Berghoeve Hammer Schout Stout – stout spalony na popiół
W holenderskim browarze rzemieślniczym Berghoeve warzy się obecnie dwa różne stouty, obydwa nazwane tak samo (Hammer Schout) – wersję moc...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/03/berghoeve-hammer-schout-stout-stout.html
W holenderskim browarze rzemieślniczym Berghoeve warzy się obecnie dwa różne stouty, obydwa nazwane tak samo (Hammer Schout) – wersję mocniejszą oraz słabszą. Mocniejszym stoutem jest stout imperialny, żeby jednak słabszy nadal mógł nosić miano „Hammera”, ma jedynie o punkt procentowy mniej alkoholu (7%) i chyba dość dobrze wpisuje się w definicję gatunku foreign stout.
Prawie czarne piwo generuje beżową i kremową, ale niestety małą i krótkotrwałą pianową koronkę. Zapach jest mocno palony, z gorzką czekoladą, lukrecją, lekką owocowością i delikatnymi orzechami włoskimi. Dość wyraźna jest też nuta którą określiłbym jako usadowioną między torfem a tytoniem fajkowym. Nie ukrywam, że stanowi ona tutaj doskonale wpasowany element, co znajduje swoje rozwinięcie w smaku.
Przy średnim nasyceniu piwo ma dość wysoką pełnię. Jest konkretne odczucie w ustach, czemu w sukurs przychodzi gęsta konsystencja, a smak jest słodkawo-gorzkawy z tak samo skomponowanym finiszem. Podczas picia czuć głównie mocną paloność w sensie klasycznym – czyli zamiast gorzkiej czekolady czy kawy w zmysły uderza zboże oraz chleb, obydwa elementy mocno palone niemalże aż do poziomu spalenia, co skutkuje retronosowo aromatem popiołu oraz ziemistości. W posmaku jednak jest również silnie obecna owa nuta torfowo-tytoniowa, która mi się kojarzy z whisky. Aż się więc prosi, żeby przeleżakować piwo w beczkach po Islay. Stout z klasą.
Ocena: 7,5/10