Sześciopak polskiego craftu 19
https://thebeervault.blogspot.com/2015/05/szesciopak-polskiego-craftu-19.html
Przez te wszystkie
festiwale dawno nie było na tych łamach sześciopaku, za sprawą czego nazbierało
mi się trochę ‘staroci’, biorąc pod uwagę tempo w jakim rynek jest obecnie
zalewany debiutami. Czas zakasać rękawy i wziąć się do roboty
Po serii średnich,
a nawet kiepskawych piw Wrężel powoli chyba dochodzi do formy, przynajmniej
jeśli wziąć za probierz jego DIPA (ekstr. 19,1%, alk. 8%). Hopheadzi mogą się
czuć zawiedzeni, bo jak na styl piwo smakuje raczej subtelnie, a przy tym słodowo, ale
mnie właśnie urzekło jego zbalansowanie. Ziołowe, trochę tropikalno-cytrusowe
akcenty chmielu są wyraźne, nie trzeba się ich domyślać, ale nie dominują, tak że karmel i ciasteczka od słodów robią również wrażenie wzmożonej
obecności. Co ciekawe, wpierw odczuwalna jest delikatna gorycz, a po
przełknięciu robi się bardziej słodko. Wbrew krytycznym głosom wobec tego
piwa nie odnotowałem w nim odczuwalnej nadreprezentacji alkoholu. Być może miałem
szczęście. (7/10)
Postanowiłem dać
jeszcze jedną szansę kontraktowcowi Brodacz, który mnie dotychczas nie
zachwycił, a którego piwa są jednocześnie jednymi z droższych na rynku. No ale
saison z owocem bzu, to brzmi nieźle. Niestety, okazało się że piwo dostało
swoją nazwę Bez Sensu (ekstr. 12,6%, alk. 5,5%) nie bez kozery. Tak jak bowiem
zapach potrafi jeszcze w miarę zaciekawić (banan, ciasto drożdżowe, jabłko,
delikatny fenol,... ale bzu to raczej brak), tak smakowo jest to wygazowana,
wodnista, omal bezsmakowa tragedia, w której na dodatek najmocniejszy element,
czyli fenol, wyodrębnia się w nieco apteczny sposób. Bez sensu? No raczej.
Za to nie wiem czy kiedykolwiek piłem tak trafnie nazwane piwo. (3/10)
The Kindest Of Ales
(ekstr. 15%, alk. 6%), uwarzony w browarze Reden dla stonerowców z Jack Daniels
Overdrive wyszedł podobnie miękko jak niedawna, bardzo przekonująca Piana
Szamana. Nuty kwiatowe i cytrusowe są łamane zanikającą nutką liczi, wszystko
jest osadzone na całkiem konkretnej, karmelowej bazie słodowej i punktowane
rześką nutką grejpfruta w średnio gorzkim finiszu. Szmacianego wtrętu, obecnego w
zapachu, w smaku na szczęście brak. Piwo pijalne, smaczne, zbalansowane.
(6,5/10)
Banany Na Rauszu
(ekstr. 12%, alk. 4,6%), druga z redenowych nowości, oferuje przewagę nut
bananowych nad wędzonymi, przy akompaniamencie akcentów słodowych.
Ogniskowo-śliwkowa wędzonka w mało intensywnym, wręcz nieco wodnistym smaku z
czasem chyli się zdecydowanie ku śliwce, czemu towarzyszy stopniowe zanikanie
estrów bananowych. Jeśli chodzi o klasyczne wędzonki, to wolę takie z
przytupem. Tutaj zaś wszystko jest zbyt subtelne, żeby spełniało swoją rolę.
Dzięki swojej miękkości jest jednak niezłe i pijalne. (6/10)
Kiss The Beast (alk.
8,5%), nowe, wspólne dzieło AleBrowaru i Birbanta, to „belgian ultra IPA” z
natężeniem alfakwasów o sile 200 IBU. No i z jednej strony mamy w nim to, co w
nim powinno być, czyli żywiczne i owocowe (najbliżej chyba ananasowym) akcenty
chmielu wraz z belgijską, pieprzną fenolowością i subtelnymi estrami. Z drugiej strony, są tutaj
nuty, których być nie powinno, czyli wyczuwalna już w aromacie łodygowość oraz
silne nuty siarkowe i rozpuszczalnikowe. Te ostatnie w smaku nabierają na sile,
kuliminując w nieprzyjemny sposób w finiszu. Chmiel próbuje z tym walczyć,
ale udaje się to mu tylko częściowo. Nie jest to bynajmniej potworek pokroju
‘quadrupla’ z Fortuny, ale ciężko jest odczuwać przyjemność z jego picia. Szkoda,
szczególnie biorąc pod uwagę poprzednie dwie, bardzo udane nowości z
AleBrowaru. (4/10)
Artezan w butelce,
yay! Mera IPA (ekstr. 15%, alk. 6,5%) ma być klasyczną ajpą, i takową jest w
istocie. Żywica, mango, grejpfrut i ... morela, czyli ja przynajmniej wyczuwam
pewne subtelne nawiązanie do angielskiej wersji stylu. Jest też sporo białych nutek z
pogranicza melona i albedo, co mi akurat odpowiada. Wbrew parametrom piwo jest
dosyć lekkie, co sprzyja jego rześkości. Goryczka nie przytłacza, mimo
względnej wytrawności piwa zadbano o balans. A to z kolei przekłada się na
bardzo wysoką pijalność. Świetne piwo, „do picia wiadrami”. Ale z umiarem
proszę, bo 6,5 alko. (7,5/10)
Od średniej dwóch piw
do powtórzenia na sześciopak widzę że póki co nie ma nadziei na odchylenia. Artezan
potwierdza swoją klasę, Wrężel zaskakuje pozytywnie, AleBrowar i Birbant negatywnie, Brodacz szczerze mówiąc nie do końca jest zaskoczeniem, zaś
świętochłowicki Reden wypadł całkiem solidnie.
Po spróbowaniu Kiss The Beast miałem chyba minę jak ten rekin namalowany na butelce, gęba prawie wywinęła mi się na lewą stronę. Nie da się tego pić niestety. A Mera też bardzo mi smakowała, ten melon cudowny!
OdpowiedzUsuńTaka myśl mnie naszła - zawsze przed zakupem czytałem recenzje piw u Ciebie i u Docenta, mieliście dość podobne odczucia do moich, gdzieś w 8-9 przypadkach na 10. Od kilku miesięcy zauważyłem, że Ty oceniasz bardziej negatywnie, a Docent z kolei prawie wszystko zaczął oceniać dobrze. I teraz muszę kupować w ciemno i sam oceniać ;) Albo rozjechały się nam gusta, albo poszczególne warki czy transporty piwa bardzo się różnią. To tak tylko w charakterze ciekawostki.
No wiesz, jak oceniam bardziej negatywnie, to u mnie szansa wtopy jest mała ;) Ale co do różnic pomiędzy piwami, to nierówne warki to jeszcze pikuś. Zdarzają się często różne partie w obrębie jednej warki, spowodowane np. przestojem w pasteryzatorze.
UsuńNo w sumie masz rację ;) Ale recki The Kindest of Ales i Bananów na Rauszu chyba by mnie nie zachęciły do zakupu, a mi te piwa bardzo smakowały. Z kolei mój Wrężel DIPA był nieprzyjemnie gorzki i mocno alkoholowy, ale o tym drugim sam wspominałeś. Więc chyba ta nierówność piwa odgrywa dużą rolę. Docent kiedyś coś pisał/mówił, że próbowane z beczki zawsze smakują mu lepiej - ja piję w 90% z butelek.
UsuńA to ciekawe co piszesz o pasteryzatorze, czyli jednak pasteryzacja ma wpływ na smak? Pamiętam X czasu temu materiał Kopyra o pasteryzacji, gdzie udowadniał, że to mit. Tylko nie pamiętam już, czy chodziło o jakikolwiek wpływ na smak, czy o lepszy smak.
Na koniec trzeba pamiętać o osobistych preferencjach, czy zdolnościach sensorycznych. Ja nigdy nie wyczułem "zielonego jabłuszka", Ty jesteś chyba bardzo na ten aromat wrażliwy. A np. mój brat nienawidzi trawiastości w smaku, ja ją rzadko wyczuwam, z kolei ja nie zniosę jakiegokolwiek posmaku "szmaty", a dla odmiany on go nie wyczuwa ;)
Pasteryzacja to jedna rzecz, mi natomiast chodziło o przepasteryzowanie. W polskich browarach czasami zdarzają się przestoje pasteryzatora, skutkujące przepasteryzowaniem partii piwa. Jaki to ma efekt można się było przekonać na przykładzie Portera z Browaru Na Jurze. Pierwsza warka częściowo uległa przepasteryzowaniu i albo się miało szczęście i kupiło się świetne piwo albo miało się pecha i piwo nadawało się tylko do kanału.
UsuńCo do wrażliwości na różne nuty - oczywiście się ona różni w zależności od człowieka, i między innymi dlatego uważam że degustowanie to bardzo ciekawa czynność. Każdy może mieć trochę inną interpretację dzieła :)
No ładnie, Porter Jurajski stoi w mojej szafce :| 50% szans, że nie był przepasteryzowany...
Usuń