Apeldoorns Bockbier – gnijące owoce w koźlaku dubeltowym
Browar Apeldoorn wbrew nazwie (Stadsbrouwerij) nie jest holenderskim browarem państwowym, a prywatnym browarem kontraktowym, założonym w 20...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/03/apeldoorns-bockbier-stadsbrouwerij.html
Browar Apeldoorn wbrew nazwie (Stadsbrouwerij) nie jest holenderskim browarem państwowym, a prywatnym browarem kontraktowym, założonym w 2001 roku, który warzy swoje wyroby w „prawdziwym” browarze, jakim jest De 3 Hoorne. Holenderski doppelbock który wylądował w moim kielichu jest potwierdzeniem tego, że koźlaki z Beneluksu różnią się znacznie od swoich południowoniemieckich odpowiedników pod względem bukietu, ale i filozofii warzenia i rozlewania – Apeldoorns Bockbier to bowiem piwo refermentowane w butelce.
Ciemnobrązowe piwo o szybko redukującej się pianie ma bardzo owocowy aromat, ale nie w sensie estrowym. Początkowo w nos uderza dużo karmelu, nieco winności, zakurzonej piwniczności oraz suszonych owoców – rodzynek, a może i daktyli. Jest tutaj też nieco lukrecji oraz opiekaność. Po lekkim ogrzaniu jednak zaczyna być tutaj dużo owoców przejrzałych, wręcz lekko gnijących. Być może nie brzmi to zbyt atrakcyjnie, lecz ma swój urok.
Raczej nisko nasycone piwo nie jest wbrew moim obawom w sposób napastliwy ani słodkie ani alkoholowe. Słodycz jest wkomponowana w całość i dość stonowana, alkohol zaś ukryty. Smak o w miarę wytrawnym, lekko gorzkim finiszu, będący bazującą na karmelu kompozycją przyprawowo (lukrecja) – (suszono) owocową nieco mi przypomina stoiska ze słodyczami na jarmarkach świątecznych, choć w przeciwieństwie do nich jest rozczarowująco płytki aromatycznie. Bałem się że piwo będzie zbytnio napastliwe, tymczasem jest zbyt łagodne i stonowane, szczególnie jak na swój styl. Brak mu głębi, choć picie go nie jest całkowicie pozbawione przyjemności.
Ocena: 5,5/10
Mam prośbę o dodawanie w miarę oczywiście możliwości, poziomu ekstraktu i alkoholu.
OdpowiedzUsuń