, jakiej się oczekuje po trunku leżakowanym w drewnie. Bardzo ciekawe piwo, niczego podobnego rodem z Czech jeszcze nie piłem. (Ocena: 7/10)