Loading...

O Guinnessie trochę inaczej

Guinness w Polsce to wersja Draught, wersja Original oraz bardzo rzadko dostępny Foreign Extra Stout. Tymczasem pod tą marką robionych jest jeszcze sporo innych piw, o których u nas mało kto słyszał. Dość powiedzieć, że w niektórych byłych koloniach brytyjskich Guinness ma nadal swoje browary, produkujące różne wersje FES-a. Na poczet tego wpisu przyjrzałem się wersji XX oraz West Indies Porterowi.

Browar chwali się że Extra Stout XX (alk. 4,2%), warzony tylko na rynki brytyjski oraz irlandzki, jest wzorowany na Guinnessie produkowanym w latach 1821 – 1970. Może tak, może nie. Czym się różni ta wersja od wersji Original, przeznaczonej na Europę kontynentalną? Szczerze mówiąc, nie wiem. Lekka paloność, karmel, bardzo przyjemna słodowość. Przebłyski jasnego słodu, prostota, pijalność. Dawno nie piłem wersji kontynentalnej, ale wydaje mi się że ta wyspiarska ma trochę bardziej wyraźną goryczkę. Poza tym jest to niezłe piwo codzienne, choć zdecydowanie wolę wersję Draught, ze względu na azotowy zamsz w ustach. (6/10)

West Indies Porter (alk. 6%) to pozycja zdecydowanie bardziej ciekawa. I niespodziewana, bowiem początkowy buch dwuacetylu kojarzy się z czeskimi dunkelami. Ale nie żeby było źle – wprost przeciwnie. Przyjemnie mięsiste ciało, dużo gorzkiej czekolady, która nabiera na intensywności ku finiszowi, lekka paloność i fajna kremowość. Tytoń fajkowy trzyma się daleko w tle, umiejętnie uzupełniając bukiet. Dwuacetyl wraz z ogrzaniem stopniowo zanika, a w dość gorzkim finiszu pojawia się nuta spopielonej kawy. Najpóźniej w tym momencie piwo staje się klasycznym wyspiarskim ciemniakiem, który bardzo szybko znika ze szklanki. (7/10)

I to by było na tyle. Ze względu na bezkonkurencyjną pijalność, wersja Draught pozostanie zapewne moją ulubioną odsłoną Guinnessa, ale West Indies Porter jak najbardziej polecam.

recenzje 6241606656776132966

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)